W Polsce dwudziestolecia międzywojennego bardzo ważnym medium rozrywkowo informacyjnym było radio. Stacja nadawcza lwowskiej rozgłośni Polskiego Radia została uruchomiona 15 stycznia 1930. Do 1939 roku stał się Lwów najlepiej zradiofonizowanym miastem w Polsce, z 45 tysiącami abonentów radiowych. Radio Lwów było niezwykle popularne ze względu na audycje rozrywkowe dla dzieci i dorosłych, nadawane w zasięgu ogólnopolskim, w tym najsławniejszą z nich – “Wesołą Lwowską Falę”.

Wprowadzenie

W Polsce dwudziestolecia międzywojennego bardzo ważnym medium rozrywkowo informacyjnym było radio. Stacja nadawcza lwowskiej rozgłośni Polskiego Radia została uruchomiona 15 stycznia 1930. Do 1939 roku stał się Lwów najlepiej zradiofonizowanym miastem w Polsce, z 45 tysiącami abonentów radiowych. Radio Lwów było niezwykle popularne ze względu na audycje rozrywkowe dla dzieci i dorosłych, nadawane w zasięgu ogólnopolskim, w tym najsławniejszą z nich „Wesołą Lwowską Falę”.

W swoim artykule przedstawię historię powstania tej audycji, nakreślę uwarunkowania kulturowo – społeczne, które stanowiły jej charakter oraz zarysuję sylwetki najbardziej znaczących jej twórców i postaci. Zdefiniuje takie pojęcia jak batiar, bałak, szmoncesoraz homo leopoliensis.

O mieście Lwowie słów kilka

Lwów, podobnie jak inne miasta wschodnie, a także niektóre centralne, był w okresie II Rzeczypospolitej społecznością wielonarodowościową, wykazującą specyficzne cechy. Stanowił nie tylko ważny ośrodek nauki i kultury polskiej, lecz także centrum kultury, a w pewnej mierze również nauki ukraińskiej. (…) Lwów posiadał tradycje zgodnego współżycia różnych narodowości — Polaków, Ukraińców, Żydów, przenikania kultur narodowych. Lata świetności centrum gospodarczo-handlowego I Rzeczypospolitej przeminęły, podobnie jak przeszłością stało się samookreślanie gente Rhutenus natione Polonus, przeminęła również kultura szlachecka, ale spuścizna jej pozostała. W okresie, kiedy Lwów był stolicą Galicji, siedzibą namiestnictwa i sejmu galicyjskiego, wiele rodzin różnych narodowości było tak skoligaconych, że życie narzuciło konieczność zgodnego współżycia i tolerancji, niezależnie od opcji na rzecz jednego lub drugiego narodu[1].

Największy rozkwit Lwowa oraz szczyt jego rozwoju kulturalnego przypadają, więc na przełom XIX i XX wieku. Fakt ten związany był z czynnikami państwowo – administracyjnymi – Lwów był wówczas stolicą Galicji.Miasto rozrastało się w oszałamiającym tempie i choć nie było w tej ekspansji jakiejś zdrowej myśli architektonicznej, upodobniało się do Wiednia w swej eklektycznej i secesyjnej zabudowie mieszkalnej i w nowych imponujących budowlach oficjalnych gmachów namiestnictwa, sejmu galicyjskiego, politechniki, klinik i audytoriów uniwersyteckiego wydziału lekarskiego, nowego teatru wzorowanego na operze paryskiej, szeregu domów prywatnych, rezydencji magnackich o renesansowej i klasycystycznej dekoracji, budynków użytkowych, szkół i kościołów w stylu neoromańskim i gotyckim[2].Dwudziestolecie międzywojenne to czas napływu do Lwowa ludności z terenów wiejskich oraz powolne tracenie splendoru dawnego miasta stołecznego[3].

Homo leopoliensis, hatiar i bałak

Wtedy to kształtuje się specyficzny typ Lwowianina – homo leopoliensis[4]– to człowiek o osobliwych cechach charakteru, a nawet wyglądzie – zawadiacki, gościnny, z poczuciem humoru oraz bardzo honorowy[5].Tak zresztą sam Lwów i jego mieszkańców charakteryzowali dwaj bohaterowie „Wesołej Lwowskiej Fali” Szczepko i Tońko:

…I bogacz i dziad

tu so za pan brat

i kużdy ma uśmich na twarzy

A panny to ma

słudziutki ten gród

jak sok, czekulada i mniód…[6]

Nie dziwi zatem wylewność towarzysząca spotkaniom dawnych lwowiaków, łączą ich całe wieki historii, trudnego współistnienia w tym niezwykłym mieście wielu kultur, wielu narodów, które ukształtowały ten swoisty fenomen miejski. Jak mawiają dawni mieszkańcy tego miasta lwowiak lwowiaka zawsze pozna, zawsze ugości, poratuje w potrzebie, bo ten typ tak ma! W ówczesnej Polsce krążył nawet dowcip “Ja z Lwowa, Ty z Lwowa! Matka Królowa, wszystki ludzi z Lwowa!”

Lwów wykształcił również swoisty typ człowieka – batiara. Józef Wittlin wspomina to zjawisko następująco – jak gawrosz stanowił niegdyś typowy okaz ludzkiej fauny Paryża, tak najpospolitszym przedstawicielem człowieczej fauny Lwowa jest dziecko ulicy, znane w całym cywilizowanym i niecywilizowanym świecie pod madziarską nazwą batiara. Mylne wszakże byłoby mniemanie, że każdy batiar jest dzieckiem ulicy, a za ojca ma rynsztok. Batiary rodziły się również w patrycjuszowskich pałacach, a często w szlacheckich dworach. Niejeden z nich później trząsł parlamentem wiedeńskim lub chadzał w profesorskiej todze, pobrzękując dziekańskim, ba, nawet rektorskim łańcuchem, a nie — kajdankami. A po łacinie gadał — no trudno — z akcentem górnołyczakowskim lub zamarstynowskim, co przecież nie mogło razić cieni starożytnych Rzymian, skoro nie wiemy, jak brzmiała antyczna łacina. Kto znał śp. profesora Wilhelma Bruchnalskiego, jednego z najznakomitszych polonistów lwowskiego uniwersytetu, lub śp. profesora Zygmunta Łempickiego, któremu Niemcy wynagrodzili śmiercią w Oświęcimiu długoletnie nauczanie w Uniwersytecie Warszawskim ich języka i literatury, nie zarzuci miprzesady. (…) Miasto – batiar jest nieobliczalne. Nie wiadomo kiedy przejdzie od patosu do groteski, od bohaterstwa do „strugania funia“, od pogrzebu w trzy pary farbowanych na czarno koni Kurkowskiego do — mitycznego „balu weteranów“, zakończonego o północy zjawieniem się dwóch cywili, którzy nic nikomu nie mówili, światła pogasili i tylko w mordę bili[7].

Batiarom poświęcano poematy, piosenki, wiersze. A oto fragment jednego z nich:

„O, lwoski bałaku”

Batiary to dzieci so lwoskij ulicy,

Wysoły, z fasonym, skory du kantania;

Na takich dzie indziej mówiu: ulicznicy,

Co ni wytrzymuji jednak purówniania.

„Makabunda” – batiar, co włóczyć si lubi

I co lubi tagży pchać si w awantury;

Czasym to łachmaniarz, co swy portki gubi,

W chtórych samy łaty, abu samy dziury.

Batiary trzymaju swój fasun chojracki,

Chto im wlizi w drogi, tegu fest kantaju (Czyli mocnu biju),

abu daju facki, A jeszczy inaczyj – pu krzyżbantach daju[8].

Nie był by też Lwów miastem o tak specyficznym klimacie bez swojej mowy – bałaku. Gwara lwowska powstała najprawdopodobniej w połowie XIX wieku, kiedy polski substrat językowy został wzbogacony licznymi zapożyczeniami (głównie leksykalnymi) z języka niemieckiego, jidysz, ukraińskiego i czeskiego – jest to zresztą kolejny dowód na wielokulturowość Lwowa. Wyraźny jest bliski związek z innymi gwarami Małopolski, zwłaszcza z gwarą krakowską. Obserwuje się również także ślady mowy dziecięcej i zwykłych przekręceń słów obcych. Oprócz specyficznego zasobu wyróżniała się charakterystyczną wymową, a także licznymi zdrobnieniami i wtrącaniem “Ta” na początku zdania. Swoją „karierę” medialną oraz zaistnienie w świadomości społecznej bałak zawdzięcza Wiktorowi Budzyńskiemu, twórcy „Wesołej Lwowskiej Fali. Przykładem stosowania tej gwary jest wiersz Witolda Szolginy:

„O, mowu rodzinna…”

Co według bałakowej mowy:
„Furt mliku piji wsciekłyj krowy”.

Kiedy do „chawir” „chirus” wróci —
Niegroźnie żonka go „zholuka”
(I tylko czasem w łeb czymś rzuci…).
A taka płynie stąd nauka
I mądrej głowie dość dwie słowie:
Jak się „zaćmakać” — to we Lwowie…

Czasami jednak żona-jędza (
Czyli „rymunda” lub „kandyba”)
Swego ślubnego tak popędza,
Ze ten wyrywa, no i chyba
Raczej w Winnikach aż przystanie
Gdzie go nie sięgnie „lubci” lanie…

„Bo jak po pysku ci nałożę!”
Lub: „Jak zasunę w mordę hakiem!” —
Cóż za prostactwo, żal się, Boże,
Odrzucam chamstwo to z niesmakiem,
Bo stokroć, tysiąc razy wolę:
„Megaj, batiaru, — bu nazolim!”

Albo: „Dam kampy!” lub: „Nakantam!”
„Dam pu krzyżbantach!” lub: „Dam facki!”
Stokroć to wolę od — tfu! — „manta”,
Bo to nasz styl chojracki,
Czyli batiarski, bo we Lwowie
Tak o tym też się powie.

„Hojrak”? A co to?
Zaraz powiem:
„Hojrak” — to junak,
„fest chlupaka”,
Jak go się również zwie we Lwowie,
O wiele trafniej od „kozaka”,
Który w Warszawie ulubiony
Przez Rusków w spadku zostawiony…)

Zaś „batiar” także dla lwowiaka
Dziś jest tytułem honorowym,
Dopóki z niego też „chłupaka”,
Co za cześć Miasta odda głowę,
Jego pamięci wiernie strzeże
I że doń wróci — zawsze wierzy[9]..

Radio Lwów

Dwudziestolecie międzywojenne to również bardzo szybki rozwój radiofonii w Polsce. Cywilna jej wersja, niezależna od wojska, ma swój początek w 1924 roku kiedy to z inicjatywy Stowarzyszenia Radiotechników Polskich uchwalono Ustawę o poczcie, telegrafie i telefonie. (…) Na jej podstawie Ministerstwo Przemysłu i Handlu ogłosiło, że od czerwca 1924 roku przyjmuje wnioski od osób fizycznych i prawnych, ubiegających się o koncesję na zakładanie stacji radiowych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. (…) Inauguracja Polskiego Radia nastapiła 18 kwietnia 1926 roku o godzinie 17. Popłyneły wówczas w eter historyczne słowa: <>[10].

Radiostacja warszawska pod koniec 1926 roku zostaje wzmocniona do 10 kW a stary nadajnik pamiętający czasy próbnej stacji P.T.R zostaje przekazany do Krakowa. Wywiązując się ze zobowiązań określanych w umowie przetargowej Polskie Radio rozbudowuje sieć stacji nadawczych.15 lutego 1927 roku uruchamia radiostację w Krakowie o mocy 1,5 kW~2kW, 4 grudnia radiostację w Katowicach o mocy 1,2 kW oraz 15 stycznia 1928 roku stację w Wilnie o mocy 0,5 kW. Na zasadzie subkoncesji, organizacyjnie niezależnie od Polskiego Radia S.A,. 24 kwietnia 1927 roku swoją działalność rozpoczyna stacja Radia Poznańskiego o mocy około 1,35 kW. W maju 1929 roku organizuje 5 nowych studiów w gmachu po Francuskiej Misji Wojskowej na ul. Zielnej 25. W roku 1930, 15 stycznia rozpoczyna działalność stacja we Lwowie z nadajnikiem o mocy 1,7 kW[11]

Jak wielkie znaczenie miała dla swoich słuchaczy lwowska rozgłośnia potwierdza ten oto, pochodzący z 1939 roku tekst: Rozgłośnia Lwowska związana jest nierozerwalnie z życiem Lwowa i Małopolski Wschodniej. Od samego początku jej istnienia życie tej wielkiej, bo obejmującej trzy duże województwa, połaci kraju, znajduje w niej swe wierne odbicie. Wszystko, co mieszkańców tej kresowej ziemi raduje i boli, każde nowe osiągnięcie, każdy krok naprzód, wszystko to skupia się -jak w soczewce – w mikrofonach lwowskich i płynie z nich w szeroki kraj, do miast, wsi i zapadłych osad, budząc w tysiącznych rzeszach uczucie wielkiej wspólnoty. Między słuchaczami a rozgłośnią istnieje bardzo mocna i żywa więź. Jeśli idzie o liczbę uwag, jakie nadsyłają słuchacze, Lwów stoi wśród wszystkich rozgłośni polskich na drugim miejscu po Warszawie, a czasem na pierwszym. Cotygodniowa “Rozmowa ze słuchaczami”, w której rozgłośnia odpowiada na uwagi słuchaczy i wypowiada uwagi swoje, to ten punkt programu, gdzie ów serdeczny związek między ludźmi z tej i tamtej strony mikrofonu zaznacza się najsilniej inajżywiej[12]j.

Program rozgłośni był bardzo zróżnicowany, od typowych programów informacyjnych, rozrywkowych oraz publicystyki po informowanie słuchaczy o najważniejszych wydarzeniach przez dostojników kościelnych i państwowych[13]. O roli kulturotwórczej radia świadczą również prelegenci, jacy gościli na jego falach Prof. Kazimierz Ajdukiewicz prowadzi dział filozofii w “Kronice naukowej”, prof. Stanisław Łempicki omawia sprawy kultury i przeszłości Lwowa, prof. Leon Chwistek, przedstawiciel wiedzy ścisłej, utalentowany malarz, opracowuje również tematy społeczne[14].

Wesoła Lwowska Fala

Żadna jednak audycja nie wyludniała tak ulic jak nadawana w niedzielne wieczory „Wesoła Lwowska Fala”. „Fala”, zgodnie z nazwą, przede wszystkim bawiła, ale „nadano szereg audycji o charakterze społecznym i propagandowym, m. in.: Falę poświęconą idei kolonii polskich, Falę morską, Falę kaszubską, gdyńską, Falę poświęconą żołnierzom KOP-u, Falę leśniczą, Falę górską, Falę z okazji Pożyczki Narodowej, Falę poświęconą Dniu Oszczędności, Falę na święto Warszawy, Falę lotniczą z okazji Challenge’u 1934, Falę strzelecką, Falę żołnierską, Falę okolicznościową na dzień 11 listopada 1934, Falę Marszałkowską, Falę powodziową (dochód przeznaczono w całości na powodzian)[15].

Najważniejszą postacią tego programu był bez wątpienia Wiktor Budzyński. Z wykształcenia prawnik, z zamiłowania radiowiec i scenarzysta. W 1928 roku założył teatr “Nasze Oczko” pisząc dla niego kilka przedstawień. Od 1931 w Radiu Lwów – autor setek skeczów, scenek, dialogów, piosenek, kilku rewii. Pracował w jako reżyser i kierownik literacki. Poza nim zespół składał się z młodych entuzjastów, którzy poza występowaniem w nim mieli swoje własne zawody[16]

On też właśnie stworzył „Wesołą Lwowską Falę” od podstaw – wymyślał postacie oraz pisał im dialogi. Najbardziej znane – Szczepko i Tońko – narodziły się w dość ciekawych okolicznościach – zaczęło się, według relacji Tońka, zupełnie przypadkowo. Podczas jakiegoś towarzyskiego wieczoru na Krupiarskiej 6, gdzie 27 lat mieszkał Henryk Vogelfänger, gospodarz popisywał się przed Budzyńskim wymyślonym przez siebie monologiem, który był relacją jakiegoś batiara z oglądanego niedawno w kinie filmu o dzikiej małpie „Rangu”. Budzyński miał ponoć tak zaśmiewać się z tego popisu przyjaciela, że zaproponował mu nazajutrz powtórzenie tego samego „numeru” przed mikrofonem. A że batiar Tońko musiał ten monolog do kogoś wygłaszać, dobrał sobie słuchacza, którym był akurat pod ręką się znajdujący spiker — Wajda[17].Postacie zostały dobrane na zasadzie kontrastu w modnej wówczas konwencji Flipa i Flapa – zadbali o to, by wyposażyć swych bohaterów w odmienne charaktery, nadać im szczególne osobowości. I otóż Szczepko został pewnym siebie, pohukującym, wszystkowiedzącym rezonerem, co to z niejednego pieca chleb jadał, Tońko zaś potulnym naiwniakiem, „durnowatym pomidorem”, wiecznie zadziwionym, spłoszonym rzekomą „erudycją” przyjaciela. (…)Szczepko i Tońko byli z kolei duetem mądrali i naiwniaka[18].Postaci te cieszyły się olbrzymia popularnością. Prowadzono objazdowe przedstawienia w teatrach oraz lokalach ich przygody również zekranizowano[19][20].

Kolejna charakterystyczną postacią „Fali” był radca Strońcio— Wilhelma Korabiowskiego. Budzyński i Korabiowski, stworzyli oryginalną, specyficzną osobowość starszego już wiekiem woźnego magistratu, kurtuazyjnie nazywanego przez prostodusznych znajomków „panem radcą”. Wyposażyli go w tradycyjną, jeszcze austriacką, cesarsko-królewską mentalność i swoisty, nieco biurokratyczny sposób wysławiania się. Takie „reliktowe” typy snuły się jeszcze wówczas po różnych lwowskich urzędach i biurach[21].

Z Budzyńskim nierozerwalnie złączona jest również radiowa osobowość Włady Majewskiej – która prywatnie pod koniec drugiej wojny światowej została jego żoną. Z wykształcenia była prawniczką. Teksty dla niej pisane przez Budzyńskiego i jego radiowa reżyseria rozbudziły i rozwinęły jej wrodzone zdolności aktorskie. W zespole „Fali” była niewątpliwie najlepszą odtwórczynią najróżnorodniejszych typów charakterystycznych płci żeńskiej, a także znakomitą, bezkonkurencyjną parodystką. Z wielkim talentem naśladowała Hankę Ordonównę, Mirę Zimińską, Zofię Terne, Olgę Kamieńską i Lenę Żelichowską. Świetnie też parodiowała słynne vedetty paryskie: Josephine Baker i Lucienne Boyer. Dzięki takim właśnie zdolnościom była w stanie jednoosobowo „obsłużyć” napisaną specjalnie dla niej audycję zatytułowaną „Gwiazdy przez kalkę”[22].

W tak wielokulturowym mieście jak lwów audycja musiała być kierowana do szerokiego grona słuchaczy o różnych gustach związanych często z narodowością. Nie zabrakło, więc również humoru żydowskiego – szmoncesu[23]. W „Fali” reprezentowali go Aprikosenkranza i Untenbauma — grali bardzo udatnie Mieczysław Monderer i Adolf Fleischen. (…) byli parą kawiarnianych żydowskich komentatorów bieżących wydarzeń. Zarówno tych z dziedziny wielkiej polityki w skali krajowej i światowej, jak i tych o lokalnym, lwowskim zasięgu. Komentowali je zaś w sposób nader charakterystyczny dla ówczesnej grupy społecznej, którą reprezentowali: z filozoficznym stoicyzmem i ostrożnym dystansem, delikatnymi półsłówkami, przezornym mówieniem „między wierszami”, z wyraźnie wyczuwalnym porozumiewawczym przymrużeniem oka i domyślnym uśmieszkiem, ze specyficznym przydechem i znaczącym zawieszeniem głosu. No i z owym, jakże charakterystycznym, zaśpiewem pod koniec wypowiadanych kwestii[24]i.

Poza parodystami i aktorami niezwykle barwną postacią był Józef Wieszczek – choć nie pochodził ze Lwowa posiadał pewną rzadka umiejętność bardzo przydatną podczas odgrywania radiowych skeczy. – miał wybitny talent do aktorskiej „mimikry”. Był nie tylko niezłym aktorem radiowym, ale również świetnym parodystą oraz imitatorem wszelkich możliwych dźwięków i zjawisk akustycznych. Celował zwłaszcza w naśladowaniu głosów różnych zwierząt — od histerycznego, jazgotliwego szczekania ratlerka, aż po tęskne myczenie krowy czy groźny ryk lwa. Ryczał, szczekał, miauczał, gdakał, piał i beczał wprost wspaniale. (…) W realizacji różnorakich efektów dźwiękowych okazał się dla „Wesołej Lwowskiej Fali” nabytkiem bezcennymi, działał więc w zespole z powodzeniem przez cały okres jej istnienia. Także jako świetny odtwórca chłopskich, gwarowych (zwłaszcza góralskich), przepojonych rubasznym humorem monologów i dialogów[25].

Jak już wspomniałem, radiowi Szczepcio i Tońcio występowali nie tylko w radiu ale i na scenie czy tez w filmie. Nie ominęło to również całego zespołu „Fali” – pierwszy występ w lwowskim Teatrze Wielkim był niezwykle udany i spotkał się z ogromnym entuzjazmem widzów. Po nim posypała się lawina zaproszeń nadsyłanych ze wszystkich bez mała miast Polski. Kronikarze lwowskiej rozgłośni radiowej obliczyli, że tych scenicznych i estradowych występów było do wybuchu drugiej wojny światowej około dwustu.

Lwowska Fala

Błyskotliwą karierę całego przedsięwzięcia załamał jednak wybuch wojny. Był to bardzo dramatyczny czas dla polskich kresów w ogóle, co niejako poprzedziło pewne wydarzenie – szesnastego września spikerka lwowskiej rozgłośni radiowej, Celina Nahlik, ze łzami w oczach, drżącym głosem odczytała przed mikrofonem komunikat o zakończeniu nadawania programu przez tę rozgłośnię, wybuchając spazmatycznym płaczem tuż przed wyłączeniem mikrofonu. Tego samego dnia w pierwszym rzucie ewakuacji wyjechali ze Lwowa członkowie stałego zespołu „Wesołej Lwowskiej Fali” z Wiktorem Budzyńskim na czele. 18 września o godzinie drugiej w nocy zespół przekroczył granicę polsko-rumuńską[26].

Na emigracji „Wesoła lwowska Fala” zmienia swoja nazwę na „Lwowska fala”. W okresie od 14.11.1939 do 13.02.1940 – daje 56 występów dla około 20 tysięcy osób. 08.03.1940. „Fala” wyrusza do Francji by uciec z tego kraju wraz ze zbliżającymi się działaniami wojennymi. 02.06.1940 – Aktorzy udają się do Anglii, 17.11.1946 odbywa się ostatni występ „Lwowskiej Fali”. Jej założyciele rozjechali się po świecie. Część, jak Włada Majewska, związała się z Radiem Wolna Europa, inni pogrążyli się w codzienności życia i innych zajęć.

Lwowska Fala w III RP

Co tydzień, w każdą niedzielę o godzinie 8:10 na antenie Polskiego Radia w Katowicach gości Lwowska Fala, prowadzona przez Danutę Skalską[27]. Jest to audycja radiowa Polskiego Radia Katowice zajmująca się sprawami kultury dawnych Kresów Wschodnich

Paweł Jan Kozłowski

Bibliografia

Opracowania:

1. Bonusiak A., Lwów w latach 1918 – 1939. Ludność – przestrzeń – samorząd, Rzeszów 2000

2. Habela J., Kurzowa K., Lwowskie piosenki uliczne, kabaretowe i okolicznościowe do 1939 roku, Kraków 1989

3. Kubaczewska W., Hermanowski M., Radio – Historia i Współczesność, Poznań 2008

4. Majewska W., Z Lwowskiej Fali do Radia Wolna Europa, Wrocław 2006

5. Szolgina W., Krajubrazy syrdeczny, Bytom 1986

6. Szolgina W., Kwiaty Lwowskie, Bytom 1987

7. Szolgina W., Tamten Lwów Tom IV My, Lwowianie,Wrocław 1994

8. Wittlin J., Mój Lwów, Warszawa 1991

Czasopisma:

1. J. Janicki, Lwów i jego mieszkańcy,„Przekrój”, wydanie specjalne 1991

Strony www:

1. M. Bryx, Historia radia w Polsce,http://historiaradia.neostrada.pl/Historia.html 30.12.2011.

2. A. Hutkiewicz, Życie artystyczne Lwowa w latach międzywojennych, http://www.lwow.com.pl/semper/hutnikiewicz.html,29.12.2011.

3. Cz. Madajczyk, R. Torzecki, Świat Nauki i kultury Lwowa, http://www.lwow.com.pl/swiat.html, 29.12.2011.

4. B. Walenski, Wesoła Lwowska Fala,http://www.lwow.com.pl/fala/hece/wstep.html, 30.12.2011.

5. http://www.kresowianie.avx.pl/lf.php, 29.12.2011.

Przypisy


[1] Cz. Madajczyk, R. Torzecki, Świat Nauki i kultury Lwowa, http://www.lwow.com.pl/swiat.html, 29.12.2011.

[2] A. Hutkiewicz, Życie artystyczne Lwowa w latach międzywojennych, http://www.lwow.com.pl/semper/hutnikiewicz.html,29.12.2011.

[3] Więcej: A. Bonusiak, Lwów w latach 1918 – 1939. Ludność – przestrzeń – samorząd, Rzeszów 2000, s. 187 – 203.

[4] Szerzej kim według samych Lwowian był homo leopoliensis w W. Szolgina, Tamten Lwów Tom IV My, Lwowianie,Wrocław 1994, s. 9-30.

[5] Tamże s. 9-30.

[6] Pełny tekst piosenki w: J. Habela, Z. Kurzowa, Lwowskie piosenki uliczne, kabaretowe i okolicznościowe do 1939 roku, Kraków 1989, s.264.

[7] J. Wittlin, Mój Lwów, Warszawa 1991, s.14.

[8] Wiecej: SzoLgina, Krajubrazy syrdeczny, Bytom 1986.

[9] Szolgina, Kwiaty Lwowskie, Bytom 1987.

[10] W. Kubaczewska, M. Hermanowski, Radio – Historia i Współczesność, Poznań 2008, s. 25.

[11] Na podstawie: M. Bryx, Historia radia w Polsce,http://historiaradia.neostrada.pl/Historia.html 30.12.2011.

[12] Radio w grodzie orląt,http://www.lwow.com.pl/semper/rad.html, 30.12.2011.

[13] Tamże.

[14] Tamże.

[15] Porównaj: B. Walenski, Wesoła Lwowska Fala,http://www.lwow.com.pl/fala/hece/wstep.html, 30.12.2011.

[16] W. Majewska, Z Lwowskiej Fali do Radia Wolna Europa, Wrocław 2006, s. 39.

[17] J. Janicki, Lwów i jego mieszkańcy,„Przekrój”, wydanie specjalne 1991.

[18] Tamże.

[19] Produkcje kinowe z ich udziałem – 1936 rok – Będzie lepie”,1938 rok – Włóczęgi,

1939 rok – Serce Batiara(zniszczony w trakcie działań wojennych).

[20] Włóczęgi można obejrzeć pod adresem http://www.youtube.com/watch?v=fko4L1S4eRc.

[21] Szolginia, Na wesołej lwowskiej fali, http://www.lwow.com.pl/przekroj/fala.html, 31.12.2011.

[22] Tamże.

[23] Szmonces – dowcip lub większa forma kabaretowa oparta na humorze żydowskim. Obracają się zwykle wokół spraw biznesowo-religijnych wyśmiewając arcypraktyczne podejście do życia. Bywają też szmoncesy oparte na grze słów.

[24] Szolginia, Na wesołej lwowskiej…

[25] Tamże.

[26] Tamże.

[27] http://www.kresowianie.avx.pl/lf.php

9 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. lech
    lech :

    “Batiary, to dzieci so lwoskij ulicy
    Wysoły, z fasonym, skory du kantania:
    Na takich gdzi indzij mówiu „ulicznicy”
    Co ni wytrzymuji jednak purówniania.”

    Dobrze się to czytało, no no! 🙂

  2. ks
    ks :

    W drugiej linijce ostatniej zwrotki cytowanego wiersza „Batiary” jest literówka, która spowodowała, że ta fraza nie ma sensu! Czytamy tam: „Chto im wlizi w drogi – tegu j e s t kantaju”, a powinno być: „…tegu f e s t kantaju”. Fest = bardzo, mocno. Kantać = bić. Fest kantaju = mocno biją. Ponieważ w tym wierszu jest też kilka innych błędów (interpunkcja, literówki), może warto wymienić cały wiersz:

    Batiary to dzieci so lwoskij ulicy,
    Wysoły, z fasonym, skory du kantania;
    Na takich dzie indziej mówiu: ulicznicy,
    Co ni wytrzymuji jednak purówniania.

    „Makabunda” – batiar, co włóczyć si lubi
    I co lubi tagży pchać si w awantury;
    Czasym to łachmaniarz, co swy portki gubi,
    W chtórych samy łaty, abu samy dziury.

    Batiary trzymaju swój fasun chojracki,
    Chto im wlizi w drogi, tegu fest kantaju
    (Czyli mocnu biju), abu daju facki,
    A jeszczy inaczyj – pu krzyżbantach daju.

    Nawiasem mówiąc, nie istnieje wiersz „Batiary”. To jest fragment wiersza Witolda Szolgini „O, lwoski bałaku…” zbioru „Krajubrazy syrdeczny”).