Litwin mickiewiczowski

Józef Albin Herbaczewski był z pewnością postacią nietuzinkową. Wywołujący, już za życia, wiele kontrowersji zarówno w Polsce, jak i na Litwie, pozostawał na obrzeżach kultury obydwu drogich jego sercu krajów. Między innymi z tego powodu zasłużył sobie na miano „ostatniego obywatela Wielkiego Księstwa Litewskiego”.

Jednocześnie skłonność do skrajnych opinii, pozwala w Herbaczewskim, jak w soczewce, zobaczyć przyczyny tak złych stosunków litewsko-polskich w okresie międzywojennym. Ze względu na tę “problematyczność” i “kontrowersyjność” pisarza, niewielu badaczy wykazywało chęć podjęcia się analizy jego publicystyki i twórczości.

“Stara skóra Adama Mickiewicza”[i]

Z wielką radością należy przyjąć fakt, iż z zadaniem tym zmierzyła się pani Vaiva Narušienė, absolwentka Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie. Swoją dysertację doktorską obroniła na Uniwersytecie Jagiellońskim, pod kierunkiem prof. dr hab. Andrzeja Romanowskiego. Obecnie pracuje w Centrum Slawistyki macierzystej uczelni. Dzięki swoim związkom z Polską uzyskała, moim zdaniem, podwójną perspektywę spojrzenia na postać Herbaczewskiego, co przy badaniach nad jego twórczością wydaje się wręcz koniecznością.

Autorka podzieliła swoją pracę według prostego klucza. Życie litewsko-polskiego pisarza związane było z trzema miastami-stolicami kultury – Krakowem, Kownem i Warszawą. Dlatego też w książce znajdziemy trzy rozdziały: krakowski, kowieński i warszawski. Każdy z nich zawiera części dotyczące twórczości literackiej, publicystycznej i politycznej Herbaczewskiego w danym okresie życia.

Twórczość literacka, szatan i duchy

Jako historyka najbardziej zainteresowały mnie fragmenty traktujące o działalności politycznej pisarza. Swój wybór uzasadnić jednak mogę także artystyczną wartością twórczości Józefa Albina. Najlepiej charakteryzuje ją, moim zdaniem, stwierdzenie jednego ze współczesnych dramaturgowi oponentów (Druskiusa): “Kto bredzi, nie wart odpowiedzi” (s. 103). Choć Herbaczewski nawiązywał do najlepszych tradycji polskiego romantyzmu, to pisał utwory tak rozbuchane pod względem formy i odwołań (najczęściej biblijnych), a jednocześnie na tyle miałkie w swej treści i przekazie, iż często nie warto zatrzymywać się nad nimi dłużej. Chyba, że kogoś charakteryzuje skłonność ku praktykom okultystycznym czy magicznym, których opisów w dramatach naszego bohatera nie brakuje. W tym miejscu warto zaznaczyć jeden z mankamentów pracy. V. Narušienė wydaje się nie analizować dogłębnie odwołań biblijnych w twórczości Herbaczewskiego. Skupia się natomiast na podkreślaniu jego mizoginizmu, uważając, iż wynikał on z zafascynowania się litewsko-polskiego pisarza przedstawicielami “Młodej Polski”, a szczególnie Przybyszewskim[ii]. Moim zdaniem jednak sposób przedstawienia postaci kobiecych w dramatach Herbaczewskiego, wynikał ze szczególnych zainteresowań biblijnych. Zaznaczam przy tym, iż Józef Albin nie analizował Biblii zgodnie z dogmatami (któregokolwiek z wyznań), ale kierował się w swoich interpretacjach kabałą, okultyzmem oraz swoiście pojętym “umiłowaniem Lucyfera” (sam nazywał siebie “wysłannikiem Lucyfera”). Nie dziwne więc, że w jego dziełach jedne z głównych ról odgrywają postaci kobiece takie jak Salomea czy Lilith, które wywołują zwykle negatywne skojarzenia.

Na marginesie można dodać, iż Herbaczewski wierzył głęboko w fizyczną obecność złych duchów. Kiedy przebywał na Litwie, jego przyjaciele urządzili kiedyś maskaradę, zakładając białe prześcieradła i “napadając” na pojazd przewożący Herbaczewskich. Wkrótce w prasie litewskiej ukazał się artykuł naszego bohatera, szczegółowo klasyfikujący “zjawy”, których napadu stał się “ofiarą”.

Publicystka polityczna Herbaczewskiego

W Krakowie pisarz poznał, oprócz Przybyszewskiego i przedstawicieli “Młodej Polski”, także Mariana Zdziechowskiego. To w Klubie Słowiańskim, założonym między innymi przez tę postać, stawiał swoje pierwsze kroki jako publicysta polityczny. Na uwagę zasługuje względna stałość poglądów Herbaczewskiego. Jego stanowisko można przyrównać do “krajowców”, jak Konstancja Skirmunt, czy też Michał Römer. Odrzucali oni większość poglądów litewskich nacjonalistów, uważając je za skrajne i pozbawione perspektyw. Herbaczewski oskarżał Litwinów o kreowanie obrazu Polski, jako głównego zagrożenia dla niepodległości Litwy, kiedy jednocześnie podlegała ona stałej rusyfikacji. Ratunku dla swojej Ojczyzny upatrywał w sojuszu z Rzeczpospolitą, która jako jedyne państwo w regionie byłaby w stanie ochronić Litwę przed dominacją zarówno Niemiec, jak i Rosji. W tej ostatniej obawiał się “ducha bizantyńskiego”. Bolszewizm zresztą, jak się wydaje, traktował jako kontynuację bizantynizmu. Przyszłość Litwy widział w federacji z Polską, Białorusią i Ukrainą. W Krakowie założył stowarzyszenie “Ruta”, które miało jednoczyć nie tylko Litwinów etnicznych, ale także “Litwinów ducha” (nie mówiących po litewsku Polaków czujących jednak związek z historyczną Litwą). Wskazywał, iż ograniczenie pojęcia Litwy tylko do tej etnograficznej, zepchnie ją do roli małego państewka w zapomnianym kącie Europy. W jego koncepcjach Litwa składałaby się z dwóch “kantonów”: kowieńskiego (“chłopskiego”) i wileńskiego (“szlacheckiego”). Posiadanie Wilna było według niego konieczne – inaczej młode państwo nie potrafiłoby wytworzyć nowej kultury narodowej, a jedynie “chłopską” – ludową. Dlatego też obserwując, już z perspektywy Kowna, w latach dwudziestych politykę Rzeczpospolitej wobec Wilna i Litwy, nie ukrywał swojego rozgoryczenia. Według niego Polacy zapomnieli o swojej przeszłości, zawierającej się w haśle: “Za wolność Waszą i naszą!”. Nie zrozumieli też swoich “proroków” – poetów romantycznych, którzy wyznaczyli Polsce rolę o wiele większą niż tylko narodowego państewka w środkowo-wschodniej Europie, kierującego się wyłącznie egoizmem nacjonalistycznym. W ten sposób Polacy zniżyli się, według dramaturga, do Niemiec i “sprusaczyli się”.

Oczywiście poglądy Herbaczewskiego wyłożyłem w skrócie, pomijając wiele istotnych wątków, jak np. jego udział w misjach dyplomatyczno-kulturalnych. Publicysta, niczym Don Kichot (do którego zresztą lubił się porównywać), próbował w latach międzywojennych pogodzić zwaśnione ze sobą narody. Nie raz był wygwizdywany, nie zabrakło w czasie jego wystąpień razów zadanych zgniłymi jajami itp. Można powiedzieć, że Herbaczewski sporą część życia spędził na tłumaczeniu Polakom, że nie rozumieją dzisiejszych Litwinów, a Litwinom, iż nie pojmują wielkiej idei odrodzenia prawdziwej Litwy (w pewnym sensie tożsamej z Wielkim Księstwem Litewskim – państwem wielonarodowym). Rzecz w tym, iż żadnemu z narodów nie było w smak słuchać dziwaka w szerokoskrzydłym cygańskim kapeluszu (do końca życia nosił takie nakrycie głowy, przypominające o czasach krakowskich). Może więc warto zapoznać się z jego publicystyką dzisiaj, kiedy emocje w kontaktach litewsko-polskich są nieco bardziej stonowane. Tym bardziej, że kwestia – “czy z Rosją, czy z Niemcami, a może sami?”, wbrew pozorom pozostaje ciągle aktualna.

Błażej Cecota

Vaiva Narušienė, “Józef Albin Herbaczewski. Pisarz polsko-litewski”, Universitas, Kraków 2007.



[i]Chociaż tak w stosunku do siebie samego napisał w autobiografii Michał Römer, określenie to pasuje idealnie do głównego bohatera omawianej tutaj książki: V. Narušienė, Józef Albin Herbaczewski. Pisarz polsko-litewski, Universitas, Kraków 2007, s. 70.

[ii]Przebywając od 1896 lub 1899 roku w Krakowie, Herbaczewski związał się z grupą powstałą wokół Przybyszewskiego Był też jedną z ważnych postaci w kabarecie “Zielony Balonik”.

Zapraszamy na stronę Wydawnictwa Universitas: www.universitas.com.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply