Jeśli Ukraina wstąpi do NATO, dojdzie do eskalacji wojny na wschodzie tego kraju i „nieodwracalnych konsekwencji dla ukraińskiej państwowości” – zagroziło w piątek rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych.
Jak podaje agencja TASS, podczas piątkowego briefingu rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa skomentowała niedawne słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który powiedział, że przyszłe członkostwo Ukrainy w NATO pozwoli na uregulowanie konfliktu w Donbasie.
„Hipotetyczne otrzymanie członkostwa w sojuszu, w przeciwieństwie do oczekiwań Kijowa, nie tylko nie przyniesie pokoju na Ukrainie, ale, przeciwnie, doprowadzi do eskalacji sytuacji na dużą skalę na południowym wschodzie [Ukrainy] i może doprowadzić do nieodwracalnych konsekwencji dla ukraińskiej państwowości” – powiedziała Zacharowa.
Rzeczniczka rosyjskiej dyplomacji zaapelowała do władz ukraińskich o „odpowiedzialne podejście” i realizację zobowiązań wynikających z porozumień mińskich.
Sytuację w Donbasie Zacharowa oceniła jako trudną i mającą tendencję do pogarszania się. Według niej odpowiedzialność za to ponoszą „wojownicze nastroje” w Kijowie, który „żyje złudzeniami co do możliwości militarnego rozwiązania konfliktu na południowym wschodzie kraju”. Przedstawicielka rosyjskiego MSZ zarzuciła Ukrainie, że ściąga do Donbasu sprzęt i żołnierzy oraz przeprowadza mobilizację. „W ukraińskich mediach rozpala się histeria o mitycznym rosyjskim zagrożeniu, planach Moskwy o ataku na Ukrainę niemalże jutro. Wszystko to dzieje się w dużej mierze za sugestią zachodnich kuratorów Kijowa i przy otwartym publicznym poparciu” – stwierdziła Zacharowa.
Słowa Zacharowej to kolejna w ostatnim czasie wypowiedź płynąca ze szczytów władzy w Rosji grożąca Ukrainie poważnymi konsekwencjami eskalacji konfliktu. 1 kwietnia minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział, że „ci, którzy będą próbowali rozpętać nową wojnę w Donbasie, zniszczą Ukrainę”. W czwartek wiceszef administracji prezydenta Rosji Dmitrij Kozak zadeklarował, że Moskwa nie pozostanie obojętna wobec rozwoju sytuacji w Donbasie i będzie „bronić swoich obywateli”.
30 marca na nadzwyczajnym posiedzeniu ukraińskiego parlamentu głównodowodzący ukraińskich sił zbrojnych gen. Rusłan Chomczak powiedział, że Rosja utrzymuje na granicy z Ukrainą 28 batalionowych grup taktycznych, jednak w ostatnim czasie obserwuje się przerzucanie w ten rejon kolejnych jednostek „pod pozorem ćwiczeń”. W Internecie pojawiły się nagrania rosyjskiego sprzętu wojskowego przerzucanego do regionów graniczących z Ukrainą.
Działania te skrytykował już Departament Obrony USA, który nazwał je „eskalacją rosyjskiej agresji na wschodniej Ukrainie”. W czwartek w rozmowie telefonicznej kanclerz Niemiec Angela Merkel zażądała od Władimira Putina zaprzestania gromadzenia wojsk na granicy z Ukrainą.
Kresy.pl / tass.ru
…działania te skrytykował już Departament Obrony USA, no ładnie, ruscy robią co chcą a Departament Obrony zdobył się na krytykę , może jeszcze w kolejnym odstraszającym kroku jakieś sankcje nałożą.
Ciekawy rozwój sytuacji, zwł. w kontekście ukraińskich aspiracji do przystąpienia do NATO. Rosja daje wyraźny sygnał, że nie zgodzi się na wejście Ukrainy do Paktu Północnoatlantyckiego. To też ciekawy test dla nas co do wiarygodności Zachodu. W 1939 roku Zachód nie chciał umierać za Gdańsk. Czy będzie umierać za Donbas. Powątpiewam w to. I ciekawe, co na to Warszawa i republiki nadbałtyckie. Jeśli Ukraina mimo rosyjskiego „niet” będzie chciała za wszelką cenę przystąpić do NATO, może za owo przyzwolenie Moskwy zapłacić właśnie Donbasem. Zobaczymy, jak będzie. Może nawet Kijów w swojej desperacji zaproponuje uznanie Krymu, jako terytorium Rosji w zamian za zgodę na akcesję do NATO. 😉
Ta Zacharowa co rusz mnie rozbawia. Naruszyli integralność terytorialną i państwową Ukrainy i dziwią się obawom, że Rosja znów może zachować się agresywnie. To jest akurat proste, skoro raz to zrobili, to nie ma gwarancji, że nie zrobią tego ponownie.