SBU zatrzymało “telefonicznego terrorystę”, który nieprawdziwymi alarmami bombowymi sparaliżował dzisiaj działanie kilku ważnych stacji metra w Kijowie.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) wydało oświadczenie, że aresztowano odpowiedzialnego za fałszywe zgłoszenia mężczyznę. Zatrzymany przebywał w jednej z wsi w obwodzie kijowskim. Według ukraińskich służb mężczyzna działał na zlecenie rosyjskich służb. Telefoniczny terrorysta powiedział, że za dokonanie tych przestępstw zapłacono mu z Rosji – stwierdzono w komunikacie służby specjalnej.
Pierwszy alarm został podniesiony dzisiaj około południa na stacji Teatralna, będącej ważnym węzłem przesiadkowym, połączonym ze stacją Złote Wrota. Po anonimowym telefonie o bombie znajdującej się na terenie stacji, Teatralna została zamknięta na około pół godziny. Alarm został odwołany po przeszukaniu stacji, które nie wykazało niebezpieczeństwa.
CZYTAJ TAKŻE: Ukraina oskarżyła rosyjskie służby bezpieczeństwa o atak wirusem Petya
Z tego samego powodu na kilkadziesiąt minut zamykane były kolejno stacje: Obołoń, Mińska, a także Majdan Niepodległości i Plac Lwa Tołstoja, które również są ważnymi węzłami komunikacyjnymi w centrum ukraińskiej stolicy. Także i w tym przypadku nie znaleziono żadnych bomb.
Mężczyźnie którego SBU zatrzymało za wielokrotne fałszywe alarmy bombowe grozi nawet 8 lat więzienia.
Na Ukrainie od zeszłego tygodnia podwyższono stan gotowości antyterrorystycznej. Został on ogłoszony po tym jak w zamachach zginęło dwóch wysokich rangą oficerów armii i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Dodatkową przyczyną był zmasowany atak hakerski na systemy informatyczne rządu, banków i innych ważnych instytucji państwowych. Władze w Kijowie twierdzą, że za te działania odpowiedzialne są rosyjskie służby specjalne.
kresy.pl / interia.pl / pravda.com.ua /
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!