Przywódcy europejskich państw NATO starają się zdobyć sobie miejsce przy stole rokowań nad zakończeniem wojny na Ukrainie, po tym jak amerykański prezydent zadeklarował ich rozpoczęcie z Rosją.
“Ruch Trumpa wywołał szok w stolicach europejskich, które chcą odgrywać centralną rolę w rozmowach pokojowych” – oceniła w czwartek agencja informacyjna Reutera. „Stawką jest pokój w Europie, dlatego my, Europejczycy, musimy się włączyć” – powiedziała niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk.
Przybywając na spotkanie NATO w Brukseli, francuski minister obrony Sebastien Lecornu ostrzegł przed „pokojem poprzez słabość”, co było aluzją do hasła „pokoju poprzez siłę” zapowiadanego przez administrację nowego prezydenta USA.
Dalej w swojej krytyce poszedł niemiecki minister obrony Boris Pistorius, który powiedział, że byłoby lepiej, gdyby Waszyngton nie udzielił Moskwie tego, co nazwał ustępstwami, jeszcze przed rozpoczęciem rozmów pokojowych, jak zrelacjonował Reuter.
Litewski minister obrony Dovilė Šakalienė ostrzegła, że Europa nie powinna „popaść w złudzenie, że pan Trump i pan Putin znajdą rozwiązanie dla nas wszystkich”, ponieważ byłoby to „śmiertelną pułapką”.
Europejskie źródło dyplomatyczne podało, że ministrowie zgodzili się, że podejmą teraz „szczery i wymagający dialog” z urzędnikami USA na dorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa – trzydniowym spotkaniu, które rozpocznie się w piątek. Europejscy przywódcy twierdzą, że jednym z powodów, dla których muszą uczestniczyć w rozmowach, jest to, że Waszyngton jasno dał do zrozumienia, że oczekuje od nich zapewnienia gwarancji bezpieczeństwa dla każdego porozumienia pokojowego, co może oznaczać wysłanie europejskich wojsk na Ukrainę.
Jak pisaliśmy już na naszym portalu, przed rozpoczęciem czwartkowego spotkania ministrów NATO, sekretarz obrony USA Pete Hegseth twierdził, że przeciwstawienie się rosyjskiej agresji jest „ważną europejską odpowiedzialnością” powtarzając w ten sposób narrację Donalda Trump, iż to państwa Europy powinny wziąć na siebie większą odpwiedzialność za wspieranie Ukrainy w wojnie i w pokoju.
W środę Donald Trump i Władimir Putin odbyli rozmowę telefoniczną. W jej trakcie prezydenci USA i Rosji zgodzili się rozpocząć negocjacje w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie. Ten pierwszy, relacjonując rozmowę wyraził optymizm, co do przebiegu rozmów podkreślając, że jego i Putin łączy “zdrowy rozsądek”. Wyrażał też nadzieję na “bardzo bliską współpracę” z Rosją i napisał “o wielkich korzyściach, jakie pewnego dnia odniesiemy współpracując”.
Trump ogłosił też zespoł negocjacyjny strony amerykańskiej, w którym nie będzie, zgodnie z jego wpisem, specjalnego wysłannika ds. Ukrainy i Rosji Keitha Kellogga, którego osobę, jako uczestnika rozmów, kwestionowali wcześniej Rosjanie.
Dał też do zrozumienia, że dopiero po telefonicznej rozmowie z Putinem poinformuje o rozpoczęciu negocjacji prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Trump zareagował później unikiem na pytanie dziennikarski czy “Ukraina jest równoprawnym uczestnikiem tego procesu pokojowego?”.
Chiny zaoferowały już możliwość zorganizowania przez nie negocjacji. Wcześniej pojawiły się pogłoski, iż rozmowy amerykańsko-rosyjskie w sprawie Ukrainy odbędą się w Arabii Saudyjskiej.
Szefowie dyplomacji Polski, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Hiszpanii i Unii Europejskiej zareagowali na środową inicjatywę pokojową prezydenta USA oświadczeniem, w którym zadeklarowali dalsze zaangażowanie na rzecz “niepodleglości, suwerenności i integralności terytorialnej” i wezwali Waszyngton do wspólnego zapewnienia “silnych gwarancji bezpieczeństwa” Kijowowi.
reuters.com/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!