Oficjalna strona ukraińskiego IPN nazwała obecne południowo-wschodnie rubieże Polski „etnicznymi ukraińskimi terytoriami Zakerzonia”.
W Narodowym Muzeum Literatury w Kijowie odbyła się prezentacja książki pt. „W żarnach historii”, będącej zbiorem wspomnień Ukraińców wysiedlonych w latach 1944-1946 z Chełmszczyzny na sowiecką Ukrainę. Uroczystość, podczas której uczczono także pamięć wysiedlonych, odbyła się 7. września br.
Książka została wydana przez Kijowskie Kombatanckie Towarzystwo Deportowanych Ukraińców „Chełmszczyzna” im. Mychajła Hruszewskiego. Przewodniczący towarzystwa Stepan Romaniuk w następujących słowach opisywał losy Ukraińców, o których opowiada wydana książka:
Lata 1943-1945 na Chełmszczyźnie naznaczone były szczególnie ciężkim postępowaniem wobec ukraińskiej ludności cywilnej. Zbrojne napady polskiego podziemia oraz pacyfikacje niemieckich oddziałów specjalnych z zabójstwami, krwawymi rozprawami, niszczeniem i grabieżą chłopskich zagród, odbyły się w 122 ukraińskich wsiach, z których 42 zostały spalone. Symbolem męczeństwa ukraińskiej ludności Chełmszczyzny stała się wieś Sahryń, gdzie w ciągu jednej nocy zostało spalonych 260 ukraińskich gospodarstw i zabito ponad 800 mieszkańców wsi i przybyszów z innych wiosek [w rzeczywistości liczba zabitych w Sahryniu była kilka razy mniejsza – red.].
Podczas prezentacji obecny był także szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wjatrowycz. W swoim wystąpieniu zauważył, że dopiero w tym roku, na wiosnę, zaczęto na Ukrainie szerzej mówić o akcji Wisła, którą nazwał kontynuacją i zakończeniem deportacji rozpoczętych w latach 1944-46. Jego zdaniem deportacjom towarzyszyły działania Wojska Polskiego, które „można klasyfikować jak zbrodnie wojenne”. Wjatrowycz wyraził żal z faktu, jakoby w Polsce polsko-ukraińskie stosunki sprowadzano do hasła „Wołyń 1943”, co jest „niewłaściwe i zniekształca rozumienie tego, co naprawdę odbywało się między Ukraińcami i Polakami, i nie sprzyja porozumieniu”.
CZYTAJ TAKŻE: Duda obok zbrodniarza z UPA na fotomontażu szefa ukraińskiego IPN [+FOTO]
Oficjalna strona ukraińskiego IPN informując o prezentacji książki zamieściła notkę mającą na celu przybliżenie czytelnikowi tych historycznych wydarzeń. W notce tej obecne południowo-wschodnie ziemie Polski nazwano „etnicznymi ukraińskimi terytoriami Zakerzonia”.
9. września 1944 roku w Lublinie między rządem URSR a utworzonym przez radziecką władzę polskim PKWN podpisano umowę o ewakuacji Ukraińców z terytorium Polski. W praktyce odbyło się przymusowe przesiedlenie rdzennej ludności z etnicznych ukraińskich terytoriów Zakerzonia: Łemkowszczyzny, Bojkowszczyzny, Nadsania, Chełmszczyzny i Podlasia. W ciągu lat 40. przeprowadzono kilka etapów deportacji Ukraińców. Przesiedleniom towarzyszyła propaganda, psychologiczny i fizyczny nacisk oraz wykorzystanie wojska. Do 1947 roku z tych ziem do Związku Radzieckiego deportowano ponad 480 tys. Ukraińców. – informuje ukraiński IPN.
CZYTAJ TAKŻE: Ukraiński IPN promuje ekspedycję na „etniczne ziemie ukraińskie” w Polsce
Kresy.pl / memory.gov.ua
Wypadało by wspomnieć o carskiej kolonizacji ludnością prawosławną w ramach tępienia polskich buntów po wysiedleniach i zesłaniach buntowników. To ciekawe tło dla 1918 roku.
Nie istnieją rdzenne ziemie ukraińskie z tego prostego powodu, że Ukraina ma dopiero 25 lat, a ta garstka ludzi nazywających siebie Ukraińcami, to potomkowie ludności napływowej, która przybyła na te tereny, aby pracować na roli, będącej własnością poddanych polskiego króla.
Trujący jad się sączy, żądze chciwości i zapalczywości nie uczynią was szlachetnymi gośćmi . Ukraino ziemie, które darmo otrzymałaś zarastają chwastem, leżą odłogiem, a ty chcesz więcej i więcej. Niestety, ale mentalność Ukraińska jest z bliska Rosyjska.