Urzędnik stanowy w Georgii odpowiedzialny za nadzór nad wyborami jest przekonany, że w jego stanie dojdzie ponownego przeliczenia głosów oddanych w wyborach prezydenckich.
Jak podała agencja Reutera, wywodzący się z Partii Republikańskiej sekretarz stanu Georgii Brad Raffensperger powiedział w piątek dziennikarzom, że przy tak małej różnicy głosów pomiędzy Joe Bidenem i Donaldem Trumpem, nastąpi ponowne przeliczenie głosów oddanych w tym stanie. Według stanu z piątkowego poranka (czasu lokalnego) w Georgii pozostało do policzenia 4169 głosów a Biden wyprzedzał urzędującego prezydenta o 1579 głosów. To mniej niż 0,1 proc. oddanych głosów.
“Przy tak niewielkiej różnicy będzie przeliczenie” – powiedział dziennikarzom Brad Raffensperger, sekretarz stanu Georgii, stanowy urzędnik odpowiedzialny m.in. za nadzór nad wyborami.
Według stanowych urzędników nieuwzględnionych jest jeszcze około 9 tys. kart do głosowania oddanych za granicą oraz przez żołnierzy. Będzie można je policzyć, jeśli dotrą w piątek i były wysłane do dnia wyborów włącznie.
Według agencji Reutera w Georgii istnieją dwie możliwości doprowadzenia do ponownego liczenia głosów. Kandydat na prezydenta, który straci do rywala 0,5% lub mniej głosów, może wymusić ponowne przeliczenie, wysyłając pisemny wniosek do sekretarza stanu. Drugi sposób to prośba kandydata do sekretarza stanu o przeprowadzenie ponownego liczenia ze wskazaniem na „rozbieżność lub błąd” w zestawieniu głosów. W takim przypadku prawo stanowe daje sekretarzowi stanu swobodę decydowania o tym, czy przeprowadzić ponowne liczenie.
Przeliczenie głosów w Georgii może jednak niewiele pomóc Donaldowi Trumpowi. W piątek Biden wysunął się na prowadzenie w innym kluczowym dla wyniku wyborów stanie – Pensylwanii, gdzie obecnie ma przewagę około 9 tys. głosów (0,1 proc.) przy policzonych 98 proc. oddanych kart do głosowania. Były wiceprezydent zwiększył też swoją przewagę nad Trumpem w Nevadzie, gdzie prowadzi z przewagą 1,7 proc. głosów przy 86 proc. policzonych kart. Wygrana w którymkolwiek z wymienionych trzech stanów najpewniej da mu zwycięstwo w całych wyborach prezydenckich.
Jak pisaliśmy, podczas czwartkowej konferencji prasowej w Białym Domu Donald Trump ponowił swoje zarzuty wobec osób, które jego zdaniem chcą „ukraść wybory”.
“Jeśli zliczyć legalnie oddane głosy, z łatwością wygrywam. Jeśli policzyć nielegalne głosy, to mogą próbować ukraść nam wybory” – powiedział amerykański przywódca. Dodał też, że chodzi mu głównie o „głosy, które spłynęły spóźnione”.
Trump przekonywał, że w wielu ważnych stanach, jak Floryda, Idaho czy Ohio, odniósł znaczące zwycięstwo „pomimo historycznego wtrącania się wielkich mediów, wielkich pieniędzy i wielkiej technologii w wybory”.
Twierdził, że głosy oddane po czasie są nielegalne. Sformułował też szereg oskarżeń wobec polityków Partii Demokratycznej, m.in. o podejmowanie prób wpływania na wynik wyborów poprzez publikowanie sfałszowanych sondaży czy nakłanianie wyborców Republikanów do pozostania w domach. Powątpiewał też w uczciwość zjawiska, gdy głosy oddane korespondencyjnie w wielu przypadkach niemal całkowicie wspierają kandydata Demokratów, Joe Bidena. Mówił o „rażących nieprawidłowościach” i zapowiedział, że walka o prezydenturę zakończy się w Sądzie Najwyższym.
Transmisję tego przemówienia prezydenta USA przerwało kilka dużych, liberalnych stacji telewizyjnych, m.in. NBC, CBS i MSNBC, po tym, jak oświadczył on, że podczas wyborów prezydenckich doszło do oszustwa.
Kresy.pl / reuters.com / apnews.com
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!