Socjalizm to pojęcie tak samo nadużywane jak faszyzm – pisze Michał Krupa.

Przeglądając internetową dyskusję na temat niedawno odbytej konferencji o przyszłości prawicy wolnościowej, zauważyłem, że niektórzy jej uczestnicy zarzucili jednemu z dyskutantów, iż ten jest “socjalistą” i dlatego ciężko przyjdzie zbudowanie sensownej prawicowej alternatywy na czas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Ów rozmówca reprezentował narodowców, a ze stawianych mu zarzutów mogłoby wynikać, że zasadniczym powodem, dla którego jest socjalistą jest to, że nie głosi poglądów liberalnych/libertartiańskich na gospodarkę. Co często prowadzi u wielu do konkluzji, że de facto każdy, kto nie głosi poglądów liberalnych na gospodarkę, a nawet życie społeczne, musi z zasady być socjalistą.

Ten trend zresztą trwa od lat. Osobiście uważam, że wynika to z dwóch przyczyn: ograniczonych horyzontów intelektualnych i ideologicznego absolutyzmu.

Przykładem tego pierwszego może być sam fakt płytkiego rozumienia, czym jest socjalizm. Taką oto definicję znalazłem w wydanej w 1912 The Catholic Encyclopedia: “System organizacji społeczno-ekonomicznej, który zastąpiłby prywatną własność monopolem państwa nad źródłami produkcji i środkami dystrybucji oraz skoncentrowałby we władzy świeckiej nadzór nad głównymi działaniami ludzkiego życia.”

Z kolei Encyklopedia Polityczna, pod redakcją. prof. Adama Wielomskiego, prof. Jacka Bartyzela i prof. Bogdana Szlachty, stwierdza, że istotą socjalizmu jest “oświeceniowe pojmowanie natury ludzkiej, czyli zanegowanie dogmatu o jej skażeniu przez grzech pierworodny”, co z kolei doprowadziło do fałszywego rozumienia wolności, wszechobecnego w krajach zachodnich. Mimo, iż dyskusja nad poprawną definicją socjalizmu trwa od lat, biorąc pod uwagę jego różnorakie nurty, wydaje się, że te materialne i filozoficzne składniki wymienione powyżej są obecne we wszystkich jego przejawach.

Czy można sprawiedliwie zarzucić polskim narodowcom, że chcą przekazać “władzy świeckiej nadzór nad głównymi działaniami ludzkiego życia”? Czy chrześcijański nacjonalizm posługuje się “oświeceniowym pojmowaniem natury ludzkiej”? Każdy, nawet powierzchownie zaznajomiony z myślą obozu narodowego i jego współczesnej emanacji, doskonale wie, że nie. Problem leży więc w nieuprawnionym rozciąganiu definicji socjalizmu, obejmującej rzekomo wszystkich, którzy nie są liberałami gospodarczymi / libertarianami. Podobne manipulacje stosowane są przez nowoczesną lewicę, która zarzuca innym “faszyzm”, jednocześnie całkowicie manipulując jego definicją. I podobnie, jak przeciwnicy aborcji, otwartych granic czy multikulturalizmu muszą być, w oczach lewicy, faszystami, tak samo przeciwnicy stosowania zawsze i wszędzie niskich podatków, zwolennicy wolnych od handlu niedziel, czy orędownicy zachowania strategicznych sektorów gospodarki w rękach państwa, są, w oczach liberałów/libertarian, socjalistami.

Co ciekawe, jak wynika z definicji zawartej w The Catholic Encyclopedia, nieuprawnione rozciąganie definicji socjalizmu było obecne niemal od początku. I tak, na przykład, własność państwowa jako taka nie musi być przejawem socjalizmu, albowiem socjalizm to coś o wiele więcej; nie jest jego przejawem również dążenie do sprawiedliwości społecznej (ponoć, według libertarian, to kolejny wymysł socjalistów, co prowadziłoby do absurdalnego wniosku, że papież Pius XI, który chętnie posługiwał się tym pojęciem w encyklice Quadragesimo annobył socjalistą).

Wbrew liberalnemu/libertariańskiemu absolutyzmowi ideologicznemu, warto więc zaznaczyć, co wydaje się truizmem, że w bogatym świecie typologii doktryn politycznych znajduje się również miejsce dla nie-liberałów, którzy jednocześnie nie są socjalistami. Ponadto, jest czymś oczywistym, że podobnie jak lewica woli wyznaczać wygodne dla siebie granice walki politycznej, bazując na na dychotomii lewica versus kapitalizmu, w ramach której każdy, kto nie stoi po jej stronie, jest “faszystą”, tak samo pojmują świat niektórzy liberałowie/libertarianie, czując się bezradni wobec ruchów i doktryn kontestujących zarówno liberalizm jak i socjalizm.

Nic mi nie wiadomo o żadnym współczesnym polskim narodowcu, który orędowałby na rzecz całkowitego przejęcia przez państwo środków produkcji. Abstrahując od zdolności i sensu zawierania taktycznych sojuszy wyborczych, czego często wymaga skuteczna gra polityczna, narodowcy (i nie tylko) w swojej doktrynie, opierającej się na katolickiej etyce, nie szukają rozwiązań ani w liberalizmie, ani w socjalizmie, albowiem za Piusem XI uznają, że “pierwszy okazał nieudolność swoją do rozwiązania kwestii społecznej, a drugi zalecił lekarstwo, które było gorszym od choroby samej”.

Jeśli reprezentanci środowisk wolnościowych i ich zwolennicy widzą sens w budowaniu sojuszu sił eurosceptycznych i chcą zyskać na powadze, moja skromna rada jest taka: przestańcie zarzucać prawicowym sojusznikom socjalizm.

Michał Krupa

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply