Podpisałem wiele rzeczy, z którymi dzisiaj mam problem – przyznaje Wałęsa.

Polonijny “Nowy Dziennik” przeprowadził wywiad z Lechem Wałęsą. Były prezydent odniósł się w nim do opublikowanych ostatnio przez IPN dokumentów.

Przede wszystkim ci, którym się nie udało, zawistnicy, zdrajcy, chcieliby coś uszczknąć, a niektórzy chcieliby znaleźć w dokumentach swoje nazwisko, by móc powiedzieć, że nawet Wałęsa na nich kablował i tym samym wyrastać na bohaterów. Ja z kolei papieżem już nie będę, karierę już zrobiłem, więc mnie na tym nie zależy. Mam natomiast rodzinę. Po drugie, prawda jest dla mnie korzystna, a ci ludzie to niszczą. To jest niepotrzebna strata i z tych powodów staram się to co możliwe wyjaśniać– odpowiedział Wałęsa.

W wypowiedzi Wałęsy chyba po raz pierwszy pojawiła się kwestia przeprosin wobec tych, którym zaszkodził.

Opatrzność mi pomagała, a więc w dużych sprawach mam czyste sumienie. W tych małych tu i ówdzie znalazłoby się parę spraw, za które powinno się powiedzieć „przepraszam”– przyznał.

Były prezydent po raz kolejny zaprzeczył, że pił wódkę w Arłamowie

Dałem się nabrać w Arłamowie, gdzie to rzekomo miałem wódkę brać. Otóż to nieprawda. Nie wziąłem ani jednej butelki. Przychodzili do mnie i mówili, że mają urodziny albo imieniny i pytali, czy mogą wziąć. Ja mówiłem, żeby brali, bo to nie moje. Nabrali tego dużo i wszystko wypisywali na mnie. Jest takie powiedzenie, że jak ktoś ma miękkie serce, to musi mieć twardą inną część ciała. I to się u mnie sprawdza– stwierdził.

Wałęsa przyznał, że podpisywał dokumenty, z którymi “ma dziś problem”.

W swoim życiu podpisałem wiele ważnych dokumentów. Ale podpisałem wiele rzeczy, z którymi dzisiaj mam problem, i z których muszę się teraz tłumaczyć, a ja je podpisałem w dobrej wierze. Bez tych podpisów nie byłoby ciągu dalszego, ale wiele osób tego nie rozumie. Mogłem też się upierać i mówić, że nie będę z bandytami rozmawiał, ale byśmy trwali w takim podziale. Ja wybrałem rozmowy, a te rozmowy doprowadziły nas do wielkich sukcesów. A więc niech historia rozstrzygnie, która droga była właściwa– powiedział Wałęsa.

Tłumacząc swoje wybory z przeszłości, Wałęsa stwierdza, że groził nam “scenariusz ukraiński”.

W tamtych czasie musiałem wybrać jakąś koncepcję. Jedna polegała na tym, że nie rozmawiam z bandytami, z bezpieką, to są łobuzy i zdrajcy. Druga koncepcja opierała się na rozmawianiu, szukaniu kompromisu i przede wszystkim w tamtym czasie – na rozpracowaniu ich. Ja chciałem poznać, co to za ludzie tam pracują, jacy oni właściwie są. Czy to rzeczywiście sami bandyci i zdrajcy. Okazało się, że to nieprawda. Ponad 60 procent to byli patrioci, tylko że im wmówiono, że nie mamy żadnych szans oderwać się od Rosji. Pokazali im rakiety wycelowane w miasta polskie. Powiedzieli im, że ten Wałęsa to fajny facet, ale on doprowadzi do nieszczęścia, że dwie trzecie Polski zginie, i że naród nie ma szans. Trzeba uciszyć Wałęsę, Kuronia i jeszcze innych. I oni to robili głęboko wierząc, że robią to dla dobra Polski. Ale jednak nam się udało zwyciężyć, więc powinniśmy sobie podać ręce i pracować dla Polski. Ja wybrałem tę koncepcję i dzięki niej odniosłem pełne zwycięstwo. Oczywiście etapami, ale pokojowo i pięknie. Gdybym zastosował inną koncepcję, to mielibyśmy coś takiego jak na Ukrainie. Podoba wam się Ukraina?– pytał były prezydent.

“Nowy Dziennik”/KRESY.PL

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mopveljerzyjj
    mopveljerzyjj :

    Zamiast nudnie przekonywać o autentyczności sygnatur akt SB-ckich, o metodach paginacji stron stosowanych w 1970r. – może trzeba wyjść z kamerą i mikrofonem do tych, których Bolek skrzywdził swoimi donosami, którym złamał życie. Pokazać w telewizji emocje ludzi, na których Bolek pisał szczegółowe donosy, pokazać jak potoczyło się ich życie, co oni, jako skrzywdzeni przez Bolka, mają mu teraz do powiedzenia. Emocje kontra emocje. Tylko z jednej strony będą to emocje ustawionego życiowo kabotyna, kłamcy, donosiciela, a z drugiej strony emocje jego ofiar. Tak należy walczyć z próbami tworzenia mitologii Bolka. Nie tylko uhonorować pokrzywdzonych, ale też pozwolić im mówić w publicznej telewizji… Tylko tyle i aż tyle.
    To kompletnie zrujnuje taktykę rozgrzeszania Bolka przez TVN, bo o ile teraz próbują przypiąć krytykom Bolka łatkę “niewdzięcznych”, “niegodnych”, “tych co sami nie działali, a tylko krytykują”, to jak odpowiedzą na historie życiowe ludzi pokrzywdzonych donosicielstwem Bolka? Że są niewdzięczni? Niegodni? Że sami nie działali? Gdy w publicznej telewizji przemówią prawdziwe ofiary, mit Bolka-Wallenroda, który musiał “wykiwać komunem” spłynie do rynsztoka, niczym pałac z łajna w tropikalnej ulewie.