“Boski Diego” symbolem Argentyny

Diego Maradona zawsze będzie wymieniany wśród najwybitniejszych piłkarzy w historii futbolu. Jednocześnie trudno będzie uciec od jego kontrowersyjnego stylu życia, którego elementem było także zaangażowanie polityczne. Trzeba jednak pamiętać, że bez względu na ocenę jego życia prywatnego, już zawsze pozostanie symbolem Argentyny.

Władze Argentyny wpierw ogłosiły trzydniową żałobę narodową, aby następnie wystawić trumnę z ciałem „Boskiego Diego” w Pałacu Prezydenckim w Buenos Aires. Przez wiele godzin tłumy ludzi oddawały więc hołd jednemu z najlepszych piłkarzy w historii światowej piłki. Potrzebne było nawet wydłużenie czasu dostępu do trumny, bo na placu Plaza de Mayo wybuchły zamieszki pomiędzy kibicami a policją. Ostatecznie wieczorem, zresztą nieco niespodziewanie, Maradona został pochowany na cmentarzu Bella Vista na obrzeżach argentyńskiej stolicy.

Symbol

Piłka nożna jest dla Latynosów religią. Co prawda dla najbardziej zagorzałych fanów futbolu podobne stwierdzenia są truizmem, ale doskonale oddają atmosferę panującą zwłaszcza w Ameryce Południowej. Argentyna jest pod tym względem jednym z najważniejszych miejsc na mapie regionu. Jej reprezentacja podobnie jak Urugwaj wygrywała dwukrotnie Mistrzostwo Świata, natomiast trzy tytuły więcej zdobyła Brazylia. Do tego należy dodać także dwa triumfy na Igrzyskach Olimpijskich oraz czternaście w Copa America.

Maradona debiutował w kadrze narodowej w 1977 roku, lecz rok później nie pojechał na pierwszy zwycięski dla Argentyńczyków Mundial. Dopiero dziewięć lat później jako kapitan drużyny narodowej podniósł do góry złoty puchar. W meczu ćwierćfinałowym z Anglią strzelił jedną z najsłynniejszych, a zarazem najbardziej kontrowersyjnych bramek w dziejach futbolu. Dopiero po 22 latach przyznał, że trafienie „boską ręką” było niezgodne z przepisami.

Maradona wygrał najważniejszą piłkarską imprezę, gdy był już gwiazdą światowego formatu. Dodatkowo dwukrotnie był bohaterem głośnych i drogich transferów – wpierw zamieniając Boca Juniors Buenos Aires na FC Barcelonę, a następnie legendarną „Barcę” na SSC Napoli. Genialna technika zapewniła mu wspomniany status piłkarskiej gwiazdy, ale symbolem Argentyny stał się nie tylko z powodu swoich sukcesów.

„Boski Diego” osiągnął sukces pochodząc z biednej rodziny, mieszkającej w jednych z najniebezpieczniejszych slumsów na przedmieściach Buenos Aires. Dorastając bez prądu i bieżącej wody musiał już w dzieciństwie zacząć zarabiać, chociażby zbierając złom czy foliowe paczki po papierosach. W pełnej skrajnych nierówności Ameryce Południowej pokazał, że gwiazdą może stać się nawet chłopak ze slumsów. Nie było mu łatwo zresztą w samej Europie. Występując w Hiszpanii miał być wielokrotnie wyzywany na boisku właśnie z powodu swojego pochodzenia.

Polityczne przyjaźnie

Wenezuelski prezydent Nicolas Maduro, odnosząc się do śmierci Maradony, określił ją mianem „kolosalnego ciosu”. Argentyńczyk był bowiem zadeklarowanym przyjacielem nie tylko samego Maduro, ale wręcz przede wszystkim jego poprzednika, Hugo Chaveza. Obecny przywódca Wenezueli ujawnił dodatkowo, że Maradona wielokrotnie pomagał jego państwu na arenie międzynarodowej. Miał sprowadzić do Wenezueli żywność, chociaż obowiązywały nałożone na nią sankcje gospodarcze.

Dzień śmierci trenera klubu Gimnasia y Esgrima La Plata przypadł dokładnie w czwartą rocznicę odejścia z tego świata Fidela Castro. Nic więc dziwnego, że wielu Kubańczyków uznało ten fakt za pewien symbol. Maradona po raz pierwszy przyjechał na Kubę w 1987 roku, wielokrotnie odwiedzając kubańskiego przywódcę. W 2000 roku „Boski Diego” zamieszkał nawet na cztery lata w tym kraju, aby skorzystać z bezpłatnego leczenia z uzależnienia od kokainy.

Miłość Maradony do Kuby została przez niego uwieczniona dwoma tatuażami. Jeden z nich przedstawiał właśnie Castro, natomiast drugi słynnego lewicowego rewolucjonistę, Ernesta „Che” Guevarę. Sam Argentyńczyk nigdy nie określał jednak siebie mianem komunisty. Twierdził wręcz, że nie jest komunistą, ale „fidelistą aż do śmierci”.

Nie przeszkadzało mu to przyjaźnić się prawie ze wszystkimi lewicowymi przywódcami Ameryki Łacińskiej. Maradona wielokrotnie spotykał się także z Evo Moralesem, gdy ten sprawował urząd prezydenta Boliwii. Przed rokiem argentyński gwiazdor solidaryzował się zresztą ze swoim boliwijskim przyjacielem. Skrytykował tym samym zamach stanu, w wyniku którego Morales znalazł azyl właśnie w Argentynie.

Przeciwko Ameryce

Śmierć Maradony wywołała duże poruszenie także w Autonomii Palestyńskiej. Argentyńczyk wielokrotnie okazywał swoje wsparcie dla sprawy palestyńskiej. Dwa lata temu podczas spotkania z palestyńskim prezydentem Mahmudem Abbasem mówił nawet o sobie, że „w głębi serca jest Palestyńczykiem”. W 2014 roku skrytykował ofensywę Izraela przeciwko Strefie Gazy, w której życie straciło blisko trzy tysiące Palestyńczyków. Nic więc dziwnego, że ubolewanie z powodu śmierci Argentyńczyka wyraził islamski ruch oporu Hamas. Według niepotwierdzonych plotek Maradona miał pięć lat temu negocjować objęcie funkcji selekcjonera Palestyny.

Mało kto pamięta z kolei poparcie Maradony dla Libii rządzonej przez Muammara Kaddafiego. Libijscy lojaliści przypomnieli po śmierci Argentyńczyka, że pod koniec XX wieku przez blisko dwie dekady wspierał on Libię, krytykując międzynarodową blokadę gospodarczą tego kraju. Przez krótki czas Maradona współpracował zresztą z jednym synów Kaddafiego, gdy ten próbował robić karierę piłkarską we Włoszech.

Jednym z ostatnich głośnych i zarazem kontrowersyjnych projektów Maradony była współpraca z Dynamem Brześć. Tak naprawdę do dzisiaj nie wiadomo, w jakim charakterze w lipcu 2018 roku podpisał umowę z władzami białoruskiego klubu. Wbrew spekulacjom nie został jego trenerem (wybrał pracę w meksykańskim Dorados de Sinaloa), ale kimś w rodzaju honorowego prezesa. Ostatecznie spędził w Brześciu jeden dzień, nie spełniając jednak swojego marzenia – Maradona twierdził bowiem, że chciałby mieć zdjęcie z białoruskim prezydentem Aleksandrem Łukaszenką.

Można wyraźnie zauważyć, że Maradona pojawiał się zawsze tam, gdzie nieszczególną estymą darzy się Stany Zjednoczone. Krytyczny pogląd na USA jest podzielany oczywiście przez większość południowoamerykańskich mieszkańców, jednak nie każdy z nich musi być od razu orędownikiem Białorusi czy sprawy palestyńskiej. Sam Maradona nigdy nie krył zresztą swojej niechęci do Ameryki. Pewnego razu stwierdził nawet, że nienawidzi wszystko co pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.

Krytykował zarówno prezydenturę George’a W. Busha, jak i Donalda Trumpa. Szczególną niechęcią darzył przede wszystkim tego pierwszego. Nazwał go nawet „ludzkim śmieciem”, a także uczestniczył w protestach przeciwko wizycie Busha w Argentynie w 2005 roku. Media obiegło wówczas jego zdjęcie w koszulce z wizerunkiem amerykańskiego prezydenta i napisem „zbrodniarz wojenny”. Z powodu krytyki Trumpa dwa lata temu nie wpuszczono go na amerykańskie terytorium.

Rewolucjonista

Maradonę wyróżniał również krytyczny stosunek do Jana Pawła II. Argentyńczyk spotkał się z Polakiem w 2000 roku, gdy został zaproszony do Watykanu. Po kilku latach wspominał, że był zniesmaczony otrzymaniem różańca „takiego jak inni”, co nie przeszkodziło mu jednak upominać się o wsparcie Stolicy Apostolskiej dla biednych dzieci. „Boskiego Diego” miał bowiem uderzyć przepych panujący w Watykanie, stąd uważał, że pomoc dla ubogich można byłoby sfinansować „ze sprzedaży złotych sufitów”.

Ponownie do Kościoła rzymskokatolickiego miał przyciągnąć Maradonę jego rodak, papież Franciszek. Przed czterema laty były piłkarz wziął udział w specjalnym meczu charytatywnym, zorganizowanym właśnie przez obecnego Ojca Świętego. Tym samym stosunek Maradony do religii był typowy dla tych Latynosów, którzy do dzisiaj uwiedzeni są przez „teologię wyzwolenia”.

Zasadniczo trudno dziwić się poglądom politycznym Maradony. Są one charakterystyczne dla osób wywodzących się ze slumsów i środowisk biedoty. Ogromne nierówności społeczne i dochodowe zawsze były żyznym podglebiem dla południowoamerykańskiej, rewolucyjnej lewicy. Z tego powodu Argentyńczyk był też przeciwnikiem stref wolnego handlu, które szczególnie w jego regionie działają zawsze na korzyść międzynarodowych korporacji.

Warto zresztą podkreślić, że Maradona nigdy nie ubiegał się o polityczne stanowiska, choć miał go do tego zachęcać sam Castro. Był jednak członkiem Partii Justycjalistycznej, deklarując zawsze swoje przywiązanie do idei peronizmu. Z tego powodu popierał rządy Christiny Fernandez de Kirchner, w latach 2007-2015 prezydent Argentyny. Zawsze niechętnie wypowiadał się z kolei o argentyńskiej prawicy, uznając ją winną katastrofalnego stanu argentyńskiej gospodarki.

Maradona miał swoje słabości, o których napisano już wiele. Przez prawie czterdzieści lat w swojej ojczyźnie był jednak otaczany prawdziwą czcią. Można ją porównywać jedynie do estymy, którą darzone są postaci Juana Perona i jego żony Evity. „Boski Diego” na zawsze pozostanie elementem argentyńskiej tożsamości.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply