W kontekście zbliżających się rozmów prezydenckich między USA a Rosją, żaden zachodni koncern medialny nie wspomniał o tym, że (jak wyszczególniono w sprawozdaniu światowego raportu sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) z 2018 r.): “W 2017 r. USA wydały więcej na wojsko (610 miliardów dolarów) niż łączne wydatki kolejnych siedmiu krajów o najwyższych wydatkach (…) rosyjskie wydatki wojskowe w 2017 roku wynoszące 66,3 miliarda dolarów, były o 20 procent niższe niż w 2016 roku” – podkreśla były australijski dyplomata, Brian Cloughley na łamach Strategic Culture.

Wiadomość, że 16 lipca odbędzie się spotkanie prezydentów Trumpa i Putina, została przyjęta z niezadowoleniem w wielu sektorach świata zachodniego, a zwłaszcza w układzie wojskowo-przemysłowym, amerykańsko-europejskiej kabale oligarchów zarabiających na wojnach, których interesy opierają się wyłącznie na wojnie i w utrzymaniu lukratywnych imperiów produkujących broń. Handel jest dla nich najważniejszy, ale pokój i przyjaźń są na samym dole ich priorytetów, ponieważ to wrogość i nieufność prowadzą do intratnej sprzedaży broni.

Brytyjskie gazety zareagowały przewidywalnie na tę wiadomość, a prawicowy “Daily Mail” stwierdza: “Rosną obawy, że Donald Trump chce porozumienia pokojowego z Władimirem Putinem, które mogłoby fatalnie podkopać NATO. Ministrowie są coraz bardziej zaniepokojeni faktem, że prezydent USA może zaoferować rosyjskiemu prezydentowi głębokie ustępstwa, takie jak wycofanie sił z Europy. “The Times of London” odnotował, że “jeden z ministrów [rządu Wielkiej Brytanii] powiedział: “To, co nas denerwuje, to nagła zapowiedź ‘porozumienia pokojowego Putina-Trumpa’. Wyobrażamy sobie Trumpa i Putina mówiących: ‘Dlaczego mamy cały ten sprzęt wojskowy w Europie? I zgadzających się na wspólne usunięcie go. Trudno być przeciwko pokojowi, ale czy byłby to prawdziwy pokój?”.

Otóż tak, to byłby prawdziwy pokój, ponieważ to, czego chce Rosja, to polubowne relacje i handel. Handluje ze Stanami Zjednoczonymi, UE i Chinami oraz z każdym krajem, który chce handlować – w tym, co najważniejsze, z państwami bałtyckimi, które zostały zachęcone przez Wysokie Dowództwo NATO, Pentagon i Brukselę, do wyobrażania sobie, że Rosja jest gotowa je zaatakować. Sekretarz obrony USA, generał James Mattis, powiedział ministrowi obrony Estonii, że “Rosja próbuje siłą zmienić granice państwowe”, a na majowych spotkaniach z prezydentem Litwy i ministrami obrony krajów bałtyckich “zapewniał sojuszników USA w krajach bałtyckich na Litwie, Łotwie i Estonii o amerykańskiej solidarności z nimi oraz determinacji USA w obronie Bałtyku i innych obszarów NATO przed jakąkolwiek agresją”.

Ze wszystkich absurdalnych mieszanin krążących obecnie w świecie zachodniej propagandy, przekonanie, że Rosja chce zaatakować Estonię, Łotwę lub Litwę, jest prawdopodobnie najmniej wiarygodne i najśmieszniejsze. Rząd rosyjski w pełni zdaje sobie sprawę, że takie działania nieuchronnie doprowadzą do szerszego konfliktu i że może dojść do eskalacji oraz do wstrząsającej wojny nuklearnej. Nawet jeśli nie doprowadziłoby to do globalnej katastrofy, okupacja któregokolwiek z tych krajów przez rosyjskie siły byłaby koszmarnie kosztowna pod każdym względem i po prostu byłaby pozbawiona sensu.

W kontekście zbliżających się rozmów prezydenckich między USA a Rosją, żaden zachodni koncern medialny nie wspomniał o tym, że (jak wyszczególniono w sprawozdaniu światowego raportu sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) z 2018 r.): “W 2017 r. USA wydały więcej na wojsko (610 miliardów dolarów) niż łączne wydatki kolejnych siedmiu krajów o najwyższych wydatkach… rosyjskie wydatki wojskowe w 2017 roku wynoszące 66,3 miliarda dolarów, były o 20 procent niższe niż w 2016 roku”.

Dla zachodnich mediów, byłoby czymś krępującym podkreślanie niezaprzeczalnych danych SIPRI, mówiących, że w 2016 roku “wspólne wydatki wojskowe NATO wzrosły do ​​881 miliardów dolarów”, podczas gdy “europejscy członkowie NATO wydali 254 miliardy dolarów w 2016 roku – ponad 3 razy więcej niż Rosja”. Rosja redukuje wydatki na obronność, podczas gdy sojusz NATO-USA, jak zauważyło Radio Free Europe, uzgodnił 7 czerwca, aby “wzmocnić obecność NATO w potencjalnym kryzysie europejskim poprzez rozmieszczenie 30 batalionów wojskowych, 30 dywizjonów samolotów i 30 okrętów w ciągu 30 dni – tak zwany plan “Czterech 30”. W tym wszystkim, jak powiedział sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg, nie chodzi o “rozmieszczenie lub wdrażanie nowych sił – chodzi o zwiększenie gotowości istniejących sił każdego sojusznika”.

Następnie BBC poinformował, że Stoltenberg starał się robić jak najlepszą minę w reakcji na niepożądane wieści o zmniejszającym się napięciu i możliwej przyjaźni. Powiedział, że “dialog jest oznaką siły (…) Nie chcemy nowej zimnej wojny, nie chcemy izolować Rosji, chcemy dążyć do lepszych relacji z Rosją”. Mówi to człowiek, który zadeklarował w marcu 2018 r., że zgrupowanie wojskowe USA-NATO zwiększa liczbę konfrontacyjnych operacji. Jest dumny z faktu, że pod koniec 2017 r. w operacje NATO zaangażowanych było ponad 23 tys. żołnierzy, co stanowi wzrost o ponad 5 tys. od 2014 r. Jest to najbardziej osobliwy sposób dążenia do “lepszych relacji” z Rosją, której granice i brzegi są stale narażone przez natowskie samoloty do wojny elektronicznej, samoloty bojowe, okręty i manewry wojskowe.

W czerwcu, tuż przed rozpoczęciem mistrzostw świata w piłce nożnej w Rosji, sojusz USA-NATO (plus Izrael) przeprowadził dwutygodniowe ćwiczenia wojskowe w Estonii, na Łotwie, Litwie i w Polsce. 18 tys. żołnierzy brało udział w manewrach, które według kwatery głównej Pentagonu w Europie nie były formą “prowokowania Rosji”. W tym samym czasie, gdy obywatele niezliczonych krajów przygotowywali się do podróży do Rosji, by cieszyć się wielkim sportowym wydarzeniem, Pentagon i grupa nacisku z Brukseli zrobiły co w ich mocy, aby stawić czoła krajowi, którego budżet obronny stanowi jedną trzecią Europy i jedną dziesiątą Ameryki i którego prezydent zadeklarował, że jego priorytetem jest ograniczenie ubóstwa oraz “dobrobyt narodu i dobrobyt rosyjskich rodzin”.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szef NATO wzywa do zachowania jedności, która nie istnieje

Jest czymś bardzo ironicznym, że podczas, gdy  fandango NATO trwało najlepsze w krajach bałtyckich, doniesiono, że “Rosja w środę [6 czerwca] z powodzeniem wystrzeliła swój statek kosmiczny Sojuz MS-09, przewożący trzech członków załogi na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) …” Statek kosmiczny zabrał trzech astronautów: Serenę Aunon-Chancellor z USA, Alexandera Gersta z Niemiec i Siergiej Prokopjewa z Rosji. Statek kosmiczny oddalił się w międzynarodowej harmonii dwa dni przed tym, jak senator Ben Sasse zgrzytał, że “Putin nie jest naszym przyjacielem i nie jest kumplem prezydenta. Jest bandytą posługującym się agresją w stylu sowieckim w celu zagrożenia wojną Ameryce, a nasi przywódcy powinni postępować adekwatnie do tej sytuacji”. Z taką postawą, powszechną w Kongresie, trudno będzie zrealizować pragnienie Trumpa, aby “dogadać się z Rosją”, co, jak zauważa, byłoby “czymś dobrym dla świata, dla nas, dla wszystkich”.

Trump jest najbardziej nieobliczalnym prezydentem, jakiego kiedykolwiek miały Stany Zjednoczone. Miota się pomiędzy złośliwymi tweetami a złośliwymi przemówieniami, a obecnie nie ufa mu niemal każdy obcy przywódca. Trudno nie zgodzić się z opinią irańskiego ministra spraw zagranicznych, że jest “impulsywny i nielogiczny”, ale – i jest to bardzo duże “ale” – w tej chwili przedstawia on największą szansę na zbliżenie i przyjazne stosunki z Rosją. Fakt, że podżegacze wojenni z Waszyngtonu tak gwałtownie sprzeciwiają się zbliżającym się rozmowom z prezydentem Putinem, jest wystarczającym dowodem na to, że Trump jest na dobrej drodze. Miejmy nadzieję, że prezydent Putin może utrzymać go na torach prowadzących do pokoju, handlu i przyjaźni.

Brian Cloughley

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply