“Proszę sobie wyobrazić, że profesor Paź (albo kto inny) napisał coś odwrotnego: “ruskie ścierwa dostają łomot aż miło; jak tu nie kochać Banderowców?”. I co, byłby, myślą Państwo, porównywalny huczek?” – napisał Rafał Ziemkiewicz. Publicysta nie popiera jednak słów zawieszonego profesora na temat “banderowców”.

Moim zdaniem nie. Oburzenie byłoby znacznie mniejsze, zrelatywizowane “no, może użył za ostrych słów, ale…”, a najpewniej w ogóle by oburzenia nie było. Bo nikomu nie chciałby się takiego wpisu, dotyczącego “ruskich”, wyciągać na światło dzienne i domagać od różnych postaci życia publicznego jego skomentowania– odpowiada na zadane pytanie publicysta. Ziemkiewicz zwraca też uwagę na natężenie emocji w debacie o Ukrainie:

Jedziemy na emocjach. Większość nienawidzi ruskich, co jest zupełnie zrozumiałe, zważywszy na świeżą pamięć półwiecznej okupacji, Smoleńsk, agresywny, butny imperializm Putina i obawę przed nawrotem rosyjskiej wielkomocarstwowej paranoi. Ale są i tacy, którzy bardziej od ruskich nienawidzą i boją się Ukraińców– pisze. Zaznacza on ponadto, iż Polacy powinni uwzględniać realia, a rzeczywistość postrzegać taką, jaką ona jest:

Nie po to, oczywiście, by się dusić w zapiekłej nienawiści do Ukraińców i nazywać ich w czambuł “ścierwami”(trochę mi furia profesora Pazia przypomniała moją śp. babcię, która nie umiała inaczej się wyrazić o Niemcach – z tym, że ona miała z nimi osobistą nieprzyjemność, a nie wiem, czy profesor miał takową z rezunami), ale by nie popadać w naiwno-cukierkowe wizje, niewiele mające wspólnego z politycznymi realiami– podkreśla. Ziemkiewicz usiłuje się też rozprawić z abstrakcyjną w jego pojęciu kategorią “słuszności” w polityce międzynarodowej:

To jest w ogóle słabość polskiego myślenia o polityce międzynarodowej. Wydaje nam się, że zanalizowaliśmy sytuacje, jak ustalimy, gdzie jest słuszność i po czyjej stronie racja. Bo my, oczywiście, musimy być po stronie słusznej. Słuszność ma dla nas zawsze ten, kto walczy o wolność. Jak o wolność, to już wiadomo, że naszą i waszą, i już jesteśmy w domu, wszystko wiemy, a w każdym razie wiemy, kogo popierać– pisze. Tyle że słuszność to świat miał, ma i będzie miał nadal głęboko w de. W Jałcie, Poczdamie, gdzie kładziono podwaliny pod obecny światowy ład, dbano o nią mniej niż o to, by wszechmocnym negocjatorom nie zabrakło papieru toaletowego– kondluduje publicysta.

interia.pl / Kresy.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply