Tydzień przed wyborami parlamentarnymi prezydent USA ucieka się do otwartych nacisków, by obniżyć wysokie ceny paliw w tym państwie.

Joe Biden mówił w poniedziałek w Białym Domu o przyczynach zwyżkach cen paliw, a zarazem zysków koncernów naftowych – “Ich zyski to efekt wojny, efekt brutalnego konfliktu, który pustoszy Ukrainę i szkodzi dziesiątkom milionów ludzi na całym świecie” – słowa prezydenta USA zacytował portal telewizji TVN24.

Amerykański przywódca nie poprzestał na ogólnikach. Mówił o koncernie Exzon który w trzecim kwartale zanotował 18,7 mld dolarów zysku, ale przeznacza je głównie na zwiększenie zarobków dyrektorów bądź operacje finansowe, mające zwiększyć wartość jego akcji.

Prezydent USA uznał, że “w czasie wojny jakakolwiek spółka, która pobiera historyczne zyski, ma odpowiedzialność, by działać nie tylko w swoim własnym wąskim interesie”. Za takie działanie uznał bądź inwestowanie w zwiększenie wydobycia lub przerób ropy naftowej, bądź obniżanie cen produkowanych paliw.

Biden wyraźnie zasygnalizował nafciarzom, by potraktowali poważnie jego uwagi. “Jeśli tego nie zrobią, zapłacą wyższy podatek od swoich nadmiernych dochodów i spotkają je inne restrykcje” – zacytował TVN24.

Prezydent stwierdził, że prace nad nowym podatkiem na sektor naftowy mogą zostać rozpoczęte w Kongresie po wyborach jakie odbędą się 8 listopada. Amerykanie wyłonią w nich całość Izby Reprezentantów i 35 spośród 100 senatorów.

Wielu komentatorów uważa, że naciski Bidena na nafciarzy spowodowane są obawami, iż wysokie, jak na amerykańskie warunki, ceny paliw zaszkodzą wyborczemu wynikowi Partii Demokratycznej, z której wywodzi się prezydent.

Czytaj także: Ropa drożeje mimo upłynnienia amerykańskich rezerw

tvn24.pl/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply