Prezydent Dalia Grybauskaitė konsekwentnie blokuje postulaty polskiej mniejszości ws. oświatowych oraz w kwestii używania języka ojczystego, w tym też oryginalnej pisowni nazwisk.

Przed dwoma tygodniami prezydent niebezpośrednio naciskała na sąd ws. ulg równoważących dyskryminacyjne warunki ujednolicenia egzaminu z języka litewskiego dla maturzystów polskich szkół.

Po unieważnieniu bez odwołania tych ulg przez Naczelny Sąd Administracyjny, prezydent wzięła się za blokowanie przygotowanej w rządzie regulacji prawnej, która ma uprawomocnić pisownię polskich nazwisk w języku ojczystym. Prezydent Grybauskaitė zapowiedziała w tym tygodniu, że nie dopuści do uprawomocnienia pisowni polskich nazwisk, bo w jej opinii, na to nie pozwala Konstytucja. Grybauskaitė zaznaczyła przy tym, że wszyscy obywatele przed Konstytucją powinni być równi i dodała, że osobiście nie ma nic przeciwko jakiejkolwiek mniejszości narodowej.

— Nasza Konstytucja nie popiera takiej propozycji — po wtorkowym spotkaniu z premierem Norwegii prezydent Dalia Grybauskaitė odpowiedziała na pytanie dziennikarzy, czy popiera rządowe starania wobec polskich postulatów pisowni nazwisk. Dodała, że nie może naruszyć Konstytucji.
— Nie jestem nastawiona przeciwko żadnej mniejszości etnicznej, ale wszyscy są obywatelami Litwy, a wszyscy obywatele bez względu na ich narodowość są równi przed Konstytucją — podkreśliła Dalia Grybauskaitė. Już ponad rok deklaruje, że jest orędowniczką prawicowych i skrajnie nacjonalistycznych ugrupowań politycznych, które kategorycznie sprzeciwiają się europeizacji litewskiego prawa kwestii mniejszości narodowych.

Nie bez wzajemności, bo w ten sposób Grybauskaitė zapewnia sobie poparcie tych ugrupowań w przyszłorocznej kampanii prezydenckich, której zakładnikami stają się mniejszości narodowe i ich prawa. Liderzy największej prawicowej partii konserwatywnej — Związku Ojczyzny/Chrześcijańscy Demokraci Litwy — już zapowiedzieli, że poprą w przyszłorocznych wyborach obecną prezydent. Jeśli oczywiście zdobędzie się na reelekcję, bo jak na razie Grybauskaitė nie złożyła jednoznacznej deklaracji, czy będzie ponownie ubiegała się o Urząd Prezydencki. Pojawiają się bowiem spekulacje, że może ona być poważnym kandydatem na jeden z najwyższych urzędów w Unii Europejskiej. Tymczasem litewscy politolodzy w swojej większości nie mają złudzeń, że prezydent podjęła już decyzję i wiąże ją z litewskimi wyborami. A przeciwstawianie się postulatom polskiej mniejszości, jak też dystansowanie się od samej Polski, zdaniem politologów, ma zapewnić Grybauskaitė poparcie elektoratu prawicowych i skrajnie nacjonalistycznych ugrupowań.

Wtorkowym oświadczeniem prezydent raz jeszcze wyraźnie stanęła przeciwko podejmowanym przez obecną centrolewicową koalicję rządzącą, w skład której wchodzi również Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, próbom prawnego uregulowania pisowni polskich nazwisk. Słowa prezydent są też wyraźnym sygnałem dla rządzących, że swoim podpisem nie asygnuje żadnej inicjatywy ustawodawczej pozwalającej na pisownię nazwisk z użyciem wszystkich liter alfabetu łacińskiego, w tym niewystępujących w alfabecie litewskim. Takiego uregulowania od Litwy oczekuje również Polska, co zdaniem obserwatorów, niewątpliwie przyczyniłoby się do ocieplenia polsko-litewskich relacji, które ostatnio są napięte.

Do napięć w tych relacjach przyczyniła się też prezydent Grybauskaitė, która kilkakrotnie w ciągu ostatniego roku wystąpiła z afrontem wobec partnerów w Warszawie. Pierwszy raz, w kwietniu ubiegłego roku, Grybauskaitė odmówiła udziału w warszawskim szczycie głów państw bałtyckich i Polski. Litewska prezydent oświadczyła wtedy, że ważne decyzje nie podejmują się w Warszawie, lecz na szczytach w Brukseli i za oceanem. Nieco później, właśnie za oceanem, podczas pobytu w Chicago, prezydent Grybauskaitė oświadczyła, że Litwa stała się zakładniczką ocieplenia polskich relacji z Rosją. Kolejnym afrontem litewskiej prezydent wobec Polski, było oświadczenie, że w polsko-litewskich relacjach należy zrobić pauzę, bo ich kontynuowanie do niczego nie prowadzi.
W listopadzie ubiegłego roku prezydent Grybauskaitė złamała też tradycję udziału głowy litewskiego państwa w obchodach Niepodległości Polski. Swoją nieobecność w Warszawie litewska prezydent tłumaczyła napiętą sytuacją polityczną w kraju (formowanie rządu po jesiennych wyborach parlamentarnych), aczkolwiek Święto 11 Listopada przypadało na niedzielę i później okazało się, że w tym dniu w Wilnie nic politycznego nie wydarzyło się.

Jak już pisaliśmy, w tym roku prezydent kolejny raz zaatakowała polską mniejszość podczas wygłaszania tegorocznego expose w Sejmie poprzedzającego właśnie decyzję sądu ws. ulg maturalnych. Prezydent skrytykowała te ulgi i oświadczyła, że prowadzą one do kolejnych żądań dzielących społeczeństwo. Ostrzegła też koalicję przed współpracą z polską partią, twierdząc, że litewskiemu społeczeństwu przyjdzie się zapłacić wysoką cenę za tę współpracę.
W tym tygodniu doszło do kolejnego ataku Grybauskaitė na prawo polskiej mniejszości do swoich nazwisk. Obecny rząd stara się kwestie pisowni nazwisk — zgodnie zresztą ze stanowiskiem językoznawców — przenieść z agendy politycznej do regulacji lingwistycznej, co pozwoliłoby uniknąć kolizji prawnej z założeniami konstytucyjnymi. Podobny model działał na Litwie w okresie międzywojennym, kiedy nie zważając na wrogie polsko-litewskie relacje, polska mniejszość na Litwie Kowieńskiej miała prawo do używania swoich nazwisk w pisowni oryginalnej.

Stanisław Tarasiewicz, KurierWileński.lt

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply