“Litwa, Łotwa oraz Estonia mają, rzecz jasna, prawo do bycia niepodległymi, jednak czy wystarczy im do tego sił?” – zastanawia się w wywiadzie dla dziennika “Rossijskije wiesti” prezes Fundacji “Oka”, znany specjalista w dziedzinie spraw międzynarodowych Tatiana Połoskowa.

Jej zdaniem zmieniająca się z dnia na dzień sytuacja geopolityczna na świecie powoduje, że małe państwa bardziej niż kiedykolwiek wcześniej pozostawiane są samym sobie.

“Jaki los spotka kraje bałtyckie za 50, 100 lat? Czy potrafią one zachować swą niepodległość? A najważniejsze, czy będzie ona istotna dla nowych graczy, którzy się pojawią na scenie geopolitycznej świata przed tym okresem?” – kontynuuje Połoskowa. “Weźmy dla przykładu Ukrainę. Odwiedziłem ją ostatnio i stwierdziłam, że Stany Zjednoczone nie są już zainteresowane Ukrainą jako sposobem wywierania presji na Rosję. W ogóle, jako państwo niepodległe nie jest ona absolutnie nikomu potrzebna” – uważa prezes Fundacji “Oka”.

W rozmowie z dziennikarzami “Rossijskich wiesti” Połoskowa przypomniała, jak w końcu lat 90. jeden z dyplomatów etiopskich, udawszy się na debaty okrągłego stołu, zaznaczył, że większość mieszkańców jego kraju nie miałaby nic przeciwko powrotowi byłych kolonizatorów. Jego zdaniem w taki oto sposób przynajmniej “zapanowałby porządek”.

Zapytana przez dziennikarzy o to, czy w krajach bałtyckich dojdzie do skutku “model estoński” (kiedy wszystkie problemy na tle narodowościowym są zepchnięte na margines uwagi społecznej), Połoskowa podkreśliła, że problemy te nie są akcentowane z jednej prostej przyczyny. “Po dojściu do władzy w Rosji Dmitrija Miedwiediewa polityka flirtu ze środowiskami rusofobicznymi przybrała na sile. Nie wykluczam, że ktoś z otoczenia prezydenta Rosji robi to świadomie w celu dyskredytowania Miedwiediewa w oczach społeczeństwa” – powiedziała prezes Fundacji “Oka”.

Wilnoteka.lt

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply