Lider rolniczych protestów uważa ogłoszony przez Prawo i Sprawiedliwość program “Plan dla wsi” za zbiór sloganów i zapowiada spadek poparcia dla tej partii.

Lider Stowarzyszenia Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw udzielił wywiadu “Newsweekowi”. “Bo my jako rolnicy nie czujemy się poważnie traktowani przez ministerstwo. Myślą tam, że polski rolnik jest idiotą, który nie widzi, że ktoś chce go oszukać. Przecież ten „Plan dla wsi” to tylko wyborczy slogan” – stwierdził rolniczy lider. Zauważa, że minister rolnictwa zapowiedział, że szczegóły “Planu dla wsi” przedstawione zostaną dopiero po wakacjach, czyli już w czasie kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi. O samym ministrze Ardanowskim Kołodziejczak ma negatywną opinię – “Nic nie robi! Jego pycha i buta go zgubią”.

Prezes Stowarzyszenia Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw podkreślił, że głównym problemem rolników jest “spekulacja oraz brak dostępu do rynku czy do pośredników, którzy handlują z marketami”,  a nie susza, jak sugerują to politycy PiS. “Powodem pierwszych protestów w marcu były ziemniaki. Nie dosyć, że nie byliśmy w stanie sprzedać towaru, to gdy już się udało, dostawaliśmy za kilogram 20 gr. A w markecie widzimy cenę 2,50 zł. Za kapustę na skupie – 15 gr, a w sklepie – 2 zł.” – Kołodziejczak opisuje problem spekulacji.

Podkreśla, że “do tego doszedł problem ukraiński”. Jak mówi – “Unia Europejska zniosła cła na 1,5 mln ton zboża. A ponieważ na Ukrainie zboże jest dużo tańsze, to zdominowało nasz rynek. My nie jesteśmy w stanie z tymi cenami konkurować. Poza tym polskie MSZ daje dofinansowanie Ukraińcom na produkcję malin, teraz chce dotować ich sery. Szkoda, że nam ktoś tego nie da. Mamy więc w sklepach ukraiński towar”. Z kolei zagraniczne sieci hiper i supermarketów promują w Polsce niektóre towary ze swoich rodzimych państw zachodnich.

Kołdziejczak ostrzegł konsumentów przed perspektywą upadku polskiego rolnictwa – “Za dwa-trzy lata, gdy gospodarstwa poupadają, okaże się, że nasze bezpieczeństwo żywnościowe jest zagrożone. I ziemniaki nie będą kosztowały 2 zł, ale 7 zł, bo największe sieci marketów dogadają się co do cen. Gdy nie ma konkurencji, łatwiej o zmowę cenową. W naszym interesie, a także ludzi z miast, jest jednak to, by towar był tańszy, bo wtedy go więcej schodzi”.

Rolniczy lider mówił też o perspektywach eksportowych – “W kierunku zachodnim rynek jest nasycony. Czesi robią to, co zwykle, czyli doszukują się w każdym towarze przekroczenia norm. Rynek ukraiński do niedawna był naszym klientem, teraz u nas sprzedaje. No i do tego wszystkiego dochodzi rosyjskie embargo. Ja nie rozumiem naszej polityki dyplomatycznej. Polska chroni Ukrainę, która nas nie szanuje, z kolei po wielu latach handlu z Rosją nagle rozmowy zostają z nią przerwane. Zostawmy historię, dla nas liczy się przede wszystkim handel. Jak mówił Churchill, nie ma ani stałych przyjaciół ani stałych wrogów. Są stałe interesy. Nie chcemy śpiewać rosyjskich pieśni patriotycznych, my patrzymy na tych ludzi jako dawnych partnerów biznesowych”.

Kołodziejczak stwierdził, że chłopi oczekują do rządu “normalnej polityki międzynarodowej, bo ta, co jest teraz, nie idzie w parze z naszymi interesami”. Uznał, że “gdyby na naszych szerokościach geograficznych mieszkali Francuzi, to zrobiliby wszystko, by wykazać, jak wiele mogą skorzystać na handlu z Rosją”. Jak opisuje – “Przykładem jest gospodarstwo moich rodziców, którym teraz kieruję. My w stu procentach handlowaliśmy z Rosją. A tam potrzebują naszych produktów. Kilka dni temu dzwonił do mnie znajomy Azer z Moskwy i pytał, czy mamy buraki. U nich nie ma. U nas są, ale nie możemy ich sprzedać. I możemy sobie z tym Azerem tylko pogadać, co by to było, gdyby nie było embarga”.

Kołodziejczak skrytykował istniejące obecnie rolnicze związki zawodowe – “Po tym, odkąd działacz związkowy Sławomir Izdebski został zatrzymany za jakieś machlojki, ludzie nie są reprezentowani”. Krytykował też fakt, że na czele Solidarności Rolników Indywidualnych stoi Teresa Hałas, która jednocześnie jest posłem PiS. “Z kolei u nas, na ziemi łódzkiej, rolnikami zajmuje się poseł Robert Telus z PiS. Ja nie mówię, że to jest zły człowiek, ale interesy partii i interesy chłopów często się rozchodzą. Nie wiem, czy Telus w negocjacjach będzie bronił naszego stanowiska, PiS-u, a może będzie to stanowisko wyważał?” – pytał Kołodziejczak.

Podsumowując sytuację rolniczy lider stwierdza “PiS-owi poparcie spadnie. Jeszcze się zdziwią, jak im spadnie. To są sprawy, które dotykają każdego konsumenta. Mój głos już na pewno stracili”.

Czytaj także: Potrzebujemy trybuna ludowego

Michał Kołodziejczak dla Kresy.pl: Rząd nie staje w obronie polskiego rolnictwa

newsweek.pl/kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • Gaetano
      Gaetano :

      Trzeba mieć nie po kolei w głowie, eufemistycznie pisząc, żeby porównywać M. Kołodziejczaka do takich miernot jak Petru, czy tym bardziej Kijowski, który dorobił się na kradzieży, a poniekąd polskich rolników do tzw. “obywateli”. To jakby coś na kształt kryptopisuarowego uwielbienia.

  1. Gaetano
    Gaetano :

    Od dłuższego czasu pisuar obrał sobie na celownik rolników, a rolnictwo to jeden z ostatnich bastionów polskości, i to największy z nich. Tylko polski rolnik i chłop jest jeszcze zdolny do obrony tego, co polskie oraz do rozwalenia tego popisowego szamba. I to rolnik, który produkuje żywność dla wszystkich, w tym oczywiście dla miast, czego wielu chyba nie dostrzega, i zmaga się z przeciwnościami oraz z aurą powinien być zwolniony z podatku, a nie kasta sędziów, która jest z tego obowiązku wspaniałomyślnie zwolniona.
    To polscy rolnicy bronili się przed żydo-amerykańskimi bandytami z gigantycznej korporacji Chevron. Bohaterski protest trwał około 400 dni. I zwyciężyli. Obronili też wielką chlewnię zdrowych świń, którą urzędnicy pod wiadomym pretekstem chcieli zlikwidować. W sklepach polska wieprzowina jest w odwrocie. Króluje ta z Niemiec, Hiszpanii, Danii. Bo polskiego rolnika należy zabić i zniszczyć, a na jego miejsce mają powstać kilkusettysięczne mega hodowle obcych koncernów!

    Pan Kołodziejczak jest coraz bardziej niewygodny. Wali prosto z mostu, nie owija w bawełnę i nie bawi się w konwenanse. Jest przy tym elokwentny, jego myśli są przejrzyste i klarowne; niektórzy powiedzieliby “na chłopski rozum”. Dlatego jest niezwykle groźny i pisiate kanalie, wiedząc o tym, zdecydowały się na drobniutkie ustępstwa, do czasu wyborów. Zbliżają się wybory. No to nierząd ogłasza “plan dla wsi” (2018 rok sic!). Jak każda władza, a ta w szczególności, może naobiecywać przed wyborami, co tylko zapragnie. A po wszystkim można się ze wszystkiego łajdacko wycofać. Tak właśnie postępuje wroga, antypolska banda. M. Kołodziejczak stoi przed szansą zjednoczenia nie tylko rolników, ale i innych ludzi, którzy wiedzą, jakie zagrożenie stanowi szeroko rozumiany popis. Ma predyspozycje, by zostać liderem. Za 7 lat mógłby stanąć na najwyższym urzędzie w państwie.