Autor artykułu o bajońskich kwotach jakie na preferencyjnych warunkach firma Tomasza Lisa miała zarobić w TVP twierdzi, że cztery pisma odmówiły mu publikacji.

Tekst ukazał się ostatecznie na blogu dziennikarz Andrzeja Bobera. Jego autor Cezary Łazarewicz odkrył ile firma Tomasza Lisa Deadline Productions zarabiała na każdy odcinku programó “Tomasz Lis na żywo”. Teoretyczny koszt 93,2 tys. złotych brutto za odcinek był powiększany o kwotę 108,9 tys. zł. brutto. Przy czym to TVP zapewniała całą infrastrukturę i kadrę dla realizacji programu w postaci studia telewizyjnego i jego kompletnej obsługi. Rolą firmy Lisa była zapewnienie “wkładu merytorycznego” realizowanego przez samego właściciela. Poza tym zatrudniał on jedynie trzy osoby: “organizatora widowni, koordynatora publiczności i osobę opiekująca się gośćmi” – twierdzi Łazarewicz. Sama TVP nie komentuje sprawy bo uznaje umowę z Lisem za “tajemnicę przedsiębiorstwa”.

To jednak nie wszystko, bowiem Lis, według Łazarewicza, w pierwotnej umowie miał zagwarantowane zbijanie kokosów na TVP tylko w przypadku utrzymania 15-procentowego udziału w rynku w swoim pasie emisji. Tymczasem już w 2011 r. jego program zszedł poniżej tego poziomu. Według Łazarewicza TVP zgodziła się na taką zmianę umowy, aby Lis dalej mógł zarabiać krocie.

Łazarewicz twierdzi, że był zmuszony do opublikowania efektów swojego dziennikarskiego śledztwa na blogu gdyż media głównego nurtu nie były tym zainteresowane. Według portalu Wirtualnemedia.pl Łazarewicz “przesłał przygotowany w lutym artykuł do czterech tytułów prasowych z pytaniem, czy mógłby zostać opublikowany na ich łamach”. Łazarewicz nie ujawnia jakie to pisam – “Między innymi usłyszałem, że nie chcą otwierać kolejnego pola konfliktu” – opisuje sprawę dziennikarz.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply