Świat arabski z dużym dystansem podszedł do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. A przede wszystkim do zachodnich reakcji na ten konflikt. Państwa Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej starają się jak najrzadziej poruszać ten temat, natomiast arabskie media zarzucają Zachodowi rasizm z powodu ignorowania podobnych tragedii dziejących się poza Europą.

Dzień po inwazji Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych przegłosowała pierwszą rezolucję potępiającą Rosję. Wśród państw wstrzymujących się od głosu znalazły się Zjednoczone Emiraty Arabskie. W specjalnym oświadczeniu na temat wojny na Ukrainie podkreśliły one, że kryzys rosyjsko-ukraiński „zagraża fundamentom społeczności międzynarodowej i prowadzi do niestabilności”. Jednocześnie ZEA namawiały Ukrainę i Rosję do powrotu do stołu negocjacyjnego, poniekąd uznając za uzasadnione rosyjskie obawy o bezpieczeństwo.

Dopiero kilka dni po rozpoczęciu rosyjskiego ataku stanowisko w jego sprawie zajęła Liga Państw Arabskich. Oświadczenie wydane przez organizację zrzeszającą 22 kraje arabskie było mocno wstrzemięźliwe i właściwie nie potępiało działań rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Zawierało jedynie wezwania do powrotu do dialogu politycznego, akcentując także konieczność ochrony samego regionu Bliskiego Wschodu przed konsekwencjami rosyjsko-ukraińskiej wojny.

Państwa arabskie były nieco bardziej zdecydowane dopiero na początku marca, najprawdopodobniej zajmując nowe stanowisko pod naciskiem Stanów Zjednoczonych oraz innych państw zachodnich. Wówczas Emiraty, Arabia Saudyjska i Egipt porzuciły swoją dotychczasową neutralność i w kolejnej rezolucji przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne ONZ opowiedziały się za potępieniem Rosji.

Ważna współpraca

Mianem bliskiego sojusznika Rosji w świecie arabskim można określić właściwie tylko Syrię. Wiąże się to oczywiście z długoletnią rosyjską obecnością wojskową w tym kraju, a zwłaszcza z zaangażowaniem po stronie syryjskich władz w czasie trwającej wciąż syryjskiej wojny domowej. Nie oznacza to jednak niechęci do Rosji ze strony innych państw arabskich. Jest wręcz przeciwnie, większość z nich stara się zachowywać co najmniej poprawne stosunki z Moskwą.

W ciągu ostatniej dekady można było zauważyć coraz większe rozczarowanie Zachodem ze strony świata arabskiego. Coraz częściej interesy obu stron zaczęły być zbyt rozbieżne, jak choćby w kwestii amerykańskiego ataku na Irak, przeforsowanego przez amerykańskiego prezydenta Baracka Obamę porozumienia nuklearnego z Iranem czy braku reakcji Stanów Zjednoczonych na ataki na Arabię Saudyjską ze strony wspieranych przez Iran jemeńskich Hutich. Arabowie zauważyli, że świat staje się coraz bardziej wielobiegunowy, dlatego muszą otworzyć się bardziej na współpracę z Rosją czy Chińską Republiką Ludową.

Dokładnie dzień przed rosyjską inwazją na Ukrainę, rozmawiali ze sobą szefowie dyplomacji Rosji i Emiratów, zapewniając o „głębokiej przyjaźni obu państw”. W tym samym czasie o swoim bliskim sojuszu z Rosją mówili otwarcie Katarczycy, którzy dodatkowo stwierdzili, że nie są w stanie zastąpić dostaw rosyjskiego gazu do Europy swoim surowcem. Arabia Saudyjska mimo amerykańskich nacisków nie jest natomiast zainteresowana zwiększeniem wydobycia ropy naftowej, bo Rosja jest jej sojusznikiem w Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC).

To tylko kilka świeżych przykładów współpracy Bliskiego Wschodu z Rosją. Jest ona zresztą dużo bardziej rozbudowana i dotyczy chociażby kooperacji o charakterze militarnym. Rosjanie są po prostu alternatywnym dostawcą broni dla państw arabskich, dzięki któremu mogą one prowadzić bardziej elastyczną politykę wobec Stanów Zjednoczonych. Nie można też zapominać, że Rosja odgrywała rolę pośrednika w rozmowach między stronami różnorodnych konfliktów w regionie Bliskiego Wschodu.

Palestyńczycy i hipokryzja

Nastroje arabskich społeczeństw wydają się najlepiej odzwierciedlać publikacje skierowanych do nich mediów. Najbardziej reprezentatywny wydaje się być w tym kontekście tekst opublikowany na witrynie internetowej katarskiej telewizji Al-Dżazira. Jego autor oskarża państwa zachodnie o hipokryzję w związku z ich wyrazami solidarności z Ukrainą. Dla przykładu mają być do niej zachęcani sportowcy, od których oczekuje się natomiast milczenia w przypadku zwracania uwagi na cierpienia Palestyńczyków.

Dodatkowo katarski nadawca zarzuca zachodnim mediom zmianę narracji wobec Ukrainy. Jeszcze niedawno spora część z nich miała informować o rosnącym potencjale skrajnej prawicy na Ukrainie, choćby Reuters czy amerykański tygodnik „The Nation” szeroko rozpisywały się o powiązaniach ukraińskich grup neonazistowskich. Zdaniem Al-Dżaziry teraz zupełnie zmarginalizowano znaczenie podobnych ugrupowań, jedynie z powodu faktu ich walki z rosyjskimi wojskami.

Zobacz także: Były prezydent Ukrainy wezwał państwa arabskie do zwiększenie wydobycia ropy

Do sprawy palestyńskiej nawiązuje również wpływowy jordański dziennik „Ad-Dustour”. Przypomina on, że w tej kwestii ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski jednoznacznie opowiedział się po stronie Izraela. Co prawda zdaniem gazety racja leży po stronie Ukrainy, ale z drugiej strony jej przywódca samemu cierpiąc z powodu wojny opowiada się za okupowaniem ziem arabskich przez Izraelczyków. „Ad Dostour” sugeruje jednocześnie, że pogląd Zełenskiego może wynikać z jego żydowskiego pochodzenia i tym samym religijnych uprzedzeń.

Rasizm

Wątek uprzedzeń jest rozwijany przez inne arabskie media. Saudyjska gazeta „Arab News” wypomina Europie kryzys migracyjny z 2015 roku, gdy część europejskich państw zareagowała na niego budowaniem „twierdzy Europa” i nie chciała przyjąć osób uciekających z Syrii i Iraku. Zdaniem dziennika również i teraz dochodzi do segregowania uchodźców ze względu na ich pochodzenie. Przebywający na Ukrainie imigranci z Bliskiego Wschodu i Afryki mieli bowiem spotkać się z utrudnieniami, gdy chcieli przekroczyć polsko-ukraińską granicę.

„Arab News” twierdzi, że wielu rzekomych uchodźców, którym odmówiono wjazdu do Europy w ciągu ostatnich siedmiu lat, może obserwować zupełnie inne traktowanie „białych Ukraińców”. Autor tekstu w saudyjskim piśmie cytuje znajomego Syryjczyka, cieszącego się z pomocy udzielonej ukraińskim uchodźcom, lecz nie rozumiejącego dlaczego sam nie otrzymał zgody na wjazd do Europy.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Oskarżenia o rasizm Europejczyków padają wprost na łamach egipskiego dziennika rządowego „Al-Ahram”. Na jego łamach zachodnie media są krytykowane za sposób relacjonowania konfliktu na Ukrainie. Mowa jest o „szokującej i nierozsądnej wojnie”, gdy tymczasem na Bliskim Wschodzie i w Afryce „wojna, śmierć, zniszczenia i wysiedlenia są normalną rzeczą”. Dodatkowo egipski dziennik zarzuca Europejczykom rasizm z powodu lepszego traktowania uchodźców z Ukrainy, których „wyróżniają blond włosy oraz niebiesko-zielone oczy”. Tym samym „dyskurs rasistowski z politycznych gabinetów przeniósł się do mediów i na ulice” w Europie.

Putin kontra żydowski spisek

W jeszcze inny sposób rosyjsko-ukraiński konflikt przedstawiany jest w Algierii. Związany z rządzącym wojskiem dziennik „Algérie Patriotique” od samego początku wojny stara się przedstawić ją jako żydowski spisek, który wymierzony jest w rosyjskie interesy. Na łamach gazety ukazał się między innymi artykuł sugerujący, że Putin „demontuje na Ukrainie izraelski projekt”.

Autor artykułu odnosi się w nim głównie do żydowskiego pochodzenia niektórych ukraińskich polityków. Ma ono determinować plany przeniesienia żydowskich osadników z Zachodniego Brzegu Jordanu do Autonomicznej Republiki Krymu, gdy ponownie stanie się ona integralną częścią Ukrainy. Wówczas „ukraińscy syjoniści” będą mogli ustanowić na Krymie autonomiczny region żydowski, który przybrałby historyczną nazwę Chazarii.

Publicyści „Algérie Patriotique” niezwykle często wspominają o Ihorze Kołomojskim, oligarsze i prezesie Zjednoczonej Gminy Żydowskiej Ukrainy. To właśnie on ma stać za Zełenskim, a także wraz z izraelskimi Żydami ma uważać Ukrainę „za swoją własność”. Tymczasem ich zdaniem Izrael od 11 września 2001 roku wykorzystuje Stany Zjednoczone i Sojusz Północnoatlantycki do „zniszczenia historycznych sojuszników Rosji na Bliskim Wschodzie”. To zaś powoduje, że prasa algierska jednoznacznie opowiada się za rosyjską interwencją na Ukrainie.

Marcin Ursyński

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply