Trump musi dokonać czystki i usunąć wyższych dowódców z Departamentu Obrony, oraz większość kluczowych postaci ze swojego personelu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo narodowe. Gdyby tak postąpił, mógłby zastąpić je osobami, które są naprawdę lojalne i popierają strategiczną agendę prezydenta Trumpa, wyłożoną podczas kampanii prezydencji – podkreśla w rozmowie z portalem Kresy.pl, Douglas Macgregor, emerytowany pułkownik armii Stanów Zjednoczonych, planista wojskowy, autor i wiceszef firmy konsultingowej Burke-Macgregor, LLC.

Michał Krupa (Kresy.pl): Podczas spotkania w Białym Domu, prezydent Polski Andrzej Duda zasugerował, że Stany Zjednoczone powinny rozważyć utworzenie stałej bazy w Polsce, którą nazwał “Fort Trump”. Prezydent Trump wskazał nawet, że strona polska będzie skłonna zapłacić miliardy dolarów, aby osiągnąć ten cel. Wielu Polaków bardzo krytycznie odnosi się do takiej idei. W ubiegłym roku, gen. Sławomir Wojciechowski nazwał pomysł utworzenia stałych baz amerykańskich w Polsce “nonsensem”. Wskazał, że w interesie Polski i Zachodu nie leży eskalowanie napięcia z Rosją. Jako były dowódca wojskowy, jak postrzega Pan koncepcję rozszerzonej i stałej obecności USA w Europie Wschodniej?

Problem z naśladowaniem tego, co zrobiono w Niemczech podczas zimnej wojny, jest taki, że sposób prowadzenia wojny zasadniczo się zmienił. Duże garnizony pełne oddziałów USA zostaną zaatakowane precyzyjnie kierowanymi pociskami ziemia-ziemia w pierwszych minutach rosyjskiego ataku. Osobiście uważam, że wszystkie obecne i przyszłe bazy w Europie należy przekształcić w wysunięte bazy operacyjne. Zostałyby obsadzone przez niewielką ilość amerykańskich żołnierzy i lotników, a amerykańskie siły rutynowo by  powinny je rutynowo wykorzystywać do szybkiego rozmieszczania  sił w ramach ćwiczeń. Moje zalecenie w tej kwestii zawarłem na portalu breakingdefense.com.

Czy zdanie senatora Richarda Lugara, który twierdził, że po zakończeniu zimnej wojny NATO, powinno albo “wyjść poza swoje granice, albo wycofać się z interesów” [“go out of area or out of business”] jest wystarczającym uzasadnieniem dla dalszego istnienia Sojuszu? Wydaje się, że Sojusz naprawdę szuka nowej misji dla siebie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Neokonserwatywny plan ukarania Iranu

Nie. Kiedy interesy uzasadniające istnienie sojuszu zmieniają się lub przestają istnieć, wówczas sojusz się rozpada. Odniosłem się do tego problemu w mojej najnowszej książce „Margin of Victory”. Problem w NATO polega na tym, że nie wszyscy podzielają zapatrywania amerykańskiego i polskiego poglądu na rosyjskie zagrożenie dla Europy Środkowo-Wschodniej. Na przykład Bułgaria, Serbia i Grecja postrzegają Rosję jako potencjalnego sojusznika w potencjalnej przyszłej wojnie z islamistyczną Turcją, która pozostaje członkiem NATO. Włochy, Hiszpania, Portugalia i Francja koncentrują się na swoich interesach w Afryce Północnej, a nie w Europie Środkowo-Wschodniej. Brytyjskie siły zbrojne są zbyt małe, by wnieść coś istotnego. Norwegia i Dania koncentrują się w sposób zrozumiały na Morzu Północnym i na obszarze między Grenlandią, Islandią i Wielką Brytanią. Tak więc musi powstać nowy system bezpieczeństwa, który uwzględni interesy bezpieczeństwa Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii, Szwecji, Niemiec i Czech i zastąpi NATO. Niezależność Ukrainy jest stałym celem strategicznym dla tych państw, a także dla Stanów Zjednoczonych. Waszyngton może poprzeć tę bardziej obiecującą strategię, ale prezydent musi przejąć inicjatywę. Waszyngton cierpi na biurokratyczną sklerozę i mocno trzyma się zimnowojennej przeszłości.

W jednym z niedawno wygłoszonych wykładów wspomniał Pan, że Stany Zjednoczone były w stanie wygrać II wojnę światową z mniejszą liczbą czterogwiazdkowych generałów i większej liczbie żołnierzy, podczas gdy dzisiaj siły zbrojne mają mniej żołnierzy a więcej czterogwiazdkowych generałów. Czy uważa Pan, że jest to wynik bardziej interwencjonistycznej polityki zagranicznej, czy raczej wysoce karierowiczowskiej i biurokratycznej kultury panującej w Pentagonie?

Ma Pan rację. Siły zbrojne USA są u końca długiego okresu biurokratycznej ekspansji, spowodowanej konfliktami ze słabymi przeciwnikami w obszarach marginalnych, bez strategicznego znaczenia dla Amerykanów, co spowodowało również generowanie nierozsądnie wysokich wydatków na starą strukturę z czasów II wojny światowej. Co gorsza, nieokreślony i niekończący się charakter operacji wojskowych zniszczył odpowiedzialność w szeregach starszych oficerów. Ten okres się właśnie kończy. Jednak ogromna rozbudowa administracji, która postępowała w czasie zimnej wojny i w ostatnich 27 latach, pozostaje balastem. Zmniejszenie liczby czterogwiazdkowych generałów i admirałów  (obecnie jest ich 38) ma kluczowe znaczenie dla przywrócenia profesjonalizmu i jedności dowodzenia / jedności wysiłku. Bardziej rozsądna liczba wynosiłaby najwyżej 10 lub 12, zakładając, że zmniejszymy również liczbę regionalnych dowództw bojowych. Należy pamiętać, że w 1943 r., kiedy mieliśmy 8,2 miliona ludzi w armii i w wojskowym korpusie lotniczym, mieliśmy tylko 4 czterogwiazdkowe generałów: Marshalla, MacArthura, Eisenhowera i Arnolda.

Czy obecna strategia bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych ma rację w oznaczaniu Chin i Rosji jako “konkurentów”?

Tak. Najlepiej używać terminu konkurent, ponieważ konflikt nigdy nie jest nieunikniony. Jak argumentuje prezydent Trump, istnieją wspólne obszary, które należy zbadać i, jeśli to możliwe, wykorzystać do współpracy. Naszym strategicznym interesem jest zapobieganie pojawieniu się sojuszu, który mógłby potencjalnie zdominować obszar euroazjatycki.

Widzimy, że niektórzy w administracji Trumpa naciskają na bardziej wrogą postawę wobec Iranu. Czy takie podejście leży w interesie Stanów Zjednoczonych?

Pomysł wywołania wojny z Iranem jest głupi i niepotrzebny. Iran nie stanowi poważnego zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych, a ze względu na charakter społeczeństwa i kultury, Iran ma potencjał, aby stać się strategicznym partnerem. O wiele poważniejszym potencjalnym wrogiem na Bliskim Wschodzie jest islamistyczna Turcja. Turcy sunniccy mają długą historię konfliktu z Zachodem i silną tradycję wojenną, w przeciwieństwie do Iranu.

Wielu amerykańskich autorów i komentatorów twierdzi, że polityka USA w Syrii jest bezpośrednim wynikiem wielkiego wpływu izraelskich i saudyjskich lobbystów w Waszyngtonie. Czy zgadza się Pan z tym stwierdzeniem? Czy to słuszna ocena?

Tak. Wywierana jest ogromna presja na Waszyngton przez oba państwa, aby uczynić ich wrogów również wrogami Ameryki. To nie jest nowy problem. Wielkiej Brytanii udało się zrobić z Niemców i Austrii wrogów Ameryki w 1917 roku. Amerykanie poźniej tego żałowali i usunęli Woodrowa Wilsona i demokratów od władzy po I wojnie światowej. Na szczęście, jak do tej pory, prezydent Trump słusznie oparł się presji, by w imieniu tych dwóch państw rozpocząć konflikt z Iranem.

Jak ocenia Pan politykę zagraniczną prezydenta Trumpa po prawie dwóch latach sprawowania urzędu oraz w świetle niedawnego artykułu na łamach “New York Times” autorstwa urzędnika, który twierdzi, że jest częścią grupy członków administracji Trumpa, którzy podkopują agendę prezydenta, na przykład w dążeniu do odprężenia z Rosją? Czy możemy spodziewać się dramatycznych zmian w polityce i / lub personelu po wyborach uzupełniających w listopadzie?

Jak najbardziej, możemy spodziewać się zmian. Oczywiście, aby nastąpiła zmiana, prezydent Trump musi dokonać czystki i usunąć wyższych dowódców z Departamentu Obrony oraz większość kluczowych postaci ze swojego personelu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo narodowe. Gdyby tak postąpił, mógłby zastąpić je osobami, które są naprawdę lojalne i popierają strategiczną agendę prezydenta Trumpa, wyłożoną podczas kampanii prezydencji. Jest to jedyny sposób, aby odzyskać kontrolę nad swoją agendą i skutecznie rządzić.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Michał Krupa (Kresy.pl)

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Medor
    Medor :

    Ciekawy wywiad. Bezpośrednio dla portalu Kresy co trzeba odnotować! Gratulacje.

    Pomysł bazy w Polsce jest wbrew naszym interesom. To podjudzanie Rosji i folgowanie opętańczym fobiom PiSowskim.

    Szkoda, że portal nie zapytał swego rozmówcy co sądzi o wpływach kompleksu militarno-przemysłowego na politykę USA ( nieustanne zaangażowanie militarne na Bliskim Wschodzie). Następnym razem trzeba rozmówcę zapytać czy wyrażone publicznie słynne ostrzeżenie prezydenta D.Eisenhowera przed destruktywnym wpływem tego kompleksu wg płk. Douglasa Macgregora spełniło się czy nie.

  2. jazmig
    jazmig :

    Niezależność Ukrainy jest stałym celem strategicznym tych państw, czyli tych, które czują się zagrożone przez Rosję. Należy zadać pytanie: jakiej Ukrainy niezależność jest stałym celem? Jeżeli ma to być Ukraina banderowska, to takiego sąsiada Polska nie chce i sobie nie życzy, bowiem banderowska Ukraina to nieprzejednany wróg Polski i Polaków, a jednocześnie naturalny sojusznik Niemiec.