Pacjentka Powiatowego Szpitala w Krotoszynie, która zgłosiła się tam z objawami koronawirusa, informuje o realnych przygotowaniach polskiej służby zdrowia na wirusa. Na uzyskanie wyniku czekała 88 godzin – pisała na swoim profilu w mediach społecznościowych.

Pacjentka (Pani Anna) z podejrzeniem koronawirusa przez kilka dni nie mogła dowiedzieć się w jakim stanie znajduje się jej organizm. O całej sytuacji poinformowała na swoim profilu facebook, szpital w Krotoszynie miał postępować zgodnie z przepisami, jednak szpitale zakaźne i laboratorium w Warszawie odmawiało współpracy.

Pani Anna zgłosiła się do szpitala we wtorek rano. “Moje objawy rzeczywiście wskazywały na koronawirusa, biorąc pod uwagę moje liczne podróże zagraniczne w tym do Włoch i do Kalifornii było prawdopodobne”.

Pacjentka miała mieć wysoką gorączkę, ból mięśni i trudności z oddychaniem i kaszel. “W tamtym momencie utrzymanie przytomności wydawało mi się nadludzkim wysiłkiem” – mówiła.

Szpital miał stosować się do procedur Ministerstwa Zdrowia, w ciągu kilku minut miała zostać przewieziona do szpitala zakaźnego. Jednak przez dwie godziny Pani Anna “leżała na kozetce”, ponieważ żaden ze szpitali nie chciał jej przyjąć.

“Wylęganie wirusa to okres 14 dni, ja wróciłam z Włoch 21 dni temu, nieważne były objawy jednoznacznie wskazujące na koronawirusa” – przekazywała. “Ważne był widełki 14 dni – pacjentki nie przyjmiemy”.

Pani Anna została badana pod kierunkiem obecności grypy, po uzyskaniu ujemnego wyniku miała zostać przewieziona do szpitala chorób zakaźnych. “Wynik na grypę był ujemny… czy teraz jakiś szpital mnie przyjmie? Nie”.

Szpital w Krotoszynie dostał polecenie pobrania wymazów od pacjentki, mimo tego, że personel nie był poinstruowany jak postępować w takim przypadku.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Po pobraniu próbek, personel szpitala w Krotoszynie skontaktował się z warszawskim laboratorium w celu ustalenia szczegółów. Jednak laboratorium nie chciało przyjąć próbek, zasłaniało się godzinami pracy 7 – 15. Próbka miała nie zdążyć na miejsce przed zakończeniem pracy.

“Koronawirus od piętnastej ma wolne, spędza czas z rodziną niczym każdy Polak w niedzielę niehandlową” – komentuje pacjentka.

Pani Anna została zamknięta w izolatce, próbki pobrano od niej w środę rano w Krotoszynie i wysłano do laboratorium w Warszawie. Przebadanie wymazu powinno trwać według procedur do sześciu godzin, te jednak nie pojawiły się do soboty.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Informujemy, że badania wykonane przez Państwowy Zakład Higieny w Warszawie u pacjentki przebywającej w izolacji, w Szpitalu Powiatowym w Krotoszynie, na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 dały wynik ujemny.

Oznacza to, że u pacjentki przebywającej w izolatce nie wykryto koronawirusa SARS-CoV-2. Stan kobiety uległ poprawie. Na chwilę obecną szpital kontynuować będzie jej dalsze leczenie, choć nie jest już konieczne zastosowanie izolacji – napisał Szpital Powiatowy w Krotoszynie.

Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Jedyna rzecz warta uwagi to bezsensowne zachowanie warszawskiego laboratorium. Z tekstu wynika ,że po dwóch godzinach oczekiwania umieszczono kobietę w izolatce . A już tekst o braku instrukcji co do pobierania wymazów to zupełny odjazd.