Były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz opuścił w środę areszt w Tarnowie, gdzie spędził ostatnie pięć miesięcy. Na jego wyjście za kaucją zgodził się sąd.

Poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. złotych wpłacił ojciec byłego rzecznika MON. Do ostatniej chwili jego wyjście z aresztu nie było pewne, ponieważ zażalenie na decyzję sądu złożyła prokuratura. Sąd odmówił jednak wstrzymania wykonania swojej decyzji.

Jak dowiedział się “Super Express”, Misiewicz pracował w areszcie jako bibliotekarz. “To dało mu dość fajny dystans do tego wszystkiego… I patrzy na świat nieco inaczej. Wykonywał obowiązki, które były mu przekazywane. Miał co robić w bibliotece” – zapewniał obrońca Misiewicza Luka Szaranowicz. Mecenas ujawnił również, że popularny “Misiek” schudł w areszcie ze stresu o kilkanaście kilogramów.

Po wyjściu na wolność były współpracownik Antoniego Macierewicza zamieścił na Twitterze wpis, w którym zasugerował, by nie nazywać go “Bartłomiejem M.” Podziękował też za wyrazy wsparcia i modlitwy, przekonywał o swojej niewinności oraz zapewnił, że cieszy się życiem na wolności.

Jak pisaliśmy, Misiewicz został zatrzymany przez CBA 28. stycznia br. Oprócz niego zatrzymano byłego członka zarządu spółki PGZ S.A. Radosława O., byłego posła PiS Mariusza Antoniego K., a także trzech byłych pracowników MON oraz spółki PGZ. Śledztwo CBA dotyczy niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A. W ocenie śledczych doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej.

Kresy.pl / Super Express

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply