Wśród Białorusinów najpóźniej spośród trzech wielkich “narodów kresowych” rozpoczęły się działania na rzecz rozwoju nowoczesnej narodowości i najmniejszy (po dzień dzisiejszy!) przyniosły skutek.
Białorusinom brakowało bowiem mocnych podstaw do takiej emancypacji. Przede wszystkim słabo wyróżniali się na tle sąsiadów – z rosyjskim narodem panującym łączyło ich wyznanie, nieszczególnie oddzielał zbliżony język (podobny też do miejscowych gwar polskich i ukraińskich). Inteligencja, wyrosła z ludu białoruskiego, z wielką łatwością wtapiała się w kulturę rosyjską. Zapewne inaczej przedstawiałaby sie sytuacja, gdyby pozostawiono Białorusinom wiarę grekokatolicką, którą znaczna ich część wyznawała przed 1839 r. Kasacja unii spowodowała jednak, że ten aspekt odrębności zaniknął i – co chyba najważniejsze – zabrakło inteligencji duchownej wyznania katolickiego, która odegrała tak ogromną rolę w ruchu litewskim, a także ukraińskim (w Galicji). Nie posiadali też Białorusini wystarczająco poważnej tradycji historycznej. Mogli wprawdzie odwoływać się do dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego, ale skuteczniejsi w podejmowaniu tej tradycji byli Litwini.
Na przestrzeni XIX w. pojawiała się twórczość poetycka w języku białoruskim (Jana Czeczota, Wincentego Koryńskiego, Franciszka Bohuszewicza). Także w tej mowie zwrócił się do chłopów w dobie powstania styczniowego Konstanty (Kastuś) Kalinowski, wydając pismo “Mużyckaja Prauda”. Jednak większość entuzjastów kultury ludowej do końca stulecia postrzegała swą ewentualną białoruskość jako składową polskości bądź litewskości. Bardzo nieliczni myśleli w kategoriach białoruskiej odrębności narodowej. Warto też dodać, iż dla władz rosyjskich żaden naród białoruski (jak i zresztą ukraiński) nie istniał – byli tylko Zapadnorusowie – szczep wielkiego narodu rosyjskiego. Po powstaniu styczniowym zakazano druków w języku białoruskim, ale też i zapotrzebowanie na nie było niemal żadne – nie mógł się tu powtórzyć litewski fenomem wydawniczy. Dopiero na przełomie wieków znalazła się liczniejsza grupa inteligentów, którzy zdecydowali sie na utożsamienie z odrębną narodowością białoruską i starali się ją szerzyć. Prawdopodobnie w roku akademickim 1901/02 powstała wśród petersburskich studentów prawa Białoruska Partia Rewolucyjna. Za nią przyszły inne organizacje, które nigdy nie mogły pochwalić się większą liczbą członków. Za cel stawiały sobie rozwój oświaty i uświadomienie ludu, po 1905 r. autonomię. Wtedy też pojawiła się białoruska prasa (zwłaszcza “Nasza Niwa” w latach 1906-15) i twórczość poetycka Janka Kupały. Świadomość narodowa z trudem jednak przedostawała się poza wąski krąg entuzjastów. Ich wysiłki słabo oddziaływały na wieś – wśród chłopów nowoczesne kategorie narodowe pozostawały nieadekwatne, niezrozumiałe, nie budziły zainteresowania. Jeszcze w spisie powszechnym z 1931 r. (!) 62,6% mieszkańców województwa poleskiego zadeklarowało się jako “tutejsi”. Białorusinów spis wykazał tu 6,6%.
Mirosław Ustrzycki
mówił mi wujek Świłło o podziale na :biegancy, prawosławni i miejscowi. Mówił mi o czasach z przed 1939 r. był w tedy studentem na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie.
kresowianin.
Ale ten podział, obejmował tylko Białorusinów, czy Białorusinów i np Polaków?
biegańcy – to Polacy, prawosławni to Ruskie, miejscowi – Białorusini. Tak to zapamiętałem.
I wszystko jasne, dziękuję 😉
Jasne ale nie do końca. Pamiętam jak w latach 1939-1946 mojego dzieciństwa w Nowogródku/już pod okupacją sowiecką/, tych którzy mówili po polsku, przezywano:\”Palaczok, Palaczok, nasrał na stałok\”. Zaczęły się czasy rusyfikacji .W maju 1946 cała nasza rodzina, aby nie dać się zrusyfikować, wyemigrować musiała na Ziemie Odzyskane do niby wolnej Polski , bierutowsko- stalinowskiej. Krótko mówiąc, oprócz wyznania religijnego, w tamtych czasach ważną rolę odgrywał język ojczysty jakim kto się posługiwał .Ci co nie wyjechali automatycznie byli uznawani jako obywatele ZSRR, nie wiedzieć nawet jakiej narodowości.
można trywializować; ośmieszać; kpić, lecz biegańcy znaczyło \”wieczni tułacze\”, nie miejscowi, nie Ruskie, lecz właśnie Polacy. Taka była świadomość roczników 1905 i żony /1898r/.