„Za przywódcami Partii Demokratycznej powinniśmy dostrzegać George'a Sorosa” –stwierdził Viktor Orban.

„Węgrzy i Polacy mają prawo oczekiwać więcej szacunku od byłych i obecnych przywódców Stanów Zjednoczonych”– oświadczył premier Węgier Viktor Orban w piątkowej rozmowie na antenie Radia Kossuth, odnosząc się do słów Billa Clintona. Były prezydent USA powiedział tydzień temu, że Polska i Węgry uznały, że „z demokracją jest za dużo kłopotu” i chcą „przywództwa w stylu Putina”. Dodał, że bez udziału USA Polska i Węgry nie byłyby wolne

Orban stwierdził, że podoba mu się wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego na ten temat. Lider PiS powiedział, że jeżeli ktoś twierdzi, że dzisiaj w Polsce nie ma demokracji, to znaczy, że jest w stanie, który by trzeba zbadać metodami medycznymi.

Premier Węgier zaznaczył, że UE traktuje Polaków niesprawiedliwie i obraźliwie. “W Brukseli mogą się uważać za nie wiadomo jak dużych chłopców, ale Bruksela nigdy nie wygra tej bitwy z Polakami”– powiedział.

W ocenie Orbana, negatywne uwagi na temat Węgier, Polski i ogólnie krajów Europy Środkowej, których jest coraz więcej od czasu kryzysu migracyjnego, nie są przypadkowe.

„Za przywódcami Partii Demokratycznej powinniśmy dostrzegać George’a Sorosa”–stwierdził Orban. Przypomniał, że według Sorosa Europa powinna każdego roku przyjąć przynajmniej milion muzułmanów. Zdaniem premiera Węgier jego kraj stwarza przeszkodę dla tego rodzaju amerykańskich planów, i zapewnił, że „nie zostaną one tutaj zrealizowane, dopóki na Węgrzech jest rząd narodowy”.

“Usta Clintona, ale głos George’a Sorosa”– oświadczył węgierski premier. Wcześniej podobnego sformułowania używali minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto i szef kancelarii Orbana, Janos Lazar. Soros, kontrowersyjny miliarder znany m.in. ze spierania liberalnych organizacji i grup nacisku, jest bardzo krytyczny wobec obecnego rządu w Budapeszcie. Zarzucał mu, a także rządowi PiS, że wykorzystują etniczny i wyznaniowy nacjonalizm, by utrwalić swoją władzę.

Orban wyraził też przekonanie, że powoli dochodzi do sytuacji, w której Niemcy i Europę Środkową można nazwać jądrem Unii Europejskiej, ponieważ bez nich unijna gospodarka nie rosłaby z roku na rok, tylko się kurczyła. Dodał, że przed Europą stoi pytanie, czy chce ona brać udział w wyścigu na zaludnianie. Przyznał, że byłoby lepiej, gdyby było w Europie więcej młodych ludzi, ale według niego można to osiągnąć jedynie poprzez politykę rodzinną.

PAP / gosc.pl/ Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply