Rzeczpospolita ustaliła, że 23-letni Franciszek Bielowicki został w lipcu doradcą premiera Donalda Tuska. Jego ojciec to jeden z najhojniejszych darczyńców Platformy Obywatelskiej, co według opozycji mogło mieć wpływ na zatrudnienie w KPRM.
O sprawie napisała we wtorek Rzeczpospolita. Gazeta podała, że 23-letni Franciszek Bielowicki został doradcą premiera 15 lipca br. To syn znanego przedsiębiorcy – Grzegorza Bielowickiego – założyciela funduszu Tar Heel Capital i ważnego donatora Platformy Obywatelskiej.
“W specjalnym kwestionariuszu wpisał, że w trzyletnim okresie poprzedzającym zatrudnienie w KPRM prowadził własną firmę Warsaw Memetica, zajmującą się marketingiem i reklamą, oraz pracował na umowie zlecenie w Platformie Obywatelskiej. Dlaczego w tak młodym wieku dostał tak prestiżową pracę? Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że ‘ukończył on studia na dwóch wydziałach (ekonomii i filozofii) na University of Chicago, jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie’, a w środowisku PO działa od lat” – czytamy.
“Pan Franciszek aktywnie uczestniczył w wielu kampaniach wyborczych, w szczególności w kampanii poprzedzającej zeszłoroczne wybory parlamentarne, w tegorocznej kampanii samorządowej oraz do Parlamentu Europejskiego, a także w kampanii prezydenckiej z 2020 roku” – Rz cytuje Centrum Informacyjne Rządu (CIR).
Czytaj: Ukrainka z salonu piękności została asystentką społeczną Tuska
Rzeczpospolita zwraca uwagę na jego ojca – Grzegorza Bielowickiego. To przedsiębiorca, założyciel i partner zarządzający funduszu Tar Heel Capital. Jak podkreśla medium, z rejestru wpłat Platformy Obywatelskiej wynika, że w ostatnich kilkunastu miesiącach trzykrotnie robił przelewy na rzecz PO, w sumie na kwotę 107,4 tys. zł. Po raz ostatni 50 tys. zł przelał na dwa miesiące przed zatrudnieniem syna w KPRM.
Grzegorz Bielowicki oświadczył w rozmowie z Rz, że nie miał żadnego wpływu na zatrudnienie syna. W podobny sposób na pytania “Rz” odpowiedziało Centrum Informacyjne Rządu.
CIR stwierdza też, że doradca premiera to jedynie nazwa stanowiska. “Nie oznacza to, że jest on bezpośrednim doradcą premiera w zwyczajowym rozumieniu, to jest forma zaszeregowania w gabinecie politycznym” – dodaje Centrum.
CIR informuje też, że Bielowicki wspiera KPRM w zakresie “komunikacji rządowej w internecie i mediach społecznościowych”, a zgodnie z “niewaloryzowanym od wielu lat rządowym rozporządzeniem, na tym stanowisku można zrobić między 4,5 a 5,5 tys. zł brutto”.
Na łamach gazety wątpliwości wokół nominacji wyraża poseł PiS Bartosz Kownacki. “Może posada nie jest atrakcyjna finansowo, ale może wiązać z dużymi możliwościami działania i jest bardzo pożądaną pozycją w CV młodego człowieka. Taki ktoś staje się z automatu kimś wpływowym. Pojawia się pytanie, czy inna młoda osoba o równie wysokich kompetencjach, ale bez ojca wpłacającego na rzecz PO, również dostałaby tę posadę” – wskazuje polityk.
Zobacz także: 28-latka głównym lustratorem Ukrainy
rp.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!