Latem zeszłego roku ukraiński parlament uchwalił dekomunizację przestrzeni publicznej. Teraz ukraiński prezydent bulwersuje się, że może ona oznaczać powrót do nazw… rosyjskich z czasów caratu.
W swoim wystąpieniu prezydent Petro Poroszenko wezwał władze lokalne do wypełnienia warunków ustawy dekomunizacyjnej. Termin przemianowania nazw miejscowości i ulicy dawno już minął, mimo to wiele z nich nadal nosi nazwy kojarzące się z radzieckimi czasami, co prezydent ocenił jako “niepoważne” podejście do obowiązków. Proszenko uznał, że “interesy bezpieczeństwa narodowego wymagają zakończenia dekomunizacji”. Dodła jednak “jedno zastrzeżenie. Nie wracać do starych nazw imperialnych. Nie pozwolę by mapę Ukrainy znów napiętnowali noworosyjskimi toponimami”.
korrespondent.net/kresy.pl
Jakie nazwy? Wiadomo, że będą to ich bohaterzy spod znaku siekiery i wideł bo innych to oni przecież nie mają.