Jak ocenia węgierski ekonomista Zoltan Adam, tzw. podatek od hipermarketów na Węgrzech wpłynął pozytywnie na wzmocnienie rodzimego biznesu.

Zoltan Adam, ekonomista z instytutu Kopint-Tarki w Budapeszcie powiedział PAP, że w jego przekonaniu opodatkowanie sklepów wielkopowierzchniowych miało na celu ich osłabienie i wzmocnienie pozycji rodzimych biznesów. „Teraz w krajobrazie Budapesztu dominują sklepy lokalne. Nie potępiałbym rządu za sprzyjanie lokalnym przedsiębiorcom. Coś trzeba było zrobić – ale może niekoniecznie w taki sposób”– ekonomista.

Węgierski rząd wprowadził podatek obrotowy od sklepów wielkopowierzchniowych w 2010 roku (z maksymalną stawką na poziomie 2,5 proc.), jednak po wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości musiał się z niego wycofać. Szacowano jednak, że nowy podatek może dać budżetowi nawet 30 mld forintów. Stąd cztery lata później wprowadzono progresywne stawki dla sieci handlowych, w wysokości od 0,1 proc. dla niewielkich firm do 6 proc. dla największych, których obroty na Węgrzech przekraczały równowartość około 4,1 mld zł rocznie. Najmniejsze sklepy, w tym rodzimej sieci CBA, zostały z podatku zwolnione. Jednak Komisja Europejska uznała zróżnicowanie stawek za dyskryminujące dla sieci handlowe o wysokich dochodach. Pod presją rząd Orbana zawiesił go do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego. Obecnie obowiązuje handlowców stawka „liniowa” na poziomie 0,1 proc. od obrotu.

Zdaniem ekspertów, wprowadzenie na Węgrzech podatku od hipermarketów w większym stopniu doprowadziło do spadku dochodów wielkich sieci niż do wzrostu cen.

PAP / gosc.pl / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. leszek1
    leszek1 :

    Dlatego, miedzy innymi, Niemcy tak gorliwie zajmuja sie obrona demokracji w Polsce. Nie potrafia skojarzyc tego prostego faktu, ze ich dzialalnosc odbije sie natychmiast bojkotem kupna ich towarow w Polsce.