Ruch CasaPound Italia nie zburzył systemu. Ale poszerzył debatę publiczną

„Faszyści trzeciego tysiąclecia” nie zrealizowali swoich politycznych ambicji. Co prawda rosło ich poparcie w wyborach, ale ostatecznie CasaPound Italia postanowiło wrócić do swoich korzeni. Nie jest to jednak klęska ruchu. Z jego różnorodnych akcji korzystają największe partie polityczne, bo o dotychczas kontrowersyjne tematy rozszerzyła się włoska debata publiczna – pisze magazyn „Esquire”.

Mediolan, 18 października 2014 roku, Matteo Salvini przewodzi jednej z pierwszych dużych manifestacji Ligi, tuż przed tym jak jego ugrupowanie stanie się liderem włoskiej centroprawicy. Na antyimigracyjnej manifestacji odbywającej się pod hasłem „Stop Inwazji” obecni są również przedstawiciele tamtejszych ruchów nacjonalistycznych: CasaPound Italia oraz Forza Nuova.

W Mediolanie pojawiło się wówczas blisko dwa tysiące aktywnych działaczy CasaPound. Lider ruchu, Gianluca Iannone, szyderczo śmieje się wówczas do dziennikarzy obecnych na manifestacji. Mówi im, że jego organizacja doskonale zna swoją siłę, a media udają, iż ją ignorują. W ten sposób wokalista zespołu rockowego Zetazeroalfa nawiązywał do ówczesnej postawy dziennikarzy, którzy opisywali jego ruch jako zjawisko niszowe przyciągające jedynie skrajnie prawicowych nostalgików.

„Esquire” zauważa, że w tamtym momencie Iannone mógł być zadowolony z osiągnięć CasaPound. Organizacja w 2014 roku wiele zyskała na zdecydowanym poparciu Mario Borghezio z Ligi w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W ten sposób nacjonaliści mieli możliwość awansu niemal do pierwszej ligi politycznej. Przez kolejne cztery lata media informowały o ich działaniach, poświęcając im liczne reportaże. Teksty dotyczyły praktycznie wszystkich aspektów związanych z CasaPound: natury całego ruchu, działań jego struktur terytorialnych i powiązań politycznych.

Było zresztą o czym pisać. W tamtym czasie nacjonaliści organizowali patrole, dystrybuowali żywność dla potrzebujących, bili się na ulicach ze swoimi przeciwnikami, a także brali udział w debatach telewizyjnych poświęconych „faszyzmowi trzeciego tysiąclecia”. Do tego dochodziła także promocja w mediach społecznościowych. Szczyt zainteresowania nacjonalistami przypadł na 2016 rok, kiedy ich wicelider Simone di Stefano kandydował do rady miejskiej Rzymu.

Magazyn zauważa, że „uwaga przyciąga jeszcze więcej uwagi”, dlatego rosło poparcie dla CasaPound jako ruchu startującego w wyborach. Jeszcze w 2013 roku otrzymał on 88,6 tys. głosów, aby w 2018 roku jego kandydaci do Izby Deputowanych i Senatu dostali łącznie 572 tys. głosów. Ruch stał się wówczas czymś więcej niż partia. Mianowicie został „wielokomórkową istotą w ekosystemie włoskiej suwerennościowej prawicy”, właśnie dzięki wspomnianemu już związaniu się z Salvinim, który legitymizował tym samym działalność nacjonalistów.

W tamtym czasie trudno było umiejscowić rozwój CasaPound na zwykłej mapie włoskich wyborów. Nie było dokładnie wiadomo jaką rolę organizacja może odegrać w autentycznej polityce. Po zaledwie kilku miesiącach można było jednak odpowiedzieć na te pytanie. Ruch otrzymał bowiem 891 tys. głosów w wyborcach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku i znalazł się w punkcie wyjścia. Iannone niedługo po tym wydarzeniu wydał specjalny komunikat prasowy. Zadeklarował w nim, że jego organizacja kończy z doświadczeniem politycznym i powraca do swojej „awangardy”.

Zobacz także: Tożsamościowa polityka zmienia Europę

Krótko mówiąc, CasaPound Italia powróciło do swojej politycznej niszy. Zdaniem „Esquire” świadczy o tym obecna działalność ruchu, która utrzymuje jego ciągłość, ale jednocześnie wydaje się być zamknięta dla szerszej publiczności. W mediach włoscy nacjonaliści pojawiają się na ogół z powodu doniesień o możliwych eksmisjach ze swoich lokali, czyli zajmowanych przez siebie pustostanów. W ubiegłym roku zorganizowali zaś serię symbolicznych inicjatyw nie przypominających zbytnio prawdziwych wydarzeń politycznych.

Ruch nie jest również aktywnie obecny w mediach społecznościowych. Jest to poniekąd zrozumiałe, bo jego strony w serwisach Facebook czy Instagram już dawno zostały zablokowane. Informacje zamieszczane na Telegramie przypominają natomiast bardziej komentarze niż treści propagandowe.

Nie zmienia to jednak faktu, że przez ponad 17 lat swojej działalności CasaPound zbudowało niezwykle solidarną strukturę. W jej skład wchodzą podgrupy o różnych nazwach. Zajmują się one między innymi ochroną ludności, uświadamianiem o potrzebie ochrony środowiska, interwencjami medycznymi, solidarnością z ubogimi i niepełnosprawnymi, pomocą prawną, kulturą, sportem, ruchami studenckimi czy muzyką. Dodatkowo nacjonaliści posiadają własny magazyn, wydawnictwo oraz radio internetowe.

Według magazynu to właśnie „dziedzictwo strukturalne” ruchu powodowało, że przez lata stawał się on atrakcyjny dla dużych partii suwerennościowej prawicy. Co prawda CasaPound nie było wielkim źródłem głosów, ale odwoływało się do wielu typowo włoskich uczuć, o których nie mogły mówić duże ugrupowania.

Od 2019 roku mówi się więc o przejmowaniu skrajnie prawicowych grup przez Ligę Salviniego, która stała się największym włoskim ugrupowaniem. Wspominał o tym zresztą sam Di Stefano. Komentując wynik wyborów do Parlamentu Europejskiego sprzed dwóch lat stwierdził mianowicie, że CasaPound zasłużyło na rolę „słabego ogniwa suwerennościowej prawicy”.

„Esquire” opisując stosunek Ligi do CasaPound używa analogii, zgodnie z którą organizacja Iannone jest niezbyt reprezentacyjnym kuzynem, który pomógł w zorganizowaniu imprezy, ale lepiej się od niego zdystansować, bo może być barierą przeszkadzającą w wejściu do modnego klubu. Przejście Ligi w kierunku centrum powoduje, że CasaPound już przygotowuje się do zmiany swojego sojusznika. Teraz ma postawić na partię „Braci Włochów” kierowaną przez Georgię Meloni, uważaną za wschodzącą gwiazdę włoskiej prawicy.

Tak naprawdę trudno jest wyrokować w jaki sposób teraz będzie pozycjonować się CasaPound. Czas pokazał jednak, że legitymizacja ze strony wielkich prawicowych partii była niczym innym, jak udanym posunięciem mającym wyssać korzyści przynoszone przez „faszystów trzeciego tysiąclecia”. Szybki rozwój ruchu przynosił więc profity innym, a samo CasaPound wróciło do swojej niszy.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply