Ministrowie obrony Chin i Korei Południowej podpisali 18 listopada dwustronną umowę o współpracy w dziedzinie obrony i bezpieczeństwa narodowego.

Chiński minister obrony Wei Fenghe spotkał się ze swoim południowokoreańskim odpowiednikiem Jeongiem Kyeong-doo przy okazji niedzielnej konferencji ministrów obrony Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej w Bangkoku poświęconej kwestiom bezpieczeństwa regionalnego. Przedstawiciele dwóch dalekowschodnich państw podpisali porozumienie o pogłębieniu wymiany informacji i pogłębieniu współpracy w zakresie bezpieczeństwa i stabilizacji regionu. Ustalono też, że w przyszłym roku Jeong Kyeong-doo złoży wizytę w Pekinie.

Nagły ruch starego amerykańskiego sojusznika w Azji Wschodniej media łączą ze sporem jaki wybuchł wokół finansowania amerykańskich oddziałów stacjonujących w Republice Korei. Południowi Koreańczycy są bowiem sojusznikiem USA od początków “zimnej wojny”, armie obu krajów walczyły w wojnie lat 1950-1953 z komunistyczną Koreą Północną i wspierającymi ich Chińczykami. Od tego czasu w Republice Korei stacjonowały znaczne siły amerykańskie wyposażone także w wyrzutnie rakietowe. Obecnie ich liczebność to 28,5 tys. żołnierzy.

Jednak po objęciu władzy przez Donalda Trumpa zaczął on domagać się większego zaangażowania sojuszników w finansowanie amerykańskich garnizonów. Żądania takie administracja Trumpa sformułowała także wobec Seulu. Niedawno władze USA zażądały za utrzymanie swoich sił w Korei Południowej 5 mld dol. rocznie. To wartość pięciokrotnie wyższa od sumy jaką Koreańczycy zgodzili się płacić na wsparcie amerykańskich garnizonów w roku bieżącym. Tak wycenił ją w jednym ze swoich wystąpień prezydent Trump i taką sumę podają źródła w koreańskim zespole negocjacyjnym, na które powołuje się “The Korea Times”.

Przewodnicząca komisji do spraw służb specjalnych w koreańskim parlamencie Lee Hye-hoon powiedziała we wtorek w wywiadzie radiowym, że amerykański ambasador w Seulu stwierdził wobec niej, iż obecnie Koreańczycy płacą tylko jedną piątą kwoty potrzebnej do utrzymania amerykańskich wojsk w jej kraju.

Właśnie we wtorek strony ogłosiły przerwanie negocjacji w tej sprawie. James DeHart, szef amerykańskiego zespołu negocjacyjnego oświadczył, że to właśnie on zerwał rozmowy bo Koreańczycy “nie byli skłonni do odpowiedzi na nasze żądanie uczciwego i proporcjonalnego ponoszenia kosztów” – cytuje agencja Bloomberg. Natomiast Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Korei stwierdziło, że rozmowy muszą być prowadzone w ramach dotychczasowego Porozumieniach o Środkach Specjalnych (SMA), które przez ostatnie 28 lat regulowało status sił amerykańskich w tym państwie. Przewodzący koreańskiej delegacji Jeong Eun-bo potwierdził, że to Amerykanie pierwsi wstali od stołu rokowań i ocenił, iż obie strony znacznie różniły się co do zasad wzajemnego porozumienia.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Korea Południowa już wcześniej zaczęła się oddalać od USA. W 2015 roku państwo to nie przystąpiło do forsowanego przez Baracka Obamę Partnerstwa Transpacyficznego (TPP), które miało być strefą wolnego przepływu inwestycji i towarów marginalizującą Chiny. Zamiast tego, w tymże roku Koreańczycy podpisali umowę o wolnym handlu właśnie z Chińską Republiką Ludową.

telegraph.co.uk/koreatimes.co.kr/bloomberg.com/kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply