Zbieg okoliczności i zła pamięć terrorystki uchroniły mieszkańców Moskwy przed tragedią. Do takich wniosków doszli funkcjonariusze Komitetu Śledczego wyjaśniający okoliczności niedoszłego zamachu na Placu Czerwonym.
Śledztwo trwało prawie półtora roku i potwierdziło, że zamach w centralnym miejscu rosyjskiej stolicy planowali ekstremiści z grupy Ibrahima Daudowa.
Dwie terrorystki samobójczynie miały wysadzić się w powietrze na Placu Czerwonym, przed północą 31 grudnia 2010 roku. Jak ustalili śledczy zamach nie udał się tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Jedna z terrorystek zapomniała zainstalować detonator w ładunkach wybuchowych, które miała na sobie. Urządzenie zostało w hotelu razem z jej telefonem komórkowym, nie mogła więc skontaktować się ze swoimi kompanami. W tym samym czasie druga z terrorystek przez nieostrożność zdetonowała ładunki wybuchowe w pokoju hotelowym, ponosząc śmierć na miejscu. Pozostawiona bez kontaktu ze wspólnikami terrorystka zrezygnowała z wysadzenia się i uciekła z Moskwy. Została zatrzymana w Wołgogradzie. Ustalenie wszystkich osób odpowiedzialnych za próbę zamachu na Placu Czerwonym zajęło funkcjonariuszom Komitetu Śledczego kilkanaście miesięcy. Sprawa trafi wkrótce do sądu. Niedoszłej terrorystce grozi dożywotnie pozbawienie wolności.
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!