Żołnierze Wojska Polskiego rozpoczęli w środę budowę płotu, który ma utrudnić nielegalne przekraczanie naszej granicy.
Rozpoczęcie budowy bariery już wcześniej zapowiadanej przez rząd ogłosił na Twitterze minister obrony Mariusz Błaszczak. To właśnie żołnierze są wykorzystywani do budowy płotu. W środę było ich tysiąc, ale liczba wykonawców ma zostać zwiększona do 2 tys.
Wzmacniamy granice! Żołnierze rozpoczęli budowę ogrodzenia na granicy polsko-białoruskiej. Płot zwiększy jej szczelność i znacznie utrudni próby nielegalnego przekraczania. pic.twitter.com/QRZMzK2CZI
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) August 25, 2021
Jeszcze we wtorek premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że „na samym początku” zabezpieczony płotem zostanie „ten odcinek, który jest najłatwiejszy do nielegalnego przejścia, a trudniejszy do nadzorowania – czyli odcinek lądowy. Z naszej liczącej 418 km granicy białoruskiej – to jest ok. 180-190 km. Od niego zaczynamy”.
Budowę płotu zrelacjonowała w czwartek telewizja Polsat News. Z materiału telewizji wynika, że obecnie budowany płot składa się ze zwojów drutu zbrojonego w ostrza rozciąganego na wbitych w ziemię metalowych słupach. Podobne obrazy można zobaczyć na fotografiach zamieszczonych jeszcze w środę przez samego ministra.
Sposób budowy płotu granicznego skrytykował już polityk Konfederacji i Ruchu Narodowego, a także inżynier i przedsiębiorca Tomasz Buczek. Twierdzi on, że tego rodzaju konstrukcja jaką realizuje przy pomocy żołnierzy rząd nie będzie stanowić trwałej i nieprzepuszczalnej bariery.
Mamy XXI wiek a płot budujemy jak w XIX. Zarówno od strony materiałów, techniki oraz wykonania. Ten płot będzie mizerny. Wykonanie będzie powolne, a żołnierze to nie koparki ani młoty udarowe. Litości @mblaszczak. Potrzeba konsultacji? Napiszcie. Chętnie pomogę pro publico bono. https://t.co/v3MFr8eXQu
— Tomasz Buczek (@buczek_tomasz) August 25, 2021
Ten wybrany system to się nadaje na ogrodzenie kurnika a nie granic RP. Żołnierze mogliby zamiast drabin wbijać te rury z ciężarówki, używać wibromłota spalinowego (najlepiej samojezdnego kafara), kopać koparką np. łańcuchową, to poprawiło by szybkość prac i oszczędziło sił żoł. https://t.co/v3MFr8eXQu
— Tomasz Buczek (@buczek_tomasz) August 25, 2021
Od tygodnia grupa imigrantów koczuje przy polsko-białoruskiej granicy w pobliżu miejscowości Usnarz Górny. We wtorek Straż Graniczna podała, że „po stronie białoruskiej wciąż koczuje grupa 24 cudzoziemców”, co oznacza, że od paru dni sytuacja pod tym względem nie uległa zmianie. Pogranicznicy zaznaczyli zarazem, że „po stronie polskiej nie ma żadnych koczujących grup nielegalnych imigrantów”.
W niedzielę Polska zaproponowała wysłanie na Białoruś konwoju z pomocą humanitarną dla grupy migrantów koczujących w pobliżu granicy. MSZ RP skierowało w tej sprawie notę dyplomatyczną do swojego białoruskiego odpowiednika. Wcześniej Straż Graniczna podała, że cześć imigrantów koczujących w Usnarzu Górnym odmówiła powrotu na Białoruś, pomimo takiej możliwości. W poniedziałek strona polska poinformowała o wysłaniu transportu humanitarnego dla imigrantów, którzy koczują przy granicy. Są to m.in. namioty, koce i łóżka polowe. Jak podano, pomoc zostanie przekazana po wydaniu zgody władz Białoruskich na przekroczenie granicy. We wtorek wieczorem MSZ poinformowało, że strona białoruska nie wyraziła takiej zgody.
Sytuacja na granicy Usnarzu Górnym jest część szerszego kryzysu migracyjnego. Władze Białorusi od miesięcy organizują przepływ migrantów z Azji i Afryki nie tylko na teren Polskie, ale też Litwy i Łotwy. Jak wskazuje nowy sondaż Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych większość Polaków sprzeciwia się wpuszczaniu migrantów na terytorium naszego państwa.
wydarzenia.interia.pl/polsatnews.pl/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!