Norwegia zamierza w znacznym stopniu zastąpić w Europie Rosję w roli głównego dostawcy gazu, ale te może utrudnić spór wewnętrzny. Lewicowa opozycja sprzeciwia się nowym pracom poszukiwawczo-wydobywczym na niezbadanych obszarach dna morskiego.

W związku z dążeniem państw członkowskich Unii Europejskiej do całkowitej rezygnacji z rosyjskiego gazu jeszcze przed 2030 rokiem, jako nowe źródło dostaw wskazuje się na Norwegię. Przypomnijmy, że jednym z głównych zwolenników takiego kierunku dostaw jest Polska i budowa rurociągu Baltic Pipe. W ubiegłym roku import rosyjskiego gazu do UE wyniósł 155 mld metrów sześciennych, co stanowiło 40 proc. zużycia. Z kolei Norwegia jest trzeci największym na świecie eksporterem „błękitnego paliwa”.

Czytaj także: Cztery nowe koncesje dla PGNiG w Norwegii

Choć, jak zwraca uwagę Politico, obecna sytuacja wydaje się być dla Norwegii bardzo korzystna, to inaczej przedstawia się ona na norweskiej scenie politycznej. W kraju tym rządzi centrolewicowy, mniejszościowy rząd, mający poparcie ze strony części, formalnie opozycyjnych, partii prawicowych i centrowych. Wiadomo, że aby sprostać zwiększonemu zapotrzebowaniu na gaz, konieczne będzie wykonywanie nowych odwiertów w rejonie dotąd nienaruszanego dna morskiego, w tym na Morzu Barentsa. Sprzeciwia się temu Socjalistyczna Partia Lewicy – ugrupowanie, które zrezygnowało z rozmów koalicyjnych z innymi partiami lewicowymi, zdecydowanie sprzeciwiając się dalszemu wierceniu w dnie morskim w celu wydobywania ropy i gazu. Mniejszościowy rząd ma jednak ciche poparcie ze strony tej partii, by móc w pełni realizować rządy. Dotyczy to takich kwestii, jak np. uchwalanie budżetu.

Zdaniem Larsa Haltbrekke, rzecznika Socjalistycznej Partii Lewicy ds. energii i klimatu, norweski rząd próbuje wykorzystać wojnę na Ukrainie, by promować zwiększenie wydobycia paliw kopalnych. Jak twierdzi, nowe złoża będą w pełni dostępne dopiero za 15-20 lat, a w tym czasie większość krajów przejdzie na odnawialne źródła energii, rezygnując z ropy czy gazu.

Poszukiwanie większej ilości gazu byłoby błędem strategicznym i środowiskowym” – uważa Haltbrekke. Dodajmy, że w ubiegłym roku jego partia uzgodniła z rządem porozumienie, na mocy którego część działań na rzecz zwiększenia wydobycia gazu ma zostać odłożona co najmniej do 2023 roku. Niewykluczone, że Haltbrekke będzie domagał się, by przesunąć ten termin jeszcze bardziej w przyszłość. Socjalistyczna Partia Lewicy twierdzi, że przez dziesięciolecia Norwegia za bardzo przyczyniła się do zmian środowiskowych, w tym do globalnego ocieplenia klimatu i powinna zejść z tej ścieżki.

W ocenie Politico, dzięki swojej nieformalnej pozycji, Socjalistyczna Partia Lewicy jest w stanie skutecznie opóźniać plany rządu dotyczące zwiększenia wydobycia gazu, a być może nawet je zablokować. „Dla Europy tarcia polityczne w Norwegii są wczesnym sygnałem, że wysiłki zmierzające do zakończenia jej uzależnienia od rosyjskiego gazu, i znalezienia innych źródeł dostaw, mogą być nawet trudniejsze niż oczekiwano” – zaznacza portal.

Jednocześnie, norweski wiceminister ds. ropy naftowej i energii, Amund Vik zapewnia, że Norwegia pozostaje wiarygodnym partnerem i może odegrać kluczową rolę w przebudowywaniu europejskiego systemu energetycznego. Głównie dlatego, że odcięcie ropy i gazu z Rosji stworzy na długi czas sporą lukę. Zdaniem Vika, to argument za koniecznością znalezienia nowych złóż do eksploatacji.

Politico zaznacza przy tym, że obecnie pola gazowe eksploatowane przez Norwegię już osiągnęły swoją maksymalną zdolność produkcyjną. W 2021 roku norweski gaz zaspokajał jedną czwartą europejskiego zapotrzebowania, dostarczając ponad 113 mld m sześc. surowca. W marcu rząd zatwierdził zwiększenie produkcji o co najmniej 1,4 mld m sześc. Dodatkowe 5-7 mld ma przynieść wznowienie pracy przez zakład produkujący gaz skroplony.

Cześć norweskich analityków przewiduje, że łączna produkcja gazu przez Norwegię może w tym roku wzrosnąć do 126,5 mld m sześciennych, ale są wątpliwości, czy dostawy na tak wysokim poziomie mogą być przez dłuższy czas utrzymywane. Wiadomo, że część złóż może wyjść z eksploatacji szybciej, niż nowe zostaną przygotowane. Tarcia polityczne stawiają przemysł naftowy i gazowy pod jeszcze większą presją.

Czytaj również: Bloomberg: UE chce zastąpić rosyjski gaz afrykańskim LNG

Politico.eu / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply