Estońscy nacjonaliści języczkiem u wagi

Konserwatywna Partia Ludowa Estonii po siedmiu latach działalności osiągnęła swój największy sukces. Zdobywając trzecie miejsce w niedzielnych wyborach parlamentarnych w swoim kraju zaczyna rozdawać karty w tamtejszej polityce. Nacjonaliści z Estonii nie ukrywają, że wzorem działania jest dla nich amerykański prezydent Donald Trump.

Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami wybory wygrali liberałowie z opozycyjnej Estońskiej Partii Reform (ER), na drugim miejscu uplasowała się prorosyjska Estońska Partia Centrum (KE), natomiast trzecie miejsce zajęli nacjonaliści z Konserwatywnej Partii Ludowej Estonii (EKRE).

W estońskim parlamencie (Riigikogu) znajdzie się również reprezentacja konserwatywnej partii ProPatria oraz centrolewicowej i prorosyjskiej Partii Socjaldemokratycznej (SDE), z kolei zabraknie w nim konserwatywno-liberalnej Estońskiej Partii Wolności (EVA), która w poprzednich wyborach uzyskała lepszy wynik od narodowców.

Zadecydują o koalicji?

Zdaniem komentatorów EVA straciła swój elektorat na rzecz dużo bardziej wyrazistego EKRE. Narodowcy w nowym składzie parlamentu będą mieć 19 swoich przedstawicieli, podczas gdy w ubiegłej kadencji ich partię reprezentowało zaledwie siedmiu liderów. Z tego powodu to EKRE nazywane jest głównym zwycięzcą niedzielnego głosowania, chociaż to właśnie Estońska Partia Reform będzie musiała rozpocząć rozmowy na temat utworzenia nowej koalicji rządowej.

Mart Helme, lider nacjonalistów, komentując wyniki wyborów nie ukrywał swojego entuzjazmu. Jego zdaniem to właśnie EKRE będzie decydowało „co można zrobić w Estonii, a na co nie będzie zgody”. Dodał także, że sukces ugrupowania założonego zaledwie przed siedmioma laty nie byłby możliwy bez aktywności wyrazistych liderów. Estoński naród zdecydował się zagłosować na ludzi, którzy mają dokładny program działania i składają jasne deklaracje dotyczące jego realizacji.

W podobnym tonie jeszcze przed głosowaniem wypowiadał się Nädala Tulipunkti, przewodniczący frakcji parlamentarnej EKRE. Podczas przedwyborczego komentarza podkreślał, że jego partia zdała czteroletni egzamin politycznej dojrzałości, jakim było zasiadanie jej przedstawicieli w poselskich ławach w ostatniej kadencji Riigikogu. Kolejnym etapem powinno być wejście do rządu, ale to będzie niezwykle trudne, ponieważ lider reformistów Kaja Kallas oraz zarząd jej ugrupowania nie chcą słyszeć o współpracy z nacjonalistami.

Trump wzorem

Szef estońskich narodowców, w swoim przemówieniu po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów, odwołał się do stylu działania amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, który także ma być zwalczany przez establishment w swoim własnym kraju. Mimo to spełnia on swoje obietnice wyborcze, chociaż z tego powodu musi znosić zarzuty o dzieleniu społeczeństwa, hołdowaniu nazizmowi, nacjonalizmowi i rasizmowi. EKRE zamierza więc wzorować się na nim, a zwłaszcza na jego polityce imigracyjnej polegającej m.in. na budowie muru na granicy z Meksykiem, czy też na ograniczaniu podatków.

Co prawda estońscy nacjonaliści nie zamierzają realizować podobnych inwestycji, ale są jedynym ugrupowaniem w swoim kraju jednoznacznie opowiadającym się przeciwko imigracji. Helme podkreśla, że EKRE nie tylko nie chce przyjmowania syryjskich „uchodźców”, lecz nie zgadza się na podmianę estońskiego społeczeństwa na jakichkolwiek tanich pracowników z zagranicy. Problem jest przy tym coraz większy, ponieważ ze względu choćby na imigrację zarobkową z Ukrainy populacja Estonii zwiększa się, chociaż po międzynarodowym kryzysie ekonomicznym wielu rdzennych Estończyków zdecydowało się na emigrację.

Trzecie największe ugrupowanie w Estonii krytycznie podchodzi również do zagadnienia globalizacji, której elementem jest federalizacja Unii Europejskiej. EKRE w swojej kampanii podkreślało, że centrum decyzyjne powinno pozostać w Estonii, zaś idea państwa narodowego nie jest przeżytkiem, lecz adekwatną odpowiedzią na wyzwania współczesności. Dodatkowo nacjonaliści nie wykluczają przeprowadzenia referendum na temat dalszej przynależności do UE, o ile ta nie będzie chciała przekształcić się w „Europę Narodów”.

Nowy elektorat

EKRE udało się zagospodarować nie tylko podobny elektorat, o który walczyła ona ze wspomnianymi wolnościowcami, ale pozyskała też nowe grupy wyborców. Największą z nich byli Estończycy mieszkający poza granicami kraju, gdzie ugrupowanie otrzymało blisko 43,7 proc. głosów. Najwięcej z nich oddali Estończycy mieszkający na co dzień w pobliskiej Finlandii.

Nacjonaliści znacząco zwiększyli swoje poparcie również w małych miasteczkach oraz na wsiach, których mieszkańcy przestali czuć się reprezentowani przez tradycyjne partie centroprawicowe. W ostatnich latach akceptowały one bowiem w coraz większym stopniu liberalne projekty społeczne, takie jak wprowadzenie homoseksualnej propagandy do szkół. Tymczasem to właśnie EKRE w swojej kampanii otwarcie krytykowało projekty prowadzące do moralnej degradacji narodu estońskiego. Mniejsze ośrodki w większym stopniu odczuwały także rosnące obciążenia fiskalne, dzięki czemu bardzo atrakcyjne były dla nich poglądy nacjonalistów, opowiadających się za niskimi podatkami.

Najprawdopodobniej Konserwatywna Partii Ludowa Estonii nie znajdzie się w koalicji rządowej, lecz punktowanie rządzących zwłaszcza przed wyborami do Parlamentu Europejskiego może jeszcze zwiększyć jej poparcie. Estońscy analitycy wprost przewidują, że EKRE w przyszłości może odegrać jeszcze większą rolę w tamtejszej polityce.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply