Prezydent Ukrainy podczas spotkania z szefem polskiego MSZ Radosławem Sikorskim zarzucił Polsce niewystarczające wsparcie dla Ukrainy. Uczestnicy konferencji relacjonują, że Wołodymyr Zełenski zwracał się do polskiego ministra „ostrym tonem”, a atmosfera była „niezwykle napięta”.
Zełenski w swojej litanii oskarżał Polskę między innymi o to, że nie wspiera Ukrainy „w rozmowach akcesyjnych do Unii Europejskiej”. Radosław Sikorski odpowiedział prezydentowi, że Polsce dołączenie do wspólnoty zajęło aż 10 lat, a termin proponowany przez Kijów jest nierealny.
Kolejno Wołodymyr Zełenski zaczął wypominać polskiemu ministrowi, że „Polska powinna przekazać Ukrainie więcej sprzętu wojskowego, ale nie chce tego zrobić”. Zdaniem Zełenskiego Warszawa powinna również podjąć decyzję o zestrzeliwaniu przez polską obronę przeciwlotniczą rosyjskich rakiet i dronów, gdy te znajdują się jeszcze w ukraińskiej przestrzeni powietrznej.
Szef polskiej dyplomacji tłumaczył, że Polska nie podejmie decyzji o używaniu systemów obrony przeciwlotniczej samodzielnie, bez koordynacji z NATO.
Przypominamy, że sumaryczna pomoc Polski dla Ukrainy, militarna i humanitarna wyniosła 3,3 proc. naszego PKB, około 100 mld złotych. Sama pomoc militarna wyniosła 12 mld. Polska jako pierwsza podarowała Kijowowi myśliwce bojowe oraz przekazała Ukrainie więcej czołgów niż łącznie Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy, Holandia, Norwegia, Szwecja, Hiszpania, Czechy, Słowacja oraz Bułgaria
Największą sprzeczkę spowodowała jednak sprawa ekshumacji wołyńskiej. Prezydent Ukrainy stwierdził, że Polska zajmuje się nią wyłącznie z powodu polityki wewnętrznej i nie powinna do tej sprawy wracać. Sikorski odparł, że to Ukraina powinna potraktować ekshumacje i pochówki jako chrześcijański gest, jednak nie przekonało to Wołodymyra Zełenskiego. Według relacji uzyskanych przez Onet od uczestników rozmowy, atmosfera była w pewnym momencie na tyle zła, że można mówić wręcz o scysji. Dziennikarz Onet wspomniał również, że niektórzy politycy próbowali go przekonać, żeby nie publikował relacji ze spotkania, ponieważ „o napięciach polsko-ukraińskich w ogóle nie należy publicznie dyskutować”.
Kresy.pl/onet.pl
Bezczelny typ! Sami wracacie do tego tematu każdego dnia nosząc barwy i symbole oprawcow oraz stawiając pomniki i nazywając ulice na cześć ludobójców…
Na razie banderowcy żądają pomocy finansowej i militarnej, gdyby wygrali zażądaliby Rzeszowa, Lublina, Krakowa i Wrocławia wraz z przyległościami. No i jeszcze Warszawy – odwiecznego miasta ukraińskiego.