Zgromadzenie Państwowe Estonii, czyli miejscowy, jednoizbowy parlament, przegłosowało uchwałę, w której proponuje, by Unia Europejska nałożyła sankcje na Gruzję.

Estońscy parlamentarzyści weszli w rolę reprezentantów narodu gruzińskiego, bowiem propozycję nałożenia sankcji na kaukaskie państwo uzasadniają właśnie jego dobrem. „Przez ostatnie dziesięciolecia Estonia z rosnącym zaniepokojeniem śledziła działania Rosji mające na celu polaryzację społeczeństwa gruzińskiego i ingerencję w demokratyczne wybory w Gruzji. Wyniki wyborów parlamentarnych w Gruzji, które odbyły się w październiku ubiegłego roku w atmosferze przemocy i zastraszania, nie odzwierciedlają swobodnego wyrażania woli narodu gruzińskiego” – uznali w swojej uchwale estońscy parlamentarzyści.

Za tak sformułowaną uchwałą zagłosowało 59 estońskich parlamentarzystów. Przeciw było dziewięciu. Zawarto w niej wezwanie do ochrony „prawowitego prezydenta Gruzji, społeczeństwa obywatelskiego i demonstrantów”, zacytował w czwartk potal Echo Kawkaza. W ten sposób Zgromadzenie Państwowe Estonii wyraziło się o Salome Zurabiszwili, której urzędowa kadencja skończyła się w grudniu oraz zwolennikach opozycji, od jesiennych wyborów protestujacych na ulicach gruzińskiej stolicy, Tbilisi.

Tymczasem estoński parlament w swojej uchwale wprost oskarżył władze Gruzji o sfałszowanie ostatnich wyborów. „Parlament Estonii odmawia uznania prawowitości parlamentu i rządu, które powstały w wyniku wyborów parlamentarnych przeprowadzonych w atmosferze zastraszania i oszustw. Nie uznaje on również prawowitości mianowanego prezydenta” – zapisano w przytaczanej uchwale.

Parlament Estonii wezwał parlamenty innych państw Unii Europejskiej do potępienia „brutalnych działań rządzącego reżimu w Gruzji”, a Komisję Europejską i państwa członkowskie UE do nałożenia sankcji na gruzińskich polityków i urzędników zaangażowanych w brutalne tłumienie pokojowych protestów i prześladowania przedstawicieli gruzińskiego społeczeństwa obywatelskiego”.

Estończycy zaapelowali do innych polityków w UE do “znacznego ograniczenia komunikacji z instytucjami nielegalnego rządu Gruzji do czasu przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów” oraz do wsparcia gruzińskiej opozucji, którą określili mianem “przedstawicieli gruzińskiego społeczeństwa obywatelskiego i pozostałych wolnych mediów, które nadal pracują na rzecz wolnego społeczeństwa.

Protesty zwolenników opozycji w Gruzji rozpoczęły się w listopadzie, po przegranych przez nią wyborach parlamentarnych. Rządząca partia “Gruzińskie Marzenie” wygrało je z wynikiem 54 proc. Opozycja uznała wybory za sfałszowane, jednak międzynarodowe instytucje, które wysłały obserwatorów na wybory nie posunęły się do tak daleko idących wniosków, zauważając jedynie nieragularności takie jak nieprzestrzeganie tajności głosowania, czy akty przemocy w czasie wyborów.

Stronników opozycji dodatkwo wzburzyło zawieszenie rozmów o wstąpieniu Gruzji do Unii Europejskiej na okres do 2028 r. oraz ukonstytuowanie się parlamentu mimo nie objęcia mandatów przez wybranych reprezentantów opozycji.

Od tego czasu na ulicach Tbilisi dochodzi do starć między silami bezpieczeństwa a zwolennikami opozycji.

W grudniu, zgodnie z konstytucyjną nowelizacją z 2017 r., specjalne kolegiu elektorski wybrało nowego prezydenta kraju. Został nim Micheil Kawelaszwili. Dotychczasowa prezydent, Zurabiszwili, która dołączyła do opozycji, nie uznała tego wyboru i nadal uznaje się za głowę państwa, choć wyprowadziła się z prezydenckiej rezydencji.

ekhokavakaza.com/kresy.pl

 

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply