Zboże z Ukrainy sprowadzały do Polski m.in. takie duże polskie firmy, jak Wipasz i Cedrob – podaje WP.pl, powołując się na listę z Głównego Inspektoratu Weterynarii. Podkreśla, że podmioty te są bliskie politykom PiS. Na liście jest też 7 firm założonych lub kontrolowanych przez Ukraińców.

We wtorek portal „Wirtualna Polska” podał, że dotarł do listy z Głównego Inspektoratu Weterynarii, na której znajduje się części firm, sprowadzających zboże z Ukrainy. Portal akcentował, że są na niej „firmy bliskie rządzącym”. Lista obejmuje podmioty, które sprowadzały zboże od początku stycznia do połowy lutego 2023 . Nie ma tam danych na temat wielkości dostaw, a jedynie o rodzaju sprowadzonego ziarna.

WP.pl zaznacza, że na liście są spółki Wipasz i Cedrob, „giganci polskiego przemysłu spożywczego”. Do Cedrobu trafiło aż 16 transportów pszenicy i kukurydzy, pochodzącej z Ukrainy. Zboże przewożono własnymi środkami transportu. Z kolei Wipasz sprowadził dwa transporty pszenicy i jeden jęczmienia.

 

Portal podał, że w przypadku Wipasz, jej prezesowi do niedawna doradzał Marek Zagórski, który wówczas był posłem PiS. Zrezygnował z mandatu w marcu br., jest prezesem Krajowej Grupy Spożywczej.

Sam Zagórski w korespondencji z WP.pl potwierdza, że pracował dla Wipaszu do końca marca br., ale zapewnia, iż nie dotyczyło to spraw związanych z importem zboża z Ukrainy. W każdym razie, oficjalnie był w tej firmie „pełnomocnikiem ds. realizacji projektów”, pracując dla niej w czasie, gdy kupowała ukraińskie zboże.

W przypadku firmy Cedrob „Wirtualna Polska” podkreśla, że jej prezes, Andrzej Goździkowski, przynajmniej do ubiegłego roku był członkiem PiS (od 2015 r.). Zwrócono też uwagę, że według mediów ma on świetne relacje z premierem Mateuszem Morawieckim. Z kolei lider AgroUnii Michał Kołodziejczak twierdzi, że w styczniu br. podczas spotkania z rolnikami ówczesny minister rolnictwa Henryk Kowalczyk sam przyznał, że Cedrob importuje ukraińskie zboże. Do czasu publikacji, firma nie odpowiedziała na pytania WP.pl w tym temacie.

Lista obejmuje też firmę Mizgier Tomasz i Synowie, która prowadzi fermy drobiu i ściągała z Ukrainy kukurydzę i pszenżyto. Przedstawiciele firmy potwierdzili portalowi, że kupują zboże z Ukrainy, które przeładowywano z wagonów kolejowych na samochody w państwowej firmie Elewarr, na bocznicy kolejowej w oddziale Gądki. Jego dyrektor potwierdził, że takie usługi były świadczone na zasadach komercyjnych.

Według nieoficjalnych doniesień, które powtórzyła „Wirtualna Polska”, Elewarr rzekomo sam skupuje ukraińskie zboże. Jednak spółka stanowczo temu zaprzecza, grożąc „reakcją prawną” za „publiczne przekazywanie kłamliwych informacji”.

Wp.pl zaznacza, że Elewarr jest kontrolowany przez Krajową Grupę Spożywczą – państwową spółkę nadzorowaną przez Ministerstwo Aktywów Państwowych, której szefem jest były już poseł PiS Marek Zagórski – wcześniej doradca prezesa Wipaszu.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Ponadto, na liście są też firmy zagraniczne. Na ponad 20 podmiotów, które się na niej znajdują, 7 to firmy założone lub kontrolowane przez obywateli Ukrainy. Są tam też spółki litewskie, niemieckie i zarejestrowane na Malcie. Na liście figuruje również polski oddział międzynarodowego koncernu Viterra, zajmującego się handlem produktami rolnymi na całym świecie.

„Wirtualna Polska” wystosowała wcześniej pytania do resortu rolnictwa o to, jakie firmy importowały w 2022 i importują w 2023 roku zboże z Ukrainy. Na początku kwietnia Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi oświadczyło, że „nie dysponuje szczegółowymi danymi na temat wielkości importu towarów rolno-spożywczych do Polski przez poszczególne firmy”. Jednak niewiele później były już szef resortu, wicepremier Henryk Kowalczyk publicznie powiedział, że wie, kto zarobił na imporcie ukraińskiego zboża, ale nie może tego zdradzić, „by nie ujawnić tajemnicy skarbowej”.

Rządowi sugerowano, że listę importerów można upublicznić, korzystając z unijnej dyrektywy, zgodnie z którą tajemnice przedsiębiorstw mogą zostać ujawnione, gdy służy to „interesowi publicznemu w zakresie ujawnienia nieprawidłowości”. Zdaniem byłego ministra rolnictwa Krzysztofa Ardanowskiego, Kowalczyk miał wówczas odpowiedzieć, że nie może takiej listy opublikować, bo „obraziliby się na niego koledzy z partii”.

Przeczytaj: Ukraińskie zboże techniczne sprzedane jako polskie spożywcze. Prokuratura wszczęła śledztwo

Jak pisaliśmy, po piątkowej wizycie na przejściu granicznym w Dorohusku i rozmowie ze swoim ukraińskim odpowiednikiem, minister rolnictwa Robert Telus zapowiedział, że w bieżącym tygodniu ma zostać podpisane porozumienie ws. wstrzymania eksportu ukraińskiego zboża do Polski. Jednak mimo tych deklaracji, rolnicy nie zamierzają odwoływać swojego protestu.

Jak informowaliśmy, z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że 3 mln ton, które miało trafić do Afryki, pozostało w Polsce. Ukraińskie zboże nie zostało poddane kontroli, która miałaby potwierdzić, że jest ono bezpieczne dla zdrowia i nie zawiera szkodliwych substancji. Takiej kontroli poddawane jest wyłącznie zboże paszowe i konsumpcyjne. Ukraińskie zboże wjeżdżało na polską granicę najczęściej jako „techniczne”, które nie podlega jakiejkolwiek kontroli. W związku z tą sytuację minister rozwoju Waldemar Buda zwrócił się do unijnego komisarza ds. handlu w sprawie wprowadzenia „najwyższego poziomu ceł” na zboże importowane do UE z Ukrainy.

Wcześniej wicepremier Henryk Kowalczyk podał się do dymisji z funkcji ministra rolnictwa.  Według RMF FM, nad szefem resortu rolnictwa od dłuższego czasu zbierały się czarne chmury, a decyzję o pozbawieniu Kowalczyka stanowiska miało podjąć kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości. Stacja komentując przyczyny dymisji podaje, że „minister nie poradził sobie z kryzysem związanym z ukraińskim zbożem”. Miało jechać przez Polskę tranzytem do innych państw, a zamiast tego zostaje w naszym kraju i tutaj jest sprzedawane.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Przypomnijmy, że przeprowadzone na polecenie wojewody lubelskiego kontrole tzw. zboża technicznego z Ukrainy potwierdzają doniesienia polskich rolników, że zboże to po przyjeździe do Polski zmienia status na konsumpcyjne i paszowe. Inspekcji Handlowa skierowała już do prokuratury pierwsze zawiadomienie. W tym przypadku, 66 ton pszenicy zostało na granicy odprawione jako zboże techniczne, ale już w Polsce dwukrotnie zmieniało właściciela. Ostatecznie, jako pszenica paszowa, została przeznaczona na pokarm dla zwierząt.

Od 1 czerwca 2022 roku ukraińscy rolnicy mogą bez żadnych ograniczeń celnych i pozataryfowych wwozić zboże do UE w ramach tzw. korytarzy solidarnościowych. Mechanizm ten miał umożliwić Ukraińcom eksport zboża na rynki całego świata ratując zarówno ich sytuację ekonomiczną, jak i sytuację żywnościową w krajach globalnego Południa uzależnionych od importu żywności. Rząd Prawa i Sprawiedliwości był zdecydowanym zwolennikiem tego rozwiązania.

Czytaj także: Branża drobiarska apeluje o przywrócenie ceł na mięso drobiowe i jaja z Ukrainy

WP.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply