Sąd czy polityczny sabat?

24 marca br. parafia św. Marii Magdaleny we Lwowie przegrała rozprawę z władzami miasta, nadal jednak będzie walczyć o zwrot kościoła.

Kto powinien dbać o przestrzeganie praw WSZYSTKICH mieszkańców Lwowa?

Odpowiedź na to pytanie, zadawane przez lwowskich Polaków powinniśmy usłyszeć z ust „ojców” tego miasta, przede wszystkim od mera Andrija Sadowego. Jednak ten, który publicznie deklaruje szacunek oraz chęć do porozumienia się z lwowianami różnych wyznań i narodowości, wysyła swoich reprezentantów do walki z rzymskokatolicką parafią św. Marii Magdaleny, która domaga się zwrotu swego kościoła. W byłej świątyni mieści się od wielu lat Dom Muzyki Organowej i Kameralnej.

Pomieszczenia niemieszkalne czy świątynia?

W okresie Wielkiego Postu sala sądowa stała się jeszcze jedną Stacją Drogi Krzyżowej naszej parafii – ze smutkiem powiedzieli „Kurierowi” parafianie.

24 marca br. w lwowskim sądzie administracyjnym parafia św. Marii Magdaleny we Lwowie przegrała rozprawę z władzami miasta, nadal jednak będzie walczyć o zwrot kościoła.

„Przegraliśmy rozprawę sądową w sprawie naszego pozwu do rady miejskiej Lwowa” – mówi proboszcz ks. Włodzimierz Kuśnierz, – „sąd postanowił, iż uchwała, zgodnie z którą sala organowa ma znajdować się przez kolejnych 20 lat w naszym kościele, jest ważna” – wyjaśnia. Kapłan zapewnił nas, że parafia zaskarży ten wyrok, dodając jednocześnie, że sam przebieg rozprawy wyglądał bardzo ciekawie. Przemawiali przedstawiciele władz miasta: pani z wydziału własności miejskiej, dyrektor sali organowej i bezpośredni przedstawiciel Rady Miejskiej. „Wspólną cechą ich wystąpień było to, że przedstawione argumenty miały nie tyle charakter prawny, co polityczny. Podkreślano, że nasze wymagania są wygórowane, gdyż w porównaniu z tym, co się robi dla Ukraińców w Polsce, we Lwowie Polakom jest o wiele lepiej. Przedstawicielka Rady Miejskiej powiedziała nawet, robiąc aluzję do naszego kościoła, że wiele reżimów okupacyjnych we Lwowie zostawiło tu swoje ślady architektoniczne, które zupełnie nie odpowiadają duchowi kultury ukraińskiej” – powiedział ks. Kuśnierz.

Zdaniem proboszcza, argumentacja ta jest zadziwiająca, gdyż idąc tym tropem, trzeba by „spycharką przejechać przez całe centrum – starówkę Lwowa i zniszczyć wszystko, co nosi nieukraińskie ślady architektoniczne”. Ucierpiałaby wówczas też katedra grekokatolicka św. Jura, „którą wybudowano w stylu zupełnie niecerkiewnym”. A skoro te elementy są obce dla kultury ukraińskiej we Lwowie, zostały wzniesione rękami ludzi obcych, czyli Polaków, to znaczy, że traktuje się nas „jako element obcy”, którego obecność jedynie się toleruje – zauważył ks. Kuśnierz.

Podczas rozprawy sądowej przedstawicielka Rady Miejskiej ciągle podkreślała, że gmach sali organowej jest „pomieszczeniem niemieszkalnym”, unikając nawet słów: „kościół”, „świątynia” czy „budynek sakralny” – powiedzieli zdziwieni parafianie. Dziwnie to, ponieważ w innej uchwale Rady Miejskiej podano, że grekokatolikom przekazano były kościółśw. Piotra i Pawła oo. jezuitów, a nie – „pomieszczenia niemieszkalne”.

Ks. Kuśnierz uważa, że wypowiedzi przedstawicieli władz miasta w sądzie można uznać za wyraz „dyskryminowania nas jako mniejszości narodowej i mniejszości religijnej”, bowiem większość wiernych parafii św. Marii Magdaleny stanowią Polacy. „Taki stosunek do nas jest z jednej strony bardzo obraźliwy, jeśli chodzi o stosunki międzyludzkie, a z drugiej strony – świadczy o wielkiej niedojrzałości demokracji na Ukrainie, a zwłaszcza we Lwowie, który szczyci się swoją tradycją demokratyczną, ale tego nie okazuje” – zaznaczył duchowny.

Przyzwyczajenie pana dyrektora do cenzurowanie listów?

Właściciel ma prawo wykorzystywać ofiarowany mu majątek tak, by to nie było sprzeczne z prawem” – podkreśliła przedstawicielka władz Lwowa. Dyrekcja sali organowej zachowuje się godnie i w ciągu kolejnych 20. lat ma prawo korzystać z tych „pomieszczeń niemieszkalnych”. To znaczy, że zostanie zaryglowane wejście główne – przecież tam jest scena koncertowa. Będzie też sprawnie funkcjonować ubikacja w kaplicy chrzcielnej pod freskami Rosena. Parafia będzie pozbawiona prawa korzystania z organów podczas Mszy św. „Nie pozwalam!” – stwierdził w sądzie dyrektor Domu Muzyki Organowej i Kameralnej Julian Wynnyćkyj. Ten urzędnik ds. kultury będzie też cenzurował korespondencję parafii św. Marii Magdaleny. Gdy proboszcz poinformował sąd, że dyrektor ciągle otwiera listy przychodzące pod adresem parafii, pan Wynnyćkyj odpowiedział, że ma taki nawyk – przyzwyczajenie i koniec.

Na pytanie „Kuriera” – jaka jest obecna sytuacja w kościele, ks. Włodzimierz Kuśnierz odpowiedział, że ludzie przychodzą na Mszę św. i uczestniczą w nabożeństwach. „Parafia stara się w miarę możliwości żyć normalnym życiem, chociaż nie zawsze to się udaje. Trudno jest, bowiem pozwala się nam tylko i wyłącznie na kult w czasie wyznaczonym na Mszę św. Jak w tej sytuacji rozwinąć jakieś duszpasterstwo? Trudno mówić o normalnym funkcjonowaniu parafii” – zaznaczył duchowny.

Czy parafia będzie nadal walczyć o zwrot kościoła?

Oczywiście. Będziemy walczyć. Chcielibyśmy też odczuć więcej pomocy ze strony władz kościelnych, ażeby parafia nie była osamotniona w swojej walce, żeby nas podtrzymywali modlitewnie – wszyscy, komu zależy na tym, by w Kościele na Ukrainie działy się dobre rzeczy.

Tekst i zdjęcie:Konstanty Czawaga

Źródło: Kurier Galicyjski nr 6 (130) z 1-14 kwietnia 2011 r.

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply