Rzeka Dałdykan na Syberii nabrała intensywnie czerwonego koloru. Okazuje się, że to wina wielkiego koncernu metalurgicznego, utworzonego za czasów Stalina jako obóz pracy przymusowej.
Woda w rzece Dałdykan koło Norylska na Syberii tydzień temu stała się intensywnie czerwona. Spekulowano, że jest to efekt dużych ilości żelaza w okolicznej glebie, wymytych po niedawnych opadach deszczu.
Zjawisko wywołało zdziwienie wśród mieszkańców, a lokalne władze zajęły się sprawą. Jak się okazało, winny jest koncern “Norylski Nikiel” – utworzony za czasów Stalina jako obóz pracy przymusowej, jeden z największych producentów niklu i palladium. Zdaniem specjalistów, nastąpił wyciek z nowej instalacji odprowadzającej odpady produkcyjne. Według zapewnień nie ma jednak zagrożenia ani dla ludzi, ani dla środowiska. Wcześniej władze koncernu nie chciały przyznać się do odpowiedzialności za sytuację z rzeką Dałdykan. Twierdziły nawet, że jest to jej naturalny kolor. O stan wody obwiniano także okoliczną kopalnię.
Zakłady metalurgiczne w Norylsku są głównym trucicielem w tej części Syberii, rocznie do atmosfery trafia tam ponad 4 miliony ton związków kadmu, ołowiu, czy niklu.
Rmf24.pl / rt.com/ twitter.com / Kresy.pl
No i gdzie te Wajraki i inne lewackie, ekologiczne tałatajstwo , czemu nie blokują truciciela? Hę?
W tych lagrach przymosowych bylo duza banderowcow. Jednego z nich, Wasyla Grycaka teraz robia na Ukrainie bohaterem. Stalin troche nie dopracowal.