Protestujący na granicy z Ukrainą polscy przewoźnicy i rolnicy zablokują przejście w Medyce

Trwający protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą, wspierany przez rolników, zostanie rozszerzony. W przyszłym tygodniu protestujący zablokują przejście w Medyce.

W środę wieczorem zakończyło się kolejne spotkanie strony polskiej, ukraińskiej i unijnej w sprawie trwającego od ponad tygodnia protestu polskich przewoźników, wspieranych przez rolników, na granicy polsko-ukraińskiej. Według relacji jednego z organizatorów protestu i lidera Konfederacji na Lubelszczyźnie, Rafała Meklera, spotkanie zakończyło się fiaskiem. Protest będzie kontynuowany. Protestujący nie otrzymali satysfakcjonujących propozycji ws. ich postulatów, w tym przywrócenia systemu zezwoleń dla kierowców ukraińskich czy udrożnienia granic.

Wiadomo też, że protest zostanie rozszerzony. Jak relacjonował w środę działacz Konfederacji i Ruchu Narodowego, Tomasz Buczek, udało się przywrócić respektowanie ustaleń strajku, czyli ilości przepuszczanych pojazdów ukraińskich przez granice zgodnie ze zgłoszeniem strajku. Zapowiedział też, że od przyszłej środy rolnicy będą blokowali kolejne przejście graniczne, w Medyce.

Taką możliwość sygnalizowano już wcześniej w tym tygodniu. Media podawały wówczas, że przejście w Medyce od przyszłego tygodnia będą blokować polscy przewoźnicy. Podawano jednak różne daty rozpoczęcia blokady. Według części źródeł miałoby to nastąpić już w poniedziałek, inne podawały jako termin wtorek lub środę. Większość informacji wskazuje jednak na poniedziałek 20 listopada, natomiast rolnicy mają dołączyć do protestu w rejonie Medyki w środę.

Dodamy, że protestować będą również przewoźnicy ze Słowacji. W czwartek mają rozpocząć blokadę granicy z Ukrainą w Vyšné Nemecké. Towarzyszyć im będą także Polacy.

Przypomnijmy, że w środę poseł Konfederacji Grzegorz Braun spotkał się z protestującymi na granicy z Ukrainą polskimi przewoźnikami oraz przedstawicielami Straży Granicznej i lokalnych władz. Podczas konferencji prasowej podkreślał słuszność protestu i postulatów jego uczestników.

– Mamy do czynienia z nierównością reguł gry. Inna dla kierowców, spedytorów ze wschodu, z Ukrainy, ale nie tylko. Im jest łatwiej. Nie mają do spełnienia tych samych, wyśrubowanych norm. W związku z tym są tańsi i wypierają z rynku tych kierowców, którzy po polskiej stronie walczą z przeważającymi siłami biurokracji krajowej i eurokołchozowej. Trzeba upomnieć się o równość zasad – powiedział poseł Braun.

PRZECZYTAJ: Protest przewoźników: poseł Braun na granicy, incydenty z udziałem ukraińskich kierowców

Dodał, że nie widzi zarazem niczego złego, bo po polskiej stronie preferowany był Polak, mogąc zawsze liczyć na poparcie władz Polski. Zaznaczył, że chce upomnieć się o to, żeby „Polak na polskiej ziemi był gospodarzem i mógł prowadzić działalność gospodarczą”, nie będąc zmuszonym mierzyć się z nierówną i nieuczciwą konkurencją.

Rafał Mekler poinformował też o incydencie po stronie ukraińskiej, gdzie uszkodzono polską ciężarówkę.

„Przedstawiciele branży transportowej dzień i noc bronią na granicy polskiego interesu narodowego, gospodarki przed nieuczciwą konkurencją z Ukrainy. Ministrowie pisowskiego rządu, w tym czasie zabawiają się w sali sejmowej zajmowaniem mównicy poza kolejką. I to jest ich wkład w obronę polskiego interesu narodowego i polskiej demokracji” – powiedział podczas interwencji poselskiej w resorcie infrastruktury poseł Konfederacji, Michał Wawer.

ZOBACZ: Konfederacja interweniuje ws. bezczynności Ministerstwa Infrastruktury wobec strajku przewoźników [+VIDEO]

Od ponad tygodnia trwa protest polskich przewoźników przy trasach dojazdowych do głównych przejść granicznych z Ukrainą, w tym w Dorohusku i w Hrebennem. We wtorek jeden z liderów protestu i szef Konfederacji na Lubelszczyźnie, przedsiębiorca Rafał Mekler poinformował, że do protestujących dołączyli rolnicy ze stowarzyszenie Podkarpacka Oszukana Wieś. Przybywają też koleni przewoźnicy z różnych części Polski.

Przypomnijmy, że w miniony piątek w kierunku przejścia granicznego w Dorohusku ruszyła duża grupa oburzonych ukraińskich kierowców, którzy zamierzali sami zlikwidować protest polskich przewoźników. Zostali powstrzymani przez policję. Ich delegacja zażądała od protestujących zwiększenia liczby pojazdów, przepuszczanych przez blokadę. Później, w ramach własnego protestu, zablokowali ważną drogę Lublin-Chełm, chodząc po przejściu dla pieszych. Prezydent Chełma, Jakub Banaszek zwrócił się do ukraińskiego konsula, prosząc, by ten jakoś na nich wpłynął, żeby przestali blokować trasę.

Jak pisaliśmy, pod wieczór tego samego dnia sytuacja w związku z protestem polskich przewoźników uległa diametralnej zmianie, gdy okazało się, że policja zaczęła pomagać czekającym w olbrzymich kolejkach ukraińskim ciężarówkom w ominięciu blokady i przekroczeniu granicy polsko-ukraińskiej. Policja w konwojach i pod eskortą wyprowadzała ukraińskie ciężarówki przez granicę w Korczowej, gdzie jest zakaz ruchu aut transportowych. To decyzja sztabu kryzysowego przy wojewodzie podkarpackim. Organizatorzy przyznali wówczas, że ich protest zaczyna tracić sens.

Informowaliśmy też, że Ukraińcy wyrzucili z elektronicznej kolejki około pół tysiąca polskich ciężarówek, oczekujących na powrót do Polski. Przewoźnikom grożą kary finansowe, rzędu 5 tys. euro, jeśli ich samochody nie wyjadą z Ukrainy w określonym czasie.

Jak pisaliśmy, ukraińskie władze oświadczyły, że w ramach rozmów polsko-ukraińskich ws. protestu polskich przewoźników na granicy nie ma tematu zmiany czy anulowania umowy o liberalizacji transportu. Twierdzą też, że Polacy, blokując granice, szkodzą nie tylko Ukrainie, ale również Polsce i krajom unijnym.

PRZECZYTAJ: Bosak: rząd PiS zrobił z Polski republikę bananową dla kapitału ze Wschodu. Konfederacja wspiera protest polskich przewoźników [+VIDEO]

Protest ten związany jest z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.

Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do systemu „Szlach” (Droga).

Pisaliśmy też, że według ukraińskiego wiceministra infrastruktury Serhija Derkacza i agencji Ukrinform, większości postulatów protestujących polskich przewoźników nie da się zrealizować. Twierdzą, że strona polska już wcześniej przyznała, że spełnienie jednego z kluczowych żądań jest nierealne.

Jak wynika z informacji uzyskanych przez brukselską korespondentkę RMF FM, Komisji Europejskiej nie podoba się blokowanie polsko-ukraińskich przejść granicznych w ramach protestu polskich przewoźników. Oczekuje jego zakończenia. Nieoficjalnie KE ostrzega, że jeżeli polskie władze nie rozwiążą kwestii blokad na przejściach granicznych z Ukrainą, to może uruchomić procedurę karną wobec Polski.

Kresy.pl / X / radio.rzeszow.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz