W czwartek ulicami Berlina przeszedł kilkudziesięciotysięczny protest przeciwko wojnom. Uczestnicy domagali się wstrzymania dostaw broni na Ukrainę i nawoływali do pokoju na Bliskim Wschodzie.
Manifestujący sprzeciwiali się wspieraniu Ukrainy i Izraela, stacjonowaniu amerykańskich rakiet w Niemczech oraz domagali się negocjacji pokojowych między Rosją a Ukrainą, oraz zakończeniu wojny w Gazie. Inicjatorzy marszu informują, że wzięło w nim udział aż 40 tys. osób.
Demonstranci mieli ze sobą transparenty z antyamerykańskimi i antyizraelskimi hasłami oraz flagi Niemiec, Palestyny i z gołębiami pokoju. Na plakatach można było odczytać takie hasła jak: „Natychmiast przerwać wojnę – żadnych dostaw broni na Ukrainę”, „Dyplomaci zamiast granatów”, „NATO napędza wojnę i ludobójstwo – solidarność z Donbasem i Gazą” czy „Izrael jest mordercą dzieci”.
Czytaj: Niemcy ograniczą pomoc militarną dla Ukrainy
W demonstracji wzięli udział przedstawiciele partii Lewicy i BSW.
Przewodnicząca lewicowej BSW Sahra Wagenknecht wezwała do rozmów z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na temat zakończenia wojny na Ukrainie. „To bardzo denerwujące, gdy wmawia się nam, że jesteśmy tymi dobrymi i nie wolno nam rozmawiać z Putinem ze względów moralnych” – powiedziała.
Polityk SPD Ralf Stegner został wygwizdany przez uczestników, gdy mówił o „rosyjskiej wojnie napastniczej” i prawie Ukrainy do samoobrony.
W opozycji do marszu odbyły się dwie kontrdemonratcje, w których wzięło udział zaledwie kilkaset osób. Oskarżali demonstrantów antywojennych o trywializację rosyjskiej wojny napastniczej.
Kresy.pl/rbb24.de
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!