Austria walczy z politycznym islamem

Rosnące wpływy radykalnego islamu w Austrii widoczne są już od co najmniej kilku lat, zaś nieśmiałe próby walki z tym zjawiskiem podejmowano już za rządów socjaldemokratów i chadeków. Centroprawica pod przywództwem kanclerza Sebastiana Kurza jest jednak bardziej zdecydowana, a duży wpływ na nową politykę kraju mają antyimigracyjni wolnościowcy. Okazuje się również, że zamykanie meczetów może mieć związek z walką o dominację w środowisku austriackich muzułmanów.

W ubiegły piątek kanclerz Sebastian Kurz oraz wicekanclerz Heinz-Christian Strache wraz z ministrami koalicyjnego rządu ogłosili, iż rozpoczynają zdecydowaną rozprawę z przedstawicielami politycznego islamu w ich kraju. Z tego powodu zamkniętych ma zostać ogółem siedem meczetów, natomiast wydalonych zostanie najprawdopodobniej od czterdziestu do sześćdziesięciu imamów. Kurz i Strache uzasadniają tak radykalne działania koniecznością realizacji uchwalonego w 2015 prawa, które ma przeciwdziałać głównie tworzeniu się w Austrii społeczeństwa równoległego. W zahamowaniu tego procesu miał pomóc zakaz finansowania centrów islamskich przez obce państwa, a właśnie zarzut przyjmowania zagranicznych funduszy stawiany jest wspomnianym meczetom.

Polityka imigracyjna oraz integracja muzułmanów z austriackim społeczeństwem była jednym z głównych tematów ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Rosnące wpływy Wolnościowej Partii Austrii (ÖVP) spowodowały, iż sporą część retoryki narodowych liberałów przejęli chadecy z Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP). Partia Kurza już w trakcie wspólnych rządów z Socjaldemokratyczną Partią Austrii (SPÖ) próbowała forsować podobne pomysły, czego przykładem jest wspomniane prawo sprzed trzech lat, a także zakaz zasłaniania twarzy uchwalony jeszcze za rządów centrolewicowego kanclerza Christiana Kerna. Dopiero utworzenie rządu z wolnościowcami jak widać pozwoliło na bardziej zdecydowaną rozprawę z islamskimi radykałami.

Populacja muzułmanów rośnie

Obecnie szacuje się, że w całej Austrii mieszka ponad 700 tysięcy muzułmanów, a ich największym skupiskiem jest Wiedeń. W całym kraju istnieje przy tym oficjalnie 205 meczetów, lecz nieznana jest za to liczba sal modlitewnych, ponieważ zdecydowana większość z nich nie widnieje w oficjalnych państwowych rejestrach. Nie wszyscy muzułmanie w Austrii przynależą też do legalnie istniejących wspólnot religijnych, stąd pełna kontrola nad niepokojącymi zjawiskami nie jest możliwa.

Zobacz także: Austria chce ograniczyć noszenie muzułmańskich chust, także wśród dzieci

Ubiegłoroczne dane przygotowane przez jeden z instytutów demograficznych wskazują, że populacja muzułmanów w Austrii rośnie w szybkim tempie. W porównaniu do spisu powszechnego z 2001 roku ich liczba podwoiła się, dlatego stanowią ono obecnie ponad osiem procent całej populacji kraju. Jednocześnie stale spada liczba Austriaków przyznających się do religii rzymskokatolickiej, a powiększa się grupa osób nie praktykujących żadnej wiary. Jednocześnie widoczny jest trend radykalizowania się austriackich chrześcijan, ponieważ wzrasta także liczba ortodoksyjnych wyznawców Chrystusa.

Prognozy demograficzne są jednak nieubłagalne – według większości rozpatrywanych scenariuszy liczba muzułmanów będzie rosnąć, natomiast katolików dalej spadać. Instytut Demografii Austriackiej Akademii Nauk przedstawił cztery podstawowe modele zmian ludnościowych, według których do 2046 roku wyznawcy islamu będą stanowić od 14 do 17 procent całej populacji kraju. Dodatkowo, w samym Wiedniu za niecałe trzydzieści lat muzułmanie będą stanowić ponad jedną trzecią mieszkańców, stając się tym samym największą grupą religijną austriackiej stolicy.

Turecka ekspansja

Niezależnie od szacunków, najliczniejszą grupę muzułmanów w Austrii stanowią osoby tureckiego pochodzenia. Jak można łatwo się domyślić, są to na ogół potomkowie gastarbeiterów ściągniętych do pracy w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Nic więc dziwnego, że największymi krytykami obecnych działań austriackiego rządu są właśnie tureckie władze.

Turecki premier Binali Yildirim nazwał działania koalicji austriackich chadeków i wolnościowców dużym i godnym ubolewania błędem, który zagraża dialogowi międzyreligijnemu, zwłaszcza w kontekście rozpoczynającej się niedługo prezydencji Austrii w Unii Europejskiej. W swojej kampanii wyborczej wydarzenia te wykorzystał także Recep Tayyip Erdoğan. Turecki prezydent powiedział wprost o rozpoczynającej się „wojnie między Krzyżowcami i Półksiężycem”.

Zobacz także: Austria zatwierdziła projekt zaostrzenia prawa azylowego

Problem polega jednak na tym, że konflikt ten przynajmniej w Austrii wywołały właśnie środowiska tureckie, raczej niezainteresowane dialogiem międzyreligijnym o jakim mówił szef tureckiego rządu. W kwietniu austriackie media opublikowały bowiem zdjęcia islamskich dzieci używających pozdrowienia Szarych Wilków, czyli tureckiej organizacji nacjonalistycznej do której należał m.in. Ali Agca, niedoszły zabójca Jana Pawła II. Dodatkowo młodzież miała odegrać sceny z bitwy pod Canakkale z 1915 roku, podczas której turecka artyleria odparła atak wojsk alianckich. Wszystkie zdarzenia miały miejsce właśnie na terenach należących do meczetów w całej Austrii, które miały być dodatkowo finansowane przez Fundację Turecką oraz Diyanet, czyli turecki urząd do spraw religijnych.

Podobne wydarzenia nie są przy tym jedynie austriacką specyfiką. O indoktrynacji tureckiej młodzieży przez aktywistów Szarych Wilków donosiła niedawno także niemiecka prasa. W Augsburgu w wydarzeniu zainicjowanym przez stowarzyszenie związane z tureckimi nacjonalistami wziął udział burmistrz miasta z ramienia Zielonych, zaś całą sprawą zainteresowali się funkcjonariusze Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji.

Rozgrywki między muzułmanami?

Kilka dni po rządowych deklaracjach austriacka prasa dotarła do nowych informacji dotyczących muzułmańskich środowisk. Wiele wskazuje bowiem na to, iż część meczetów została zamknięta dzięki interwencji Islamskiej Wspólnoty Religijnej w Austrii (IGGiÖ). Jako największa islamska organizacja w Austrii ma ona wpływ na kilkuset tysięcy wyznawców Mahometa, ale przede wszystkim na osoby tureckiego pochodzenia. Tymczasem sześć meczetów przeznaczonych do zamknięcia (siódmy ma być związany ze wspomnianymi tureckimi nacjonalistami) należy do konkurencyjnej Arabskiej Wspólnoty Religijnej.

O wpływ na decyzję austriackiego rządu został więc oskarżony Ibrahim Olgun, pełniący funkcję przewodniczącego IGGiÖ. Zdaniem wiceprezydenta tej organizacji, Abdi Tasdögen, Olgun doprowadził do ograniczenia wolności innych muzułmanów. Co ciekawe, obaj przedstawiciele wspólnoty tureckich wyznawców islamu należą do zwolenników różnych opcji politycznych. Olgun uważany jest za człowieka bliskiego Erdoğanowi, natomiast Tasdögen ma być stronnikiem ruchu Szarych Wilków.

Choć Olgun zaprzeczył tym oskarżeniom, ich prawdziwość potwierdził austriacki minister kultury Gernot Blümel. Zdaniem chadeckiego polityka, IGGiÖ miało udział w zamknięciu arabskich meczetów, ponieważ kontrolująca je wspólnota miała działać niezgodnie z islamskim prawem.

Marcin Ursyński

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply