“Grom z jasnego nieba”, “nowe rozdanie kart w polityce francuskiej”, “polityczna ewolucja naszych demokracji” – takimi tytułami opatrzyły czwartkowe francuskie gazety artykuły o wyniku wyborów w USA.

Przywódczyni Frontu Narodowego komentowała republikański sukces zdaniem: – To, co się stało, to nie koniec świata – to koniec pewnego świata.

Czytaj również: Dla Francji wszystko jest lepsze od Hillary Clinton – ona oznacza wojnę

– Marine Le Pen nie bez kozery wyraża satysfakcję ze zwycięstwa Trumpa. W oczach jej przeciwników (…) konkretyzuje ono hipotezę (jej) wejścia do Pałacu Elizejskiego– pisze komentator dziennika “Le Figaro”.

Jednocześnie w komentarzu redakcyjnym radio France Info ocenia, że zatwierdzona wyborami w USA strategia narodu przeciw elitom do złudzenia przypomina argumenty wysuwane przez Marine Le Pen.

Były francuski premier Dominique de Villepin uznał, że skoro nastąpił powrót ludu i nic nie powstrzymuje namiętności politycznych, Le Pen może wygrać w 2017 r. wybory prezydenckie. – Rozsądek w służbie elit nikogo już nie przekonuje– ocenił.

Dziennik “Liberation” podkreśla to, co uznaje za wspólne punkty programów Donalda Trumpa i Marine Le Pento deportacja niemających pozwolenia na pobyt cudzoziemców, zniesienie(przyznawania obywatelstwa na mocy) prawa ziemi i zaostrzenie warunków przyjmowania migrantów.

– Spotykają się oni również w polityce międzynarodowej, wybaczając wszystko Putinowi– podkreśla komentator radia Europe1. Z kolei “Liberation” ocenia, że Marine Le Pen, kreując się na najważniejszego we Francji sojusznika nowego amerykańskiego prezydenta, próbuje budować wiarygodność międzynarodową, której tak bardzo jej brak.

– Choć zwycięstwo Donalda Trumpa było niespodzianką, politycy francuscy potrafili je odczytać jako potwierdzenie swej własnej strategii i własnego programu przed wyborami prezydenckimi w 2017 r.– zauważa komentator “Liberation”.

Czytaj również: Niemieckie media o Trumpie: Zwycięstwo niszczyciela

Startujący w prawyborach prawicy były prezydent Nicolas Sarkozy, który popierał kandydaturę Hillary Clinton, w czwartkowym wywiadzie dla publicznej telewizji FR2 ocenił, że niezależnie od tego, kto stoi na czele USA, trzeba bronić interesów Francji. Zauważył, że obecność w Białym Domu adorowanego przez francuskie elity (obecnego prezydenta USA Baracka) Obamynie uchroniła przed konfliktami i problemamina linii Paryż-Waszyngton.

Sarkozy dodał, że Francja nie może być jedynym krajem europejskim nieposiadającym granic” i wezwał do “zawieszenia” automatycznego prawa osiedlenia się w tym kraju rodzin obcokrajowców mających prawo pobytu.

Na pytanie o szanse Marine Le Pen w wyborach Sarkozy odpowiedział: – Wróciłem(do polityki – red.), ponieważ jestem jedyną zaporą dla Frontu Narodowego.

kresy.pl/ pap

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaroslaus
    jaroslaus :

    pamiętam jak wiele lat temu Sarkozy startował w wyborach na prezydenta tej masońskiej wylęgarni i jak wtedy “media” w Polsce podkreślały, że jest on synem węgierskiego arystokraty etc. Nikt jednak się nie zająknął, że jest to tak naprawdę żyd, bo swojej mamełłe, greckiej żydówce. Nie powinno więc dziwić, że żyd kibicował masońskiej, zaćpanej od leków kukle Clinton. Mieszańce żydowskie są na ogół bardziej zjadliwe niż pełnokrwiste żydy.

  2. zefir
    zefir :

    Nicolas Sarkozy,przydupas Merkel i Putina,pośliznął się na poparciu Hilary-Obamy i teraz robi dobrą minę do kiepskiej gry.To głównie Sarkozy uzależnił Francję od Niemiec i umożliwił przesiąknięcie Francji kapitałem niemieckim.Lewackie medialne brednie,również we Francji nie zmienią oczywistości,że Marine Le Pen wygra wybory prezydenckie w 2017r.

  3. mop
    mop :

    W pierwszej połowie poprzedniej dekady Unią Europejską tak naprawdę kierowali dwaj względnie antyamerykańscy politycy: kanclerz Gerhard Schröder i prezydent Jacques Chirac. Wtedy można jeszcze było się łudzić, że Unia dąży do emancypacji spod władzy USA i przekształcenia się w konkurencyjne względem Stanów centrum polityczne.Obaj ci politycy alternatywę dla orientacji amerykańskiej dostrzegali nie w Unii Europejskiej samej w sobie, ale w jej związku z Rosją. W swoich państwach obydwaj związani byli z orientacją rosyjską. Gerhard Schröder praktycznie od zawsze funkcjonował na niemieckiej scenie politycznej jako agent wpływu Moskwy.Po zakończeniu urzędowania w 2005 r. został przez tego ostatniego wynagrodzony synekurą w radzie nadzorczej konsorcjum Nord Stream, budującego Gazociąg Północny między Niemcami i Rosją. Jacques Chirac w dawniejszych czasach wizytował stolicę Związku Sowieckiego i fotografował się z Leonidem Breżniewem, w nowszych – podkreślał, że jego drugim językiem nie jest angielski, lecz rosyjski.Później antyamerykańscy Schröder i Chirac ustąpili miejsca tandemowi proamerykańskiemu – Angeli Merkel i Nicolasowi Sarkozy’emu. Kurs polityczny ich poprzedników szybko poszedł w odstawkę. W 2009 r., w pięćdziesiątą rocznicę zawiązania Paktu Północnoatlantyckiego, Francja z pompą powróciła do wojskowych struktur NATO, które opuściła za rządów gen. Charlesa de Gaulle’a. Dwa lata później objęła obok USA przywództwo nad krwawą, cynicznie uzasadnioną inwazją na „niedemokratyczną” Libię (swój drugoplanowy udział miały w niej też niestety władze państwa polskiego). Mniej więcej w tym samym czasie Niemiecka Republika Federalna z błogosławieństwem Waszyngtonu organizowała działania obliczone na wywrócenie rządu „niedemokratycznej” Białorusi. Zgodnie z podanymi do wiadomości publicznej ustaleniami organów tego państwa pierwszoplanową rolę w animowaniu nieproporcjonalnie nagłośnionych wystąpień białoruskiej „opozycji demokratycznej” rok temu odegrała BND, czyli niemiecka Federalna Służba Informacyjna (wspierana, niestety, przez polską Agencję Wywiadu).