Narodowy Bank Czech podniósł stopy procentowe. Wcześniej podobnie postąpił Narodowy Bank Węgier, żeby tłumić inflację. Tymczasem NBP pomimo rosnącej w Polsce inflacji utrzymuje niski poziom stóp i uważa, że trzeba brak przykład z amerykańskiej Rezerwy Federalnej czy Europejskiego Banku Centralnego.

Jak podaje portal Bankier.pl, Narodowy Bank Czech (CNB) podjął w środę decyzję o podniesieniu referencyjnej stopy procentowej z 0,25 proc. do 0,5 proc., zgodnie z oczekiwaniami większości analityków rynkowych i komentatorów. Analogicznie wzrosła procentowa stopa lombardowa (do 1,25 proc.), natomiast stopa dyskontowa pozostała na poziomie 0,05 proc.

Serwis zwraca uwagę, że podwyżka stóp procentowych w Czechach to już druga taka sytuacja w naszym regionie, bo we wtorek podobnie postąpił Narodowy Bank Węgier, żeby tłumić wysoką inflację. W przypadku Węgier, była to pierwsza podwyżka stóp od prawie 10 lat. Przypomniano zarazem, że Czesi w lutym 2020 roku, w obliczu nadchodzącej pandemii koronawirusa w Europie, podnieśli stopę referencyjną do 2,25 proc., ale później stopy bardzo szybko i mocno obniżano, do poziomu 0,25 proc. w maju 2020 roku. Dla porównania, w Polsce w czasie pandemii stopy spadły z 1,5 proc. do 0,1 proc., a na Węgrzech z 0,9 proc. do 0,6 proc.

 

Zaznaczono przy tym, ze „Czesi podchodzili do pandemicznego kryzysu w zupełnie innym punkcie polityki monetarnej niż Polska”, gdyż przez lata mieli niższe stopy od polskich – w 2013 ścięli je nawet do zera. Ponadto, cel inflacyjny Narodowego Banku Czech wynosi 2 proc. z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 pkt proc., czyli mniej niż w przypadku NBP (2,5 proc. +/- 1 p.p.) czy Narodowego Banku Węgier (3 proc. +/- 1 p.p.).

W maju 2021 roku inflacja w Czechach wyniosła 2,9 proc. rocznie, podczas gdy w Polsce było to 4,7 proc., a na Węgrzech aż 5,1 proc.

Przeczytaj: Eurostat: inflacja w Polsce przekroczyła 5 proc.

Według Bankier.pl, w przypadku Polski podwyżki stóp procentowych to wciąż odległa perspektywa, choć niektórzy ekonomiści prognozują taki wariant jeszcze przed końcem roku. Nastroje tonuje jednak większość członków RPP, wraz z jej przewodniczącym, prezesem NBP Adamem Glapińskim. Ponadto, szef polskiego banku centralnego zamiast na Węgry i Czechy, radzi patrzeć na Europejski Bank Centralny i amerykańską Rezerwę Federalną, gdyż uważa, że jesteśmy w identycznej sytuacji jak oni.

Glapiński uważa, że obecnie „mniej więcej prawie z dokładnością do 0,1 proc. za wzrost cen odpowiadają czynniki podażowe, zewnętrzne”, natomiast w połowie tzw. szoki podażowe. „To co jest przedmiotem, na który oddziałuje polityka NBP znajduje się 0,1 poniżej celu inflacyjnego. Byłoby absurdem, gdybyśmy na to reagowali” – powiedział. Przy okazji, szef NBP skrytykował jednorazową podwyżkę cen odbioru śmieci, nazywając ją skandaliczną.

Najbliższe posiedzenie decyzyjne Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się 8 lipca i zapewne wówczas poznamy główne założenia lipcowych projekcji NBP dotyczących inflacji i PKB.

bankier.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply