Finlandia między Rosją a Zachodem

Finlandia z powodu swoich historycznych uwarunkowań była naturalnym miejscem organizacji amerykańsko-rosyjskiego szczytu, ale ewentualne zbliżenie obu państw nie byłoby jej na rękę. Państwo to jest rozdarte między Zachodem a Rosją, z jednej strony obawiając się rosyjskiego zagrożenia, a z drugiej chętnie przyjmując rosyjskie pieniądze.

Spotkanie pomiędzy Władimirem Putinem i Donaldem Trumpem ogłoszono mianem historycznego, dlatego trudno abstrahować od miejsca jego organizacji. Helsinki już wcześniej były miejscem rozmów przywódców obu państw. W 1975 roku w fińskiej stolicy podpisano umowę pomiędzy Geraldem Fordem a Leonidem Breżniewiem, dotyczącą poszanowania suwerenności innych państw oraz praw człowieka. W 1990 roku w Helsinkach spotkali się z kolei George W. Bush oraz Michaił Gorbaczow, zaś siedem lat później w Finlandii gościli Bill Clinton i Borys Jelcyn.

Zobacz także: Trump uległ Putinowi?

W czasie „zimnej wojny” Finowie rozumieli doskonale położenie swojego kraju, uznając szczyt Ford-Breżniew za pozytywny sygnał dla całego świata. Rozmowy Putina z Trumpem również mogłyby zostać tak odebrane, ale z powodu doskonale znanych problemów amerykańskiego prezydenta z kwestią rosyjskiej pomocy Finowie byli dużo bardziej sceptyczni. Z tego powodu dzień przed szczytem w Helsinkach odbyła się duża manifestacja przeciwników obu przywódców, a największa gazeta w kraju „Helsingin Sanomat” plakatami rozwieszonymi na głównych ulicach miasta miała przypominać im o kwestiach wolności słowa.

Rządzący patrzą na NATO

Finowie odebraliby pozytywnie amerykańsko-rosyjski szczyt, jeśli ich zdaniem nie przypominałby on kontynuacji porozumień z Monachium i Jałty. Tymczasem rządzący Finlandią politycy nie ukrywali, że obawiają się właśnie takiego scenariusza. Najbardziej krytyczny względem szczytu był minister obrony narodowej Jussi Niinistö z narodowo-liberalnej partii „Niebieskiej Reformy”. Twierdził, że szczyt w Helsinkach może pomóc w rozładowaniu napięć pomiędzy Rosją a USA, tym samym osłabiając pozycję Finlandii jako pomostu pomiędzy oboma krajami, albo też zakończyć się pogorszeniem reputacji jego państwa.

Niinistö i jego koledzy z rządu nie ukrywali w poniedziałek, że najbardziej interesują ich kwestie dotyczące rejonu Morza Bałtyckiego. Liczyli, że Trump poruszy z Putinem ten temat i dzięki temu kraje tego regionu będą mogły cieszyć się większą stabilizacją. W wypowiedziach polityków koalicji rządowej przewijał się przy tym wątek NATO, z którym Finowie w ostatnich miesiącach zacieśniają współpracę. Dużo bardziej wyważony w swoich opiniach był prezydent Sauli Niinistö, który nie chciał szerzej komentować samego spotkania Trumpa z Putinem, zwracając głównie uwagę na znaczenie Finlandii jako państwa budującego mosty pomiędzy światowymi potęgami. Niinistö zasugerował jednak, że jednym z tematów poruszanych podczas jego rozmów z Trumpem była kwestia ćwiczeń wojskowych odbywających się na Morzu Bałtyckim.

Zobacz także: Trump odwołał drugą zimną wojnę

Fińskie media nie pozostawiają jednak większych złudzeń – zdaniem wspomnianego „Helsingin Sanomat”1 amerykańsko-rosyjski szczyt w żaden sposób nie zmienia międzynarodowej pozycji Finlandii. Tak naprawdę światowe media nie interesowały się przy jego okazji samym krajem, który najczęściej był po prostu określany mianem neutralnego. Zdaniem fińskich dziennikarzy, ale także samych polityków na czele z prezydentem, takie określenie jest mylące. Finlandia jako członek Unii Europejskiej „wyraźnie należy do zachodniej wspólnoty wartości”, nie wykluczając do tego ewentualnego akcesu do NATO, dlatego nie może być już postrzegana jako państwo neutralne.

Korzyści od Rosji

Fińscy politycy są świadomi ograniczeń swojego kraju, stąd w porównaniu do innych państw północnej Europy nie zamierzają podnosić sztandarów demokracji i praw człowieka. To jednak nie jedyny powód dla którego władze w Helsinkach w ubiegłym roku nie miały większych obiekcji, aby zaprosić Putina na obchody stulecia odzyskania przez Finlandię niepodległości.

Zobacz także: Szczyt Trump-Putin i nadzieje na przyszłość

Za współpracą z Rosją przemawiają przede wszystkim kwestie gospodarcze. Wymiana handlowa pomiędzy Rosją a Finlandią zmalała co prawda po sankcjach związanych z aneksją Krymu i konfliktem we wschodniej Ukrainie, ale Rosjanie nadal są najważniejszymi partnerami gospodarczymi Finlandii poza państwami UE. W ubiegłym roku eksport z Rosji do Finlandii wzrost więc o blisko 40 procent w porównaniu do 2016 roku, natomiast wymiana w przeciwną stronę wzrosła o 17 procent.

Problemem dla Finów może być jedynie fakt, że jej bilans handlowy z Rosją jest ujemny. W ubiegłym roku importowali oni towary o wartości blisko 7,55 miliarda euro przy eksporcie wartym około 3,13 miliarda euro. Należy jednak pamiętać, że Finowie pozyskują z Rosji głównie surowce naturalne w postaci niezbędnych im przecież ropy naftowej i gazu ziemnego, natomiast Rosjanie głównie maszyny oraz produkty spożywcze. Wzajemne relacje zapewne zacieśnią się jeszcze po otwarciu elektrowni atomowej w Pyhäjoki, w którą sami Rosjanie zainwestowali blisko pięć miliardów euro. Między innymi ta inwestycja oraz kontrolowanie przez Finów ośmiu elektrociepłowni w centralnej Rosji, skutkuje milczącą akceptację Finlandii dla projektu Nord Stream 2.

Marcin Ursyński

1 https://www.hs.fi/politiikka/art-2000005759293.html

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply