Pierwszy prezydent niepodległej Ukriany Leonid Krawczuka sugerował przedwczoraj, że dla Ukrainy byłoby lepiej gdyby zapomniała o Donbasie. Przynajmniej na jakiś czas.
Oczywiście Krawczuk zaznaczał: “To nie granica między Ukrainą a Rosją lecz linia rograniczenia między Ukrainą a bojwnikami DNR i LNR. Tę linię traktujemy jako status quo jako tymczasową linię rograniczenia” ale zaraz dodał – “przestańmy mówić puste słowa – “humanizm”, “tam nasi ludzie żyją”, “im trzeba pomagać” […] My powinniśmy odciąć to terytorium na czas, dopóki nie możemy go wyzwolić” – mówił były prezydent w wywiadzie dla “Nowoje Wriemia Strany”. Jak twierdził “Donbas zawsze był problematyczny… Wiedziałem, że jest tam część ludzi, którzy patrzą tylko w jedną stronę, w stronę Rosji, i będą tam długo patrzeć”.
unian.net/kresy.pl
i to jest jedyne rozwiązanie – umocnić granice i zapomnieć o tamtych terenach – nie ma alternatywy jeżeli chcą zachować pokój.
POROSZENKO: Za nami jest, być może najtrudniejszy rok, w historii istnienia naszego kraju. Stawiliśmy opór i daliśmy agresorowi po zębach”– powiedział wczoraj ukraiński prezydent Petro Poroszenko podczas uroczystości wręczania medali i odznaczeń zasłużonym żołnierzom i funkcjonariuszom Straży Granicznej, MSW, i Służby Bezpieczeństwa w przeddzień obchodów Dnia Niepodległości.
Tak więc w ciągu 24 lat istnienia Ukrainy ubiegły rok, według ukraińskiego prezydenta, miał być jednym z najgorszych w niedługiej historii tego państwa.
Przypomnę, że w ciągu ostatniego roku na Ukrainie dokonano proeuropejskiego zamachu stanu obalając legalne władze tego kraju. W tym też roku miała miejsce bezprecedensowa masakra protestujących przeciwko łamaniu praw mniejszości narodowych w Domu Związków Zawodowych w Odessie. W tym samym roku rozpoczęła się ofensywa militarna ukraińskiej armii przeciwko zbuntowanej części ludności rosyjskojęzycznej zamieszkującej tereny wschodnie Ukrainy. W wyniku czego setki tysięcy ludzi utraciło dach nad głową, kolejne dwa miliony opuściło kraj udając się na emigrację, zniszczono w znacznym stopniu infrastrukturę przemysłową i bytową poddanego agresji militarnej Donbasu, w wyniku której prawie siedem tysięcy cywilów straciło życie, a około 30 tysięcy kolejnych, odniosło rany na skutek codziennego zbrodniczego ostrzału przez ukraińską ciężką artylerię terenów mieszkalnych. W tym też czasie w wyniku prowadzenia przez ukraińskie siły zbrojne operacji antyterrorystycznej zginęło około 20 tysięcy ukraińskich żołnierzy, a ukraińska armia praktycznie utraciła zdolność bojową tracąc w walkach większość swego sprzętu wojskowego i zapasów.
Rok ten również był ważny dla społeczeństwa ukraińskiego, które w wyniku wprowadzanych reform zostało doprowadzone na skraj nędzy, zakłady zaczęły masowo upadać, utracono najbardziej chłonny rynek wschodni i państwo przestało się wywiązywać ze swoich obowiązków konstytucyjnych.
W tym roku utracono też bezpowrotnie Krym, a Ukraina znalazła się na granicy bankructwa. To jest skala tego szaleństwa wyreżyserowanego za oceanem.
Dlatego też ukraiński prezydent powiedział, że było to być może najtrudniejszy rok w historii tego kraju.
Zgadza się; być może był to jeden z najtrudniejszych okresów w niedługiej historii tego kraju, ale niestety jest to dopiero początek jego upadku, bo niczego w nim nie rozwiązano, a stare problemy narastają- wraz z pojawiającymi się nowymi- w postępie geometrycznym do niebywałych rozmiarów.
Tak więc to nie ubiegły rok był tym najgorszym rokiem 24-letniej historii Ukrainy, bo wszystko co najgorsze jest jeszcze przed nią.
Mimo to Poroszenko w tych tragicznych czasach początku końca usiłuje doszukać się jakiś wyimaginowanych pozytywów, którymi mają być zbudowanie niezwyciężonej ukraińskiej armii oraz jedyne w swoim rodzaju doświadczenie w prowadzeniu wojny hybrydowej, której przeciwdziałając ukraińskie „siły zbrojne posiadły największe w Europie doświadczenie wojskowe”– i to jest ten największy i niebywały sukces, który przekuł się z ciągłych i sromotnych klęsk tej armii.