Nacjonalistyczny muzyk może namieszać w Chorwacji

Nieco ponad dwóch punktów procentowych zabrakło, aby Miroslav Škoro wszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich w Chorwacji, czyniąc to kosztem prezydent Kolindy Grabar-Kitarović. Nacjonalistyczny muzyk był o włos od sprawienia sensacji, stąd obecnie największym stojącym przed nim wyzwaniem będzie wykorzystanie świetnego wyniku wyborczego.

Ostatecznie w drugiej turze, zaplanowanej na 5 stycznia przyszłego roku, Grabar-Kitarović zmierzy się z byłym socjaldemokratycznym premierem Zoranem Milanoviciem. Zwycięstwo byłego przewodniczącego Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji (SPD) w pierwszej rundzie nie było szczególną sensacją, ponieważ w części sondaży wygrywał on z głową państwa popieraną przez centroprawicową Chorwacką Wspólnotę Demokratyczną (HDZ). Badania przeprowadzone w ubiegłym tygodniu wskazują, że Grabar-Kitarović jest faworytką drugiej tury wyborów prezydenckich.

Muzyk, ale polityk

Trudno nie zauważyć, że urzędująca prezydent Chorwacji przegrała pierwszą turę wyborów z powodu podziału na tamtejszej prawicy. Odpowiada za niego właśnie Škoro, który już pod koniec czerwca zapowiedział ubieganie się o najwyższy urząd w państwie. Trzeba jednocześnie podkreślić, że nie jest on politycznym nowicjuszem, a ze swoją główną konkurentką tak naprawdę ma wiele wspólnego.

Oboje byli bowiem członkami wspomnianego HDZ, zaczynając swoje polityczne kariery w chorwackiej dyplomacji. Grabar-Kitarović od 1993 roku była doradcą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, z kolei Škoro w latach 1995-1997 pełnił funkcję konsula generalnego Chorwacji na Węgrzech. Przez rok był on również posłem centroprawicowego ugrupowania, gdy w 2007 roku zdobył mandat parlamentarzysty kandydując właśnie z list HDZ i skupionej wokół tej partii narodowo-konserwatywnej koalicji.

Przede wszystkim Škoro znany jest jednak jako muzyk i jedna z największych gwiazd chorwackiej estrady. Podobnie jak dobrze znany w Polsce nacjonalista Marko Perković „Thompson”, stał się on popularny podczas chorwackiej wojny o niepodległość, gdy na początku lat 90. ubiegłego wieku wykonywał on patriotyczne piosenki. Obaj muzycy przez wiele lat przyjaźnili się ze sobą, a w 2002 roku nagrali wielki hit „Sude mi” dedykowany generałowi Ante Gotovinie.

Przeciwko systemowi

Škoro tym samym nie znalazł się w polityce zupełnie przypadkowo, chociaż jego start dla wielu był zaskoczeniem. Sam muzyk twierdził, że postanowił wystartować w wyborach prezydenckich z powodu wyraźnego zmęczenia Chorwatów obecną klasą polityczną. Dlatego jednym z głównych haseł nacjonalisty było oddanie władzy w ręce ludu, co jego zdaniem wymaga reformy konstytucyjnej przyznającej więcej uprawnień głowie państwa. Dobrze znanym z polskiego podwórka paradoksem jest bowiem fakt, że jedyny polityk wybrany bezpośrednio przez społeczeństwo ma jednocześnie niewiele do powiedzenia w sprawach najważniejszych dla kraju.

W swojej kampanii Škoro dużo miejsca poświęcił krytyce obu największych sił chorwackiej polityki. Jego zdaniem HDZ i SDP całkowicie zabetonowały system partyjny, a ponadto są wspierane przez określone biznesowe grupy interesu. Właśnie dlatego oba ugrupowania przy pomocy różnego rodzaju sztuczek torpedują każdą inicjatywę referendalną zgłaszaną przez społeczeństwo, stąd są zupełnie odseparowane od prawdziwej woli narodu. Muzyk przypominał, że polityka oparta na realizacji własnych interesów partyjnych zmusiła wielu Chorwatów do emigracji z kraju.

Podobne antyestablishmentowe hasła przyniosły przed pięcioma laty popularność Ivanowi Viliborowi Sinčiciowi, wówczas 24-letniemu studentowi informatyki, który uzyskując 16 proc. poparcia zajął trzecie miejsce w prezydenckim wyścigu. Škoro ma jednak dużo bardziej wyraziste poglądy, dlatego w swojej kampanii stawiał przede wszystkim na mocno prawicowe hasła. Zapowiadał obronę praw Chorwatów w państwach ościennych, sprzeciwiał się federalizacji Unii Europejskiej, postulował wzmacnianie własnego potencjału obronnego oraz sprzeciwiał się zakazowi nawiązującego do ruchu Ustaszy pozdrowienia „Za dom spremni”.

Wzmocnić nacjonalistów

Nacjonalistyczny muzyk wyraźnie nawiązywał w swojej kampanii do obecnej polityki HDZ, wielokrotnie odwołując się do założyciela tej partii i pierwszego prezydenta niepodległej Chorwacji, Franjo Tuđmana. Zmarły przed dwudziestoma laty polityk stał wówczas na czele partii o wyraźnie nacjonalistycznej ideologii, podczas gdy jej obecny lider i szef rządu Andrej Plenković w ciągu trzech lat odciął się od „radykalnych” elementów. Nieprzypadkowo zresztą niedawny kongres Europejskiej Partii Ludowej (EPP), na którym jej przewodniczącym został Donald Tusk, odbył się właśnie w Zagrzebiu. Podobne wydarzenie raczej nie byłoby możliwe za poprzedniego przewodniczącego HDZ, Tomislava Karamarko, który tworzył blok wyborczy z partiami odwołującymi się wprost do wspomnianej tradycji Ustaszy.

Prawicowe ugrupowania były zapleczem kampanii Škoro, którego oficjalnie popierały najważniejsze podmioty współtworzące narodowo-konserwatywną koalicję „Chorwaccy Suwereniści” oraz konserwatywno-liberalna partia Most. To właśnie w skład tego sojuszu wchodzą politycy z którymi nie chciał współpracować wspomniany Plenković. Ponadto HDZ i suwerenistów różni między innymi podejście do ratyfikacji konwencji stambulskiej Rady Europy, odrzuconej choćby przez Słowację z powodu jej „genderowego” wydźwięku.

Według informacji chorwackich mediów Škoro będzie chciał wykorzystać swoją popularność do zwarcia szyków ideowej prawicy, przy czym spotkanie z przedstawicielami wspierających go partii odbędzie się dopiero w połowie stycznia. Już teraz wiadomo, że negocjacje na temat zjednoczenia będą jednak trudne, ponieważ niektóre ugrupowania nie są skłonne do daleko idących kompromisów. Jednocześnie niektórzy ich liderzy uważają, że poprzednie inicjatywy scalające chrześcijańską i suwerennościową prawicę zakończyły się niepowodzeniem, bo nie miały wyraźnego przywódcy, jakim może być właśnie nacjonalistyczny muzyk.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply