Jak podała w środę agencja Reuters, izraelscy wojskowi uważają, że syryjskie siły rządowe są nadal w posiadaniu kilku ton broni chemicznej.
Wysoki rangą oficer izraelskiej armii powiedział dziennikarzom, że „kilka ton broni chemicznej” wciąż jest w rękach sił prezydenta Baszara al-Asada. Część lokalnych mediów cytując go anonimowo napisała, że mówił on o ilości do 3 ton.
Wcześniej Organizacja na rzecz Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) podała, że w ataku z 4 kwietnia na Chan Szejchun wykorzystano sarin. Taką wersję podały również laboratoria tureckie i brytyjskie.
Niedługo po ataku chemicznym izraelski minister obrony Avigdor Lieberman powiedział, że ma „100-proc. pewność”, że atak ten został „bezpośrednio nakazany i zaplanowany przez Asada”. Nie wyjaśnił jednak, na jakiej podstawie tak uważa. Władze w Damaszku konsekwentnie zaprzeczają, jako stały za atakiem w Chan Szejchun.
Szef francuskiej dyplomacji Jean-Marc Ayrault zapowiedział ostatnio w trakcie wywiadu telewizyjnego, że Francja przedstawi dowody na użycie broni chemicznej przez Asada.
CZYTAJ TAKŻE: Asad: Atak chemiczny był 100-procentową fabrykacją Zachodu
Podczas ataku chemicznego na kontrolowaną przez rebeliantów prowincję Idlib śmierć miało ponieść przynajmniej 87 osób, w tym 30 dzieci. O atak oskarżono rząd prezydenta Syrii Baszara Asada.
Z kolei profesor Theodore Postol, znany fizyk z MIT twierdzi, że raport Białego Domu oskarżający rząd syryjski o przeprowadzenie ataku chemicznego jest bezpodstawny.
Emerytowany profesor Massachusetts Institute of Technology napisał w opublikowanym raporcie:
– Dokładnie przeanalizowałem dokument [Białego Domu] i wierzę, że bez wątpienia można udowodnić, że dokument ten nie dostarcza żadnych dowodów na to, że rząd Stanów Zjednoczonych ma konkretną wiedzę o tym, że to rząd Syrii był źródłem ataku chemicznego w Chan Szejkun między godziną 6 a 7 rano w dniu 4 kwietnia 2017 roku. W rzeczywistości, główny dowód, o którym mowa w dokumencie, wskazuje na atak, który został wykonany przez jednostki na ziemi, a nie przez samolot o poranku 4 kwietnia.
Według Postola, analiza pocisku w którym miał znajdować się sarin wskazuje, że nie mógł on zostać wystrzelony bądź zrzucony przez samolot, gdyż uszkodzenie obudowy jest niekompatybilne z eksplozją powietrzną. Postol twierdzi, że o wiele bardziej prawdopodobne jest to, że na pocisku w którym był sarin umieszczono ładunek wybuchowy. Postol uważa również, że dokument Białego Domu nie był przedmiotem odpowiedniej analizy ze strony wspólnoty wywiadowczej.
Z raportu wynika, że za atakiem chemicznnym stali prawdopodobnie antyrządowi rebelianci.
Reuters / Kresy.pl
Czasami nawet nie rozumiem, na co oni to wszystko wymyślają, jeżeli chcą zaatakować, to niech zaatakują, przecież i tak nikt niczego im nie zrobi, jestem pewny taki Pan Duda i wiele innych pochwali ten atak nawet bez przyczyny 🙂
Ja już nie powiem co Izrael posiada, ten to dopiero naszpikowany jest bronią masowe rażenia i nikt im nic nie zrobi. Ot to hipokryzja.
Jest to taka sama prawda jak to, że Izraelczycy codziennie mordują 100 dzieci palestyńskich, aby wykorzystać ich krew do produkcji macy.