Francja: Upadek islamskiej nadziei lewicy

W dobie zamachów terrorystycznych przeprowadzanych przez muzułmanów, a także rozwoju radykalnych nurtów w islamie, coraz trudniej przekonać Europejczyków do możliwości zintegrowania tej religii z europejską kulturą. Tariq Ramadan, muzułmański, filozof i pisarz polityczny był nadzieją liberalno-lewicowych elit na zmianę tej sytuacji. Lecz ostatecznie ideolog „euroislamu” skończył w areszcie pod zarzutem gwałtu na dwóch kobietach. Wątpliwości pojawią się także odnośnie jego tytułów naukowych.

W weekend na ulicach Paryża pojawili się zwolennicy islamskiego teologa, którzy chcieli zademonstrować swój sprzeciw wobec rzekomo nieprawdziwych oskarżeń wysuwanych wobec niego przez sześć kobiet, a także domagali się wypuszczenia go z aresztu. Media zwracają uwagę na fakt, że manifestacja nie cieszyła się zbyt wielkim zainteresowaniem, zaś jeden z mówców z pewnością zrobił Ramadanowi niedźwiedzią przysługę, ponieważ krzyczał przez mikrofon o prześladowaniach muzułmanów we Francji, które jego zdaniem skończą się kiedy islamskie dzieci przejmą w przyszłości władzę nad Sekwaną. Tym niemniej ruch poparcia teologa zebrał już 100 tysięcy podpisów na rzecz jego uwolnienia, a także 100 tysięcy euro na pomoc prawną.

Gwałciciel?

Zarzuty stawiane Ramadanowi przez francuskich śledczych są na tyle poważne, iż pod koniec lutego prokuratura zdecydowała o przedłużeniu aresztu, jednocześnie odmawiając zwolnienia go, z powodu istniejącego ryzyka dokonania przez niego kolejnych gwałtów. Śledczych nie przekonały informacje o złym stanie zdrowia, a dokładniej o stwardnieniu rozsianym i uszkodzeniu nerwów, które zdaniem obrońców nie mogły być odpowiednio leczone za kratami, ani też możliwość zatrzymania jego szwajcarskiego paszportu lub wpłacenia 50 tysięcy euro kaucji.

Ostatecznie Ramadan pozostał więc w więzieniu, a stawiane mu zarzuty są w świetle francuskiego prawa bardzo poważne. Wykładowca brytyjskiego Oxfordu miał dopuścić się gwałtu na dwóch kobietach, a także molestować cztery inne. Pierwsza ofiara, którą jest feministyczna aktywistka i dawna wyznawczyni konserwatywnego islamu, postanowiła poinformować policję o gwałcie do jakiego miało dojść w pokoju hotelowym w 2012 roku, do czego zachęciła ją akcja „Me Too” związana z ujawnieniem podobnych przypadków w amerykańskim przemyśle filmowym. Drugą ofiarą Ramadana miała być z kolei anonimowa niepełnosprawna kobieta, zgwałcona i pobita w hotelu w Lyonie przed prawie dziewięcioma laty.

Ideolog „euroislamu” jest też oskarżany przez cztery inne kobiety, które jako nastolatki miały być przez niego molestowane, gdy uczył je w szwajcarskiej Genewie. Na niekorzyść Ramadana świadczy przy tym fakt, że miał wysyłać pokrzywdzonym obsceniczne wiadomości poprzez komunikatory internetowe. On sam konsekwentnie jednak temu zaprzecza.

„Islamofobia”

Zwolennicy teologa wierzą w jego zapewnienia i dlatego domagają się zwolnienia go z aresztu. Ich zdaniem Ramadan jest prześladowany jedynie z powodu swojego wyznania, co oczywiście ma być dowodem na rozwój „islamofobii” we Francji i w całej Europie, a także na upolitycznienie całej sprawy. Tę ostatnią tezę obrońcy ideologa „euroislamu” podpierają faktem, że oskarżenie wspomnianych dwóch kobiet miało zostać nadgorliwie potraktowane przez śledczych.

Znamienny artykuł na ten temat opublikowało przeznaczone dla zagranicznych odbiorców wydanie tureckiego dziennika „Daily Sabah”1, uważanego za tubę propagandową rządzącej w tym kraju Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Gazeta twierdzi, że hasła Rewolucji Francuskiej są już jedynie pustymi sloganami, ponieważ nad Sekwaną zapanowała moda na wspominanie imperialnych czasów Francji, co sprowadza się obecnie do dyskryminacji ludzi ze względu na ich wyznanie i kolor skóry. Dodatkowo tureckie pismo twierdzi, że obie kobiety skarżące Tariqa Ramadana są niewiarygodne.

Zobacz także: Francja: protest policjantów przeciwko bezkarności napastników z imigranckich gett [+VIDEO /18+]

Zwolennicy teologa nie ukrywają zresztą niechęci do pokrzywdzonych. Pierwsza z nich już w połowie listopada otrzymała policyjną ochronę, ponieważ otrzymywała wiele pogróżek, w tym nawet groźby śmierci. Krytycy „ramadanistów”, jak nazywani są przez niektóre media zwolennicy muzułmańskiego myśliciela, zwracają przy tym uwagę na ich retorykę, według której jest on nie tylko ofiarą „islamofobii”, ale także „syjonistycznego spisku”. Niekorzystnie na wizerunek Ramadana wpływa na dodatek lista jego obrońców, ponieważ dominują wśród nich konserwatywni islamscy imamowie, teolodzy, a nawet aktywiści polityczni związani z nielegalnym w niektórych bliskowschodnich państwach Bractwem Muzułmańskim.

Fałszywy profesor

Wsparcie ze strony Bractwa Muzułmańskiego nie powinno przy tym dziwić, bo dziadek Ramadana był współzałożycielem tej organizacji, zaś jego ojciec jako jeden z jej liderów został wygnany z Egiptu za rządów walczącego z religijnym konserwatyzmem Gamala Abdela Nassera. Teolog urodził się więc we wspomnianej już Genewie i właśnie tam zdobył swoje wykształcenie.

Przy okazji sprawy gwałtu ponownie powrócono jednak do stawianych mu od lat oskarżeń, które pod jego adresem wysuwali już wcześniej autorzy kilku poświęconych mu publikacji. Przypomniano więc, że Ramadan bezprawnie posługiwał się tytułem profesora uniwersytetu w niemieckim Fryburgu, gdzie miał tylko prowadzić kilka niezobowiązujących wykładów na temat islamu, a do dzisiaj nie jest wyjaśniona sprawa jego tytułu ze wspomnianego już Oxfordu. Wszystko wskazuje bowiem na to, że teolog został profesorem głównie z powodu warunków, na jakich legendarna uczelnia otrzymała pieniądze na swój rozwój od znanego sponsora radykalnego islamu, czyli Kataru.

Jeden ze specjalistów od świata arabskiego i wykładowca uniwersytetu w Genewie twierdzi z kolei, że dziadek Ramadana wcale nie należał do „islamskich reformistów”, chociaż taką tezę od dawna lansuje właśnie ideolog „euroislamu”. Od dawna wiele osób wątpi zresztą w liberalne nastawienie samego Ramadana, o którym tak bardzo rozpisywały się media kreujące go na modernizatora mogącego dokonać syntezy islamu i europejskiej kultury. Caroline Fourest w swojej książce poświęconej teologowi już dziesięć lat temu ostrzegała, że z analizy jego publikacji wynika, iż tak naprawdę jest on „teologiem wojny”, a w Europie Zachodniej sprzedaje zupełnie inne treści niż te, jakie przekazuje w trakcie spotkań z wyznawcami islamu.

Reformator Macron

Sprawa teologa podejrzanego o gwałt toczy się równolegle z ogólnonarodową debatą na temat roli islamu we Francji, w której coraz częściej otwarcie mówi się o niekompatybilności europejskich wartości i twardych zasad mahometanizmu. Jednak francuski prezydent Emmanuel Macron zamierza zreformować tę religię poprzez dialog z jej największymi krajowymi autorytetami. Pojawia się jednak pytanie, czy muzułmanie w Europie nie mają więcej „trupów w szafie” takich jak Tariq Ramadan?

Marcin Ursyński

1 https://www.dailysabah.com/op-ed/2018/02/23/frre-tariq-ramadan-and-the-false-promise-of-laicit-in-france

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply