Ukraińscy i białoruscy pracownicy budowlani pracujący w Kołobrzegu twierdzą, że ich pracodawca od 3 miesięcy praktycznie im nie płaci. Skarżą się, że nie mają już za co żyć, ani za co wrócić do siebie. Sprawę zgłoszono do prokuratury.

Jak informuje Polskie Radio Koszalin, kilkudziesięciu pracowników budowlanych z Europy Wschodniej, którzy pracują w kołobrzeskiej dzielnicy Podczele, skarży się na swojego pracodawcę. Twierdzą, że już od ponad 3 miesięcy nie otrzymują pensji, przez co nie stać ich już na jedzenie czy opłacenie kwaterunku.

– Pracodawca nie chce nam płacić za naszą pracę – mówią imigranci zarobkowi w rozmowie z PRK. Większość z nich to Ukraińcy i Białorusini. – Nie możemy nawet wrócić do kraju, bo nie mamy za co.

 

Budowlańcy-cudzoziemcy zgłosili sprawę do prokuratury. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski zapewnił, że będzie ona rozpatrywana.

– Pracownicy zawiadomili prokuraturę, że od kilku tygodni nie otrzymują wynagrodzenia, albo otrzymują je w bardzo zaniżonej wysokości – cytuje rzecznika PRK. Gąsiorowski powiedział, że Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu przeanalizuje to zawiadomienie,a prokurator rejonowy przeprowadzi postępowanie mające sprawdzić, czy rzeczywiście doszło do takiej sytuacji.

Polskie Radio Koszalin poinformowało, że podjęło próbę uzyskania komentarza od przedstawiciela wykonawcy, którym jest jedna z warszawskich spółek, ale bezskutecznie.

W maju w Zakładach Mięsnych Henryk Kania S.A. w Pszczynie i Goczałkowicach Śląskich zastrajkowała grupa około stu pracowników z Ukrainy. Domagali się oni wypłaty pensji za ostatnie dwa miesiące. Zakłady mięsne oraz pośrednik, który ich formalnie zatrudnia – agencja pracy New Work Poland – nawzajem obwiniali się o spowodowanie zaległości w wypłatach.

Jak informowaliśmy wcześniej, w tym miesiącu w lesie pomiędzy Skokami a Wągrowcem w Wielkopolsce leśniczy znalazł zwłoki mężczyzny. Denat miał na rękach rękawice robocze a na jego ciele znajdowało się wiele trocin, co zasugerowało śledczym, że był on pracownikiem któregoś z tartaków. Początkowo nie znano tożsamości znalezionego mężczyzny. Prokuratura w Wągrowcu wszczęła śledztwo dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Okazało się, że zmarły kilka miesięcy temu przyjechał do Polski z Ukrainy do pracy. Z kolei lokalny ukraiński portal podał, że zmarły to 36-letni Wasyl Czornyj pochodzący z okolic Śniatyna na Ukrainie, który podczas pracy w stolarni zakładu produkującego trumny doznał „ataku”, najpewniej z powodu trudnych warunków i wysokiej temperatury. Informacje ws. pochodzenia zmarłego potwierdziła później policja. Pracownicy zakładu zwrócili się do polskiego pracodawcy z prośbą o wezwanie lekarza, lecz właścicielka miała stwierdzić, że jest już po pracy (było około godziny 17) i że „sama rozwiąże ten problem”. Zabroniła przy tym wzywania pogotowia, ponieważ zatrudniała Ukraińców “na czarno” i obawiała się kłopotów. Później, według relacji ukraińskiego portalu, polscy pracodawcy postanowili pozbyć się ciała wywożąc je do lasu, wiele kilometrów od miejsca pracy. Tydzień temu zostali zatrzymani.

Przeczytaj: Eksperci: w Polsce jest 1,5 mln Ukraińców, prawie połowa chce wyjechać

Prk24.pl / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply