W Tallinie rozpoczęła się internetowa kampania, której celem jest oczyszczenie średniowiecznej starówki z klubów ze striptizem i domów publicznych. Estończycy składają podpisy pod petycją skierowaną do władz miasta z prośbą o niewynajmowanie lokali w zabytkowej części miasta, na „seks biznes”.

Inicjatorami akcji jest współpracująca z krakowskim Stowarzyszeniem Ks. P. Skargi Fundacja Obrony Tradycji i Rodziny. Do jej działaczy licznie przyłączyli się mieszkańcy miasta, nauczyciele, animatorzy kultury i artyści. 2 października na głównej ulicy Viru zorganizowano pikietę w tej sprawie, która była szeroko komentowana w telewizji publicznej.

„Magiczny Tallin” – tak opisuje stolicę Estonii Polak zamieszkujący na stałe w Finlandii. Pisze: „Z przystani promowej idąc ok. 5 minut piechotą dochodzimy do bram Starego Miasta. Ciche, romantyczne, ładne i mające coś w sobie… Dodaje wkrótce: „uliczki w Starym Mieście Tallina są na ogół wąskie i często kręte. Kamienice są odnowione, ale 3 minuty drogi od rynku i jakieś 100 metrów od wzgórza na którym jest zamek oraz 30 metrów od futurystycznie wyglądającego klubu fanów Depeche Mode mija się po lewej aż dwa kluby nocne ze striptizem. Przy niemal każdej ulicy mieści się przynajmniej kilka takich przybytków”.

Przybytki te najczęściej są odwiedzane przez turystów skandynawskich. Mieszkańcy Tallina narzekają, że trudno znaleźć takie miejsca, w których nie byłyby widoczne ordynarne reklamy seks klubów, obok których muszą przechodzić ich dzieci udające się do szkoły.

Liczni działacze kultury, artyści i nauczyciele miejscowych szkół oraz zwykli mieszkańcy zorganizowali się przeciwko rozpowszechnianiu klubów ze striptizem w Starym Mieście. Tallińska telewizja podała, że natężenie klubów ze striptizem jest ogromne. Jest ich co najmniej 12 w 35-hektarowej dzielnicy historycznej.

W petycji, pod którą mogą podpisywać się mieszkańcy Estonii napisano, że władze miasta nie powinny zgadzać się na wynajem powierzchni dla „seks klubów” w zabytkowym otoczeniu. Są one nie tylko nieetyczne, ale godzą także w zabytkowy charakter starówki.

Szef Fundacji, Varro Vooglaid zauważa, że każdy, kto znajdzie się na Starym Mieście, zauważy, iż obecność takich miejsc jest katastrofalna w sensie kulturowym. Te tanie obiekty rozrywki przyciągają wielu specyficznych turystów z zagranicy.

Obecnie większość klubów ze striptizem Starego Miasta jest zarejestrowanych jako… restauracje. Zdaniem Vooglaida, który jest prawnikiem, do umów najmu powinna być dodana klauzula, która wykluczy możliwość „zapewniania rozrywki dla dorosłych”.

Problem rosnącej liczby klubów striptizowych wydawał się eskalować od 2012 roku, kiedy jednąz „restauracji” o nazwie Amsterdam Gentlemen’s Club otwarto tuż obok klasztoru oo. Dominikanów.

Przedstawiciel władz miasta, Mihhaił Korb wezwał protestujących do debaty na temat zmiany wizerunku starówki. Przyznał jednak, że mimo hałaśliwego zachowania w miejscach „seks klubów”, miasto nie złożyło żadnej skargi na policję.

Źródło: PCh24, Agnieszka Stelmach

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply