Nie ma absolutnie żadnego powodu, aby rozpoczynać nową zimną wojnę, a istnieją liczne powody, aby takiego scenariusza uniknąć. Ilość broni jądrowej po obu stronach powinna stanowić wystarczający powód do powstrzymania takiego rozwoju sytuacji – podkreśla w rozmowie z Michałem Krupą (Kresy.pl), pułkownik Lawrence Wilkerson, wykładowca na College of William and Mary oraz były szef gabinetu amerykańskiego sekretarza stanu Colina Powella w latach 2002-2005.

Kresy.pl: Prezydent RP podniósł niedawno pomysł budowy bazy wielkości dywizji w Polsce o nazwie Fort Trump. Czy taka inicjatywa ma strategiczny sens?

Ten pomysł jest pozbawiony strategicznego sensu, zarówno jako tymczasowa lokalizacja dla amerykańskiej dywizji, jak i jako stała lokalizacja dla amerykańskich oddziałów. W pierwszym wariancie,  każda wyznaczona lokalizacja na wyznaczonym terytorium, zostałaby przejęta przez siły inwazyjne zanim dywizja zostałaby uruchomiona, co uniemożliwiłoby jej późniejsze rozmieszczenie. W drugim wariancie, Polska nie jest krajem, w którym taka jednostka powinna być rozmieszczona. Jest zbyt daleko wysunięta na potencjalnym polu bitwy. Co więcej, nie ma absolutnie żadnego powodu, aby rozpoczynać nową zimną wojnę i wszelkie powody, aby takiego scenariusza uniknąć. Ilości broni jądrowej po obu stronach powinna stanowić wystarczający powód do powstrzymania takiego rozwoju sytuacji.

Co Pan sądzi o najnowszych doniesieniach New York Timesa, że prezydent Trump bardzo często konsultuje się z Sheldonem Adelsonem?

Te doniesienia są prawdopodobnie prawdziwe. Adelson da Republikanom ponad 50 miliardów dolarów na wybory uzupełniające w listopadzie i był, według wielu doniesień, bardzo wpływowym czynnikiem w decyzji o przeniesieniu ambasady USA w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy.

Czy ubiegłotygodniowe słowa wiceprezydenta Pence’a na temat Chin sygnalizują odwrót od postrzegania Rosji jako głównego przeciwnika w polityce zagranicznej USA?

Generał James Mattis, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych, oświadczył, że strategiczna uwaga Stanów Zjednoczonych jest skupiona na wielkiej konkurencji mocarstw. Chiny są pierwszorzędnym zagadnieniem. Tak więc polityka administracji Trumpa pomniejsza Rosję jako zagrożenie strategiczne. Co więcej, Rosja jest co najwyżej państwem status quo, a ten status quo jest dość mizerny, wraz ze zmniejszającą się populacją, gospodarczą zależnością od sprzedaży ropy i broni, z wyłączeniem większości innych elementów, które tworzą silną gospodarkę, oraz rosnącą autokracją w Moskwie.

Zobacz także: Płk Macgregor dla portalu Kresy.pl: Trump musi oczyścić Departament Obrony i swój personel

Jakie są Pana prognozy dotyczące amerykańskiej polityki zagranicznej po wyborach uzupełniających? Czy Trump wzmocni swoje jastrzębie stanowisko, czy możemy oczekiwać możliwej zmiany kadr i bardziej powściągliwego, nieinterwencjonistycznego kierunku?

Kierunek polityki zagranicznej będzie zależny od wyniku wyborów. Jeśli Demokraci przejmą jedną lub obie izby Kongresu USA, prezydentowi będzie coraz trudniej korzystać z instrumentu militarnego lub tworzyć sytuacje sprzyjające takiemu wykorzystaniu. Jeśli Republikanie zwyciężą w obu izbach, możemy się spodziewać większego podżegania wojennego.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Michał Krupa (Kresy.pl)

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Tutejszym
    Tutejszym :

    Ilu byłych i obecnych “expertów” tyle opinii.
    Z tego kapelusza można wyciągać opinie jakie się chce.
    Zależy to od celu i efektu jaki chcemy na danym etapie osiągnąć.
    W zależności od siły przekazu można je silniej i słabiej upubliczniać.
    Czytelnicy i tak będą trochę pogubieni, merytorycznej dyskusji nie będzie.
    Rozumiem że sprawa “Fort Trump” jest na etapie analizy, decyzje nie zostały podjęte.